Białorusinka szokuje po meczu z Legią. Oto co grozi kibicom

WP SportoweFakty / Transparenty kibiców Dinama Mińsk przeciwko Alaksandrowi Łukaszence
WP SportoweFakty / Transparenty kibiców Dinama Mińsk przeciwko Alaksandrowi Łukaszence

- Kto zareaguje na wydarzenia w Warszawie, ten trafi do więzienia - mówi nam białoruska dziennikarka. - Popieram to, co zobaczyłam w Polsce - dodaje.

Po spotkaniu Legii z Dinama Miński (4:0) w Lidze Konferencji Anhelina Zanka dopytywała trenera Dinama Wadima Skripczenki o stan białoruskiego futbolu i zastanawiała się, czy piłkarze trafią na dywanik do tamtejszego ministra sportu z powodu wysokiej porażki w Warszawie. Gdy tłumacz przełożył jej pytanie na język polski, kobieta natychmiast zareagowała i ponownie złapała za mikrofon. - Przepraszam, ale ja nie nazwałam Łukaszenki prezydentem - dodała, co wzbudziło uśmiech na twarzach polskich dziennikarzy.

Następnie poprosiła, by trener odniósł się do słów Alaksandra Łukaszenki, który krytykował poziom białoruskiej piłki. Po kolejnym pytaniu Zanki o tematy niezwiązane ze sportem prowadząca konferencję pracownica klubu przerwała wypowiedź dziennikarce. Nie dopuściła do odpowiedzi, prosząc o poruszanie wątków związanych z meczem.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Szczególna data. Żona Wasilewskiego pokazała wspólne zdjęcia

- Na Białorusi to normalne zjawisko - mówi nam Zanka. - Pytasz trenerów lub piłkarzy o konkretne rzeczy, a oni mówią coś zupełnie innego, nie podejmując niewygodnych tematów. Lub po prostu pytania są ucinane - tłumaczy nam dziennikarka, która do Warszawy przyjechała z Litwy. To właśnie tam Anhelina Zanka mieszka i działa w niezależnej białoruskiej telewizji Current Time TV.

- Białoruska piłka, a zwłaszcza Dinamo, są pod butem państwa. Piłkarze podpisują listy prorządowe i przyznają w nich, że popierają politykę Łukaszenki. Dlatego trener Wadim Skripczenko odpowiadał wymijająco. Jest człowiekiem systemu Łukaszenki - komentuje kobieta.

Ludzie są zastraszeni

Przez niemal całe spotkanie Legii z Dinamem polscy kibice obrażali białoruskiego dyktatora różnymi przyśpiewkami. Dołączali do nich fani gości. Legia umożliwiła Białorusinom mieszkającym na terenie Polski wstęp na spotkanie. Kibice z Mińska dostali bowiem zakaz przyjazdu do Warszawy, a żadna z tamtejszych telewizji nie transmitowała meczu. Łukaszenka nie chciał dopuścić, by Białorusini usłyszeli w telewizji obraźliwe przyśpiewki i zobaczyli liczne transparenty wywieszone na stadionie przeciwko jego reżimowym rządom.

- W pełni popieram to, co zobaczyłam w Warszawie - komentuje dziennikarka. - Na Białorusi jest ponad półtora tysiąca więźniów politycznych, a ludzie, którzy przyszli na stadion, to głównie emigranci, którzy opuścili Białoruś z powodu prześladowań politycznych - wyjaśnia.

- Cieszy mnie inicjatywa Legii i fakt, że nasi kibice mogli wejść na trybuny. W świat na pewno poszedł przekaz, że ludzie z Białorusi są przeciwni temu, co dzieje się w ich kraju - tłumaczy.

Kobieta opowiada, jak ludzie na Białorusi muszą się pilnować. Dziennikarka twierdzi, że na pewno nikt nie odważy się publicznie dyskutować o wydarzeniach na stadionie Legii.

- Sytuacja w naszym kraju wygląda fatalnie. Ludzie są zastraszeni. Nie mogą nawet polubić zdjęcia czy też opublikować w mediach społecznościowych informacji o meczu z Legią. A zwłaszcza o tym, co działo się na trybunach, co robili kibice. Za to trafiliby do więzienia. Myślę jednak, że większość ludzi na Białorusi popiera protesty, podobnie jak zachowanie kibiców Legii i naszych fanów - opowiada kobieta.

Trener mistrzem uników 

Trener Dinama nie chciał zmierzyć się z trudnymi pytaniami po meczu. Jego odpowiedzi były kuriozalne. Wadim Skripczenko mówił wyuczonymi formułkami w dodatku nie na temat. Bardziej przypominał polityka niż człowieka związanego ze sportem.

- Przyśpiewki na trybunach? Słyszałem jedynie hałas, trudno mi powiedzieć, co kibice dokładnie śpiewali - komentował szkoleniowiec, choć typowych wulgaryzmów znanych również za naszą wschodnią granicą nie dało się nie wychwycić.

- Skupiałem się na wskazówkach, które udzielałem moim zawodnikom. Kibice Legii wspierali zespół, byli bardzo motywujący dla swojej drużyny - brnął Wadim Skripczenko.

Uniki robił także po pytaniu, dlaczego jego piłkarze nie podziękowali swoim kibicom za doping. Skripczenko spuścił wzrok i ponownie lawirował. - Myślę, że moi zawodnicy byli po prostu bardzo rozczarowani wynikiem. Ja też chciałem z nimi szybko porozmawiać w szatni, dlatego od razu się do niej udaliśmy - komentował.

Legia wygrała z Dinamo Mińsk 4:0 i po trzech meczach fazy ligowej Ligi Konferencji ma komplet punktów.

Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty