Szkocja musiała wygrać w Warszawie, by zachować szansę na pozostanie w dywizji A Ligi Narodów. I wygrała. Andrew Robertson strzelił gola na 2:1 w trzeciej minucie doliczonego czasu gry.
- To było fantastyczne dośrodkowanie Johna Souttara i świetny strzał głową naszego kapitana - powiedział selekcjoner Steve Clarke na konferencji prasowej.
- Mecz był otwarty i do końca czuliśmy, że może nadarzy się jeszcze jedna szansa, choć może nie po takiej akcji - komentował Clarke.
Polscy kibice gwizdali, Szkoccy się cieszyli. Szkoci zrewanżowali się nam za przegraną 2:3 w Glasgow i to oni ostatecznie zajęli trzecie miejsce w grupie.
- Wiedzieliśmy, że będzie to bardzo otwarty mecz, ponieważ Polska jest zespołem grającym bardzo ofensywnie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy być w najwyższej formie, by uzyskać dobry wynik - mówił Clarke.
Szkocja rozpoczęła Ligę Narodów od trzech przegranych, ale w kolejnych trzech meczach zdobyła siedem punktów.
- Zaczęliśmy od trzech minimalnych przegranych. Zawodnicy w żadnym momencie nie stracili wiary. Ja też nie straciłem wiary w zawodników. Im więcej grasz na tym poziomie, tym bardziej uczysz się wygrywać mecze - przyznał selekcjoner szkockiej kadry.
- Chcemy pojechać na kolejny wielki turniej, a teraz zagramy jeszcze play-offy o utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów. To przygotuje nas na trudne eliminacje mistrzostw świata, ale pokazaliśmy, że jesteśmy na to gotowi - podsumował Clarke.
ZOBACZ WIDEO: Chwyta za serce. Dzieciaki pokazały, że żadne warunki im niestraszne