Trener Pogoni na przekór krytykom. "Zagraliśmy całkiem dobre spotkanie"

WP SportoweFakty / Sebastian Szczytkowski / Paweł Ozga po meczu Odry Opole z Pogonią Szczecin
WP SportoweFakty / Sebastian Szczytkowski / Paweł Ozga po meczu Odry Opole z Pogonią Szczecin

Pogoń Szczecin potrzebowała 120 minut na wyeliminowanie pierwszoligowej Odry Opole z Pucharu Polski. Paweł Ozga, który zastępował na ławce Roberta Kolendowicza, pochwalił zespół po trudnym meczu.

Pogoń Szczecin zapewniła sobie miejsce w najlepszej szesnastce Pucharu Polski w dogrywce. W niej Kamil Grosicki zrobił to, czego nie potrafiła cała drużyna przez 90 minut. Strzelił Odrze Opole gola na 1:0 zza pola karnego po podaniu Kacpra Łukasiaka. Długimi fragmentami Pogoń męczyła się w ataku pozycyjnym i miała problem z twardo broniącymi gospodarzami.

- Nie zabrakło dużych emocji, skoro awansowaliśmy po dogrywce. Zagraliśmy całkiem dobre spotkanie, a liczba wykreowanych sytuacji podbramkowych była odpowiednia. Jakość boiska nie pomagała w ich wykorzystaniu. Zrobiliśmy to, co do nas należało i chcemy więcej niż najlepsza szesnastka Pucharu Polski - mówi Paweł Ozga, trener Pogoni, który zastępował na ławce zawieszonego Roberta Kolendowicza.

- Najważniejszym celem było zwycięstwo. Mieliśmy mnóstwo szans na zrobienie tego w podstawowym czasie. Z kolei Odra prawie nie miała szans na gola. W odpowiednim momencie Kamil Grosicki dał nam bramkę na miarę awansu. Sama przyjemność pracować z takimi piłkarzami jak Grosicki - dodaje Ozga.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

- Byliśmy przygotowani na każdą fazę gry. Robiliśmy swoje, ale Odra konsekwentnie się broniła. Przeciwnik postawił trudne warunki - zaznacza trener.

Odra Opole stawiała opór Pogoni przez 90 minut. Już w dogrywce, choć straciła gola, miała możliwość doprowadzenia do remisu i tym samym konkursu rzutów karnych. Uderzenie Piotra Żemły zostało zatrzymane przez Krzysztofa Kamińskiego, a dobitka Edvina Muratovicia zablokowana przez obrońcę. Odra domagała się także rzutu karnego za zagranie ręką Benedikta Zecha.

- Nie byliśmy faworytami. Realizowaliśmy nasz plan do bólu. Wiedzieliśmy, że w otwartej grze byłoby nam trudno, dlatego nastawiliśmy się na ostrożny sposób grania. Mieliśmy kilka momentów, ale zabrakło nam jakości. Dziwne jest dla mnie, że czym bliżej końca spotkania, tym było spokojniej dla nas - mówi Jarosław Skrobacz, trener pierwszoligowca.

- Na pewno Pogoń chciała awansować w 90 minutach. Utrudniliśmy jej to. Pogoń była zdecydowanie lepsza, ale nie zawsze lepszy zespół zwycięża. Mnie cieszy, że nie straciliśmy przypadkowej bramki i podjęliśmy walkę - wymienia Skrobacz.

Komentarze (1)
avatar
xxx xxx
29.10.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chyba oglądałem inny mecz.