Pierwsza połowa meczu w Porto mogła napawać optymizmem. Reprezentacja Polski walczyła z Portugalią jak równy z równym. Biało-Czerwoni mieli swoje okazje do strzelenia gola, ale ostatecznie ta część gry zakończyła się bezbramkowym remisem.
Po zmianie stron Portugalczycy ruszyli do ataków. Strzelili pięć goli i kompletnie rozbili naszych rodaków. Polacy zdołali odpowiedzieć jedynie honorowym trafieniem Dominika Marczuka.
W mocnych słowach mecz podsumował dziennikarz i komentator Mateusz Borek. Zwrócił uwagę nie tylko na wysoką przegraną, ale także na sytuację z Karolem Świderskim, którego zabrakło w protokole meczowym i nie mógł wejść na boisko.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
- To, że Europa będzie się z nas śmiała, bo przegraliśmy 1:5, to jedno. Ale jeszcze bardziej będą się z nas śmiali, że nie mieliśmy zawodnika w protokole meczowym. Nie wiem nawet jak to nazwać. Człowiekowi się odechciewa - powiedział Borek.
- Moim zdaniem rozegraliśmy bardzo dobrą pierwszą połowę. Prognozowałem wówczas złowieszczo, że jak zabrakło tego stempelka, pieczątki na pierwszej połowie, to będą problemy - dodał.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że po meczach Ligi Narodów trzeba szukać wniosków przed eliminacjami. Jego zdaniem dobry mecz zagrali Taras Romanczuk i Bartosz Bereszyński. I obaj powinni dostawać więcej okazji do gry.
Polaków w Lidze Narodów czeka jeszcze jedno spotkanie. W poniedziałek (18 listopada) zagrają u siebie ze Szkocją. Stawką będzie zapewnienie sobie prawa gry w barażach o utrzymanie w najwyższej dywizji.