Choć główny arbiter Paweł Raczkowski i jego asystent Adam Kupsik słusznie uznali zdobytego przez Szwedów gola, interweniujący sędziowie VAR - Paweł Malec i Daniel Stefański - wprowadzili ich w błąd, co doprowadziło do anulowania prawidłowo zdobytej bramki.
Kuriozalna sytuacja miała miejsce w pierwszej połowie. VAR, analizując akcję, błędnie ocenił sytuację, myląc zawodników i sekwencję podań. W rzeczywistości szwedzki obrońca podał piłkę do pomocnika, który zagrał do Isaka.
Taka akcja nie mogła być uznana za spaloną. Jednak sędziowie VAR przeanalizowali sytuację, jakby obrońca od razu podał piłkę do Isaka, co potencjalnie mogłoby wskazywać na spalony - choć takiej akcji w ogóle nie było.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
Mimo wyraźnego zwycięstwa Szwecji, błąd polskich sędziów wywołał burzę w tym kraju. Całą sytuacje na platformie X skomentował m.in. szwedzki dziennikarz Siavoush Fallahi.
"Gol Isaka został właśnie anulowany z powodu spalonego. Powtórki nie mają sensu. Polski sędzia Raczkowski i jego zespół VAR popełnili katastrofalny błąd po tym, jak nie podyktowali również wyraźnego rzutu karnego dla Szwecji" - napisał.
Mecz zakończył się pewnym zwycięstwem Szwecji 6:0, co zapewniło im awans do Dywizji B, podczas gdy Azerbejdżan, prowadzony przez Fernando Santosa, spadł do Dywizji D z fatalnym bilansem 3:17 i zaledwie jednym punktem. Bohaterem meczu został Viktor Gyokeres, który zdobył cztery gole. Jednak jego partner z ataku, Alexander Isak, miał mniej udane spotkanie - najpierw zmarnował rzut karny, a później jego prawidłową bramkę anulowano w wyniku błędu polskich sędziów.
___________________________________________________________________________________________________
Pycha zawsze kroczy przed upadkiem... Druga smutna Czytaj całość