Niektórzy w meczu Legii Warszawa z Dinamem Mińsk doszukują się drugiego dna. Wszystko przez napiętą już od półtora roku sytuację na granicy polsko-białoruskiej. - Polityka nie powinna wchodzić do sportu. Białoruś ma problem, społeczeństwo jest tam bardzo podzielone. To smutne. Nie życzę nikomu, żeby znalazł się w takiej sytuacji, jakiej obywatele tego kraju, słusznie niezgadzający się z reżimem Łukaszenki - mówi WP SportoweFakty Dariusz Dziekanowski, były zawodnik Legii.
- Nie wydaje mi się, że te wydarzenia mają jakiekolwiek znaczenie dla tego spotkania. Skupmy się na sporcie - z kolei mówi WP SportoweFakty Jacek Kazimierski, były bramkarz stołecznego klubu.
Remis będzie uznawany za porażkę
Warszawska drużyna zajmuje trzecie miejsce w tabeli Ligi Konferencji. W rozgrywkach nie straciła nawet bramki. Sensacyjnie pokonała u siebie Real Betis 1:0 i rozbiła na wyjeździe serbską FK TSC Backa Topolę 3:0.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
Dinamo natomiast przegrało oba mecze, u siebie z Heart of Midlothian 1:2 i w Finlandii z HJK Helsinki 0:1. - Zwycięstwo to nie jest formalność, bo takich meczów dla Legii nie ma. Każdy trzeba wybiegać, ale jakikolwiek inny wynik niż zwycięstwo będzie ogromnym rozczarowaniem. Trudno mi sobie wyobrazić utratę punktów z Białorusinami na własnym stadionie. Coś takiego byłoby bardzo trudne do zaakceptowania. Legia jest zdecydowanym faworytem. Mam nadzieję, że potwierdzi to na murawie i zdominuje rywala od samego początku. To ważny moment dla klubu i Goncalo Feio - zaznacza Dziekanowski.
Kazimierski jest za to pełen obaw. - Chciałbym spodziewać się dominacji Legii, co natomiast z tego wyniknie, nie mam pojęcia. Ta drużyna jest nieprzewidywalna. Może wygrać z każdym i przegrać ze słabeuszem - odpowiada ekspert.
- Dinamo nie zaczęło najlepiej, ale to nie są chłopcy do bicia. Ja już niczego nie mogę być pewien, jeśli chodzi o Legię Warszawa. Każdy wynik w tym spotkaniu jest możliwy i żaden mnie nie zdziwi - kontynuuje były bramkarz Legii.
"Styl lepszy niż gra"
Zespół z Warszawy jest niepokonany od ośmiu spotkań, a pięć ostatnich wygrał. Ostatnio przy Łazienkowskiej z Widzewem Łódź. - Czysty przypadek. Wszyscy widzą, że wyniki drużyny są lepsze niż jej styl gry. Legii brakuje liderów, bo graczy wyróżniających się na murawie bym tym mianem nie określił - podkreśla Kazimierski.
- Uważam że Legia ma najlepsze przed mecze przed sobą. Z Widzewem się męczyła, a zwycięstwo należy uznać za sukces. Ma bardzo dobrą serię, a spotkanie z Dynamem to ważny moment. Legia powinna celować w trzy punkty i uskrzydlona przystąpić do kolejnego zadania, swoją drogą bardzo trudnego. Zespół zagra w Poznaniu z Lechem, z jednym trzech najpoważniejszych kandydatów do tytułu mistrza Polski. Zaliczam do tego grona jeszcze Raków i oczywiście Legię - zapewnia Dziekanowski.
Nadchodzi weryfikacja Feio? Za tydzień może być w innym miejscu
Już w niedzielę Legia zmierzy się w Poznaniu z Lechem, w meczu na szczycie PKO Ekstraklasy. Warszawianie zajmują piąte miejsce w tabeli i tracą do drużyny z Poznania, która jest liderem, sześć punktów. - Przeciętna gra wystarcza, by być w czubie tabeli, ale Legię wciąż stać na wiele więcej. Wszystko w rękach Feio, który musi udowodnić, że panuje nad sytuacją i umie pokonywać trudności - mówi Dziekanowski.
- Mówiąc wprost, Legia nie może się poślizgnąć w dwóch nadchodzących spotkaniach. Ewentualna porażka skomplikuje sytuację w PKO Ekstraklasie. Utrata punktów z Dinamem Mińsk również jest nie do pomyślenia - dodaje 63-krotny reprezentant Polski.
Niespełna dwa tygodnie temu Kazimierski w rozmowie z nami powiedział wprost, że Legia stała się przeciętnym zespołem (więcej -> TUTAJ). - Nic się nie zmieniło. Nie wydaje mi się, żeby mogła zdominować jakiegokolwiek przeciwnika - przyznaje Kazimierski.
Dziekanowski skomentował dosadną opinię. - Jacek może mieć swoje zdanie. Na razie Feio przechodzi proces przekonywania. Jeszcze nikomu nie pokazał, czy ma pomysł na Legię, czy wręcz odwrotnie. Po rundzie jesiennej przyjdzie czas na ocenę efektów pracy Portugalczyka - komentuje wypowiedź Dziekanowski.
- Goncalo Feio czasami dużo zyskuje, ale również traci przez swoje podejście. Mam nadzieję, że nabierze doświadczenia i uniknie słabych momentów. Te jak na razie się pojawiają. Pewne słabości, z którymi się mierzy, bez wątpienia nie będą akceptowane na tak wysokim poziomie. Mam nadzieję, że jego praca da efekty, a zespół zacznie lepiej grać. Sprowadzeni zawodnicy na razie nie spisują się najlepiej - kontynuuje strzelec 20 bramek dla reprezentacji Polski.
Problemy Legii nie przekreślają natomiast jej atutów. - Największy to kolektyw. Drużyna jest zgrana i tym się jakoś broni, potrafi współpracować na boisku i się uzupełniać - chwali Kazimierski.
Legia straciła w tym sezonie już siedemnaście. Między innymi przegrała u siebie z Piastem i Rakowem, remisowała we Wrocławiu ze Śląskiem i w Niepołomicach z Puszczą. Nie zdołała również pokonać u siebie Górnika Zabrze.
- Myślę, że szczególnie wpadki z Puszczą i słabo grającym Śląskiem śnią się po nocach Feio, który w przeszłości długo pracował w warszawskim klubie, a teraz jest pierwszym trenerem. Gdyby te niespodziewane remisy zamienić na zwycięstwa, zespół traciłby do lidera tylko dwa punkty i był na innej pozycji. Teraz nadchodzi ważny dla niego moment, który wiele nam powie. Po meczach z Lechem i Dinamo będzie można powiedzieć o wiele więcej o drużynie i całym projekcie - podsumowuje Dariusz Dziekanowski.
Legia Warszawa - Dinamo Mińsk w czwartek (07.11 o godz. 18:45). Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty