Pociągnęli lwa za dwa wąsy i lew się wkurzył

PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Nicola Zalewski
PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: Nicola Zalewski

Po drugim golu uciekła nam wiara, że coś możemy ugrać. Jakby nasi piłkarze zdali sobie nagle sprawę, że właśnie pociągnęli lwa za dwa wąsy i lew się wkurzył – mówi po meczu z Portugalią były reprezentant Polski Michał Żewłakow.

Dariusz Tuzimek, WP Sportowe Fakty: Jak ocenić mecz, w którym reprezentacja Polski gra bardzo przyzwoicie przez 45 minut, a po przerwie wszystko się sypie jak domek z kart i przegrywamy wysoko 1:5?

Michał Żewłakow, były reprezentant Polski: Pierwsza połowa była na pewno budująca. Nie poznawałem reprezentacji Portugalii, która była jakaś zdekoncentrowana, rozkojarzona. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy tego okresu naszej mądrej gry. Nie potrafiliśmy tego udokumentować golem. To by nam dało oddech, spowodowałoby, że Portugalia by się zaczęła śpieszyć, grać nerwowo. Ale tak się nie stało. Niestety, nie byliśmy skuteczni. Nawet w drugiej połowie, przy stanie 0:1, jeszcze mogliśmy wrócić do meczu, gdyby Nicola Zalewski – po swoim efektownym dryblingu nie zwlekał tak długo ze strzałem.

Ale dlaczego z reprezentacji Polski tak nagle uszło całe powietrze i daliśmy sobie strzelić aż 5 bramek?

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów

Od momentu, kiedy rywale strzelili pierwszego gola, to Portugalia dała nam lekcję futbolu. Nie chcę, żeby brzmiało to jak usprawiedliwienie, ale jednak dopadła nasz zespół plaga kontuzji. Nie było Roberta Lewandowskiego, Przemysława Frankowskiego, na rozgrzewce urazu doznał Sebastian Szymański, a w czasie meczu plac gry musieli opuścić Bartosz Bereszyński i Jan Bednarek. A przecież ten Bereszyński przez 30 minut meczu był naprawdę bardzo dobry. Więc teraz już nawet nie martwi mnie tak wysoka porażka z Portugalią, co perspektywa poniedziałkowego meczu ze Szkocją. Nasza reprezentacja jest zdziesiątkowana.

To prawda, ale stracić 5 goli w trzydzieści kilka minut? To jednak nie powinno zdarzać się reprezentacji Polski.

Pamiętajmy, że w Porto grały dwa piłkarskie światy. I my, jako ten słabszy zespół, przez 55 minut nie tylko trzymaliśmy się w meczu, ale jeszcze byliśmy momentami zespołem lepszym. Mieliśmy dobre okazje do strzelenia gola. Ale bramkę zdobyła Portugalia i od razu poszła lawina. Nasz zespół nie był w stanie tego zatrzymać. To była demonstracja siły ze strony Portugalii. Po drugim golu uciekła nam wiara, że coś możemy ugrać. Jakby nasi piłkarze zdali sobie nagle sprawę, że właśnie pociągnęli lwa za dwa wąsy i lew się wkurzył. Cristiano Ronaldo może się cieszyć z dwóch goli, ale do momentu, gdy wykonywał karnego, to był jego jeden z gorszych meczów. Jednak gol go uspokoił i pozwolił na swobodę przy tym bajecznym trafieniu z przewrotki.

Co jest z tą reprezentacją Polski? Ty widzisz jakąś strukturę gry, jakiś pomysł? Może widzisz rozwój tej drużyny?

Pierwsza połowa pokazała, że pomysł na ten mecz jednak był. Bo nawet grając bez Lewandowskiego, potrafiliśmy zrobić kilka efektownych akcji, oddać jakieś strzały na bramkę, stworzyć zagrożenie. Brakowało jednak – tak jak mówiłem – finalizacji.

Gramy w poniedziałek ze Szkocją na Stadionie Narodowym mecz o utrzymanie, czyli prawo do gry w barażu, w Dywizji A Ligi Narodów. Jak trener Probierz ma podnieść tak mocno rozbitą i zdziesiątkowaną drużynę?

Musimy się zmobilizować za wszelką cenę, bo spadek z Dywizji A mógłby się stać dla reprezentacji Polski taką równią prowadzącą w dół. A co może zrobić selekcjoner? Może pokazać naszym piłkarzom, jak grali pierwszą połowę z Portugalią. Tak długo, jak trzymali się założeń taktycznych, gdy wierzyli i realizowali plan, wynik był remisowy. A my byliśmy nawet bliżej strzelenia bramki niż rywale. Szkoda tej przegranej w Porto, bo Portugalia to drużyna chimeryczna. Jak jej nie idzie to robi się nerwowo i nie zawsze udaje im się pokazać tę swoją przewagę techniczną. Tym razem wszystko się dla nich dobrze skończyło, bo od 55. minuty gry to Portugalia była wręcz brutalna w naszym polu karnym.

W Porto reprezentacji Polski dobrze szło przeszkadzanie rywalom. Ale w poniedziałek na Narodowym, przeciwko Szkocji, nie można się ograniczać tylko do przeszkadzania. Trzeba samemu też grać w piłkę.

Ja bym nie powiedział, że w meczu z Portugalią myśmy tylko przeszkadzali. No jednak w tej pierwszej połowie potrafiliśmy konstruować ofensywne akcje. Napędziliśmy Portugalii sporo strachu. Po przerwie rywale potraktowali ten mecz już bardzo poważnie. Teraz trener Probierz musi trafić do głów naszych reprezentantów. Tak by nie myśleli o tym, co było w Porto źle, ale o tym, co było dobre. Musimy na ten mecz wyjść zespołem psychicznie i mentalnie gotowym na takie wyzwanie jak Szkocja.

Rozmawiał Dariusz Tuzimek

Źródło artykułu: Dariusz Tuzimek