Kylian Mbappe zapewnił, że nie ma kompletnie nic wspólnego z dochodzeniem w sprawie gwałtu, które obecnie prowadzi szwedzka prokuratura. Nie postawiono mu żadnych zarzutów, a są jedynie posądzenia ze strony skandynawskich mediów - donosi lequipe.fr.
- Wcale się tego nie spodziewałem. Byłem zaskoczony. Swoją drogą zawsze jestem zaskoczony. To są rzeczy, które pojawiają się w twoim życiu, a których nie planowałeś. To część tego. (...) Nic nie otrzymałem. Żadnego wezwania, nic. Mam to samo co wszyscy. Niektórzy mówili o tym w prasie, ale szwedzki rząd nic nie powiedział. Nie martwię się - przyznał w programie "Clique" na antenie Canal+ piłkarz Realu Madryt.
Mbappe, który do tej pory milczał w tej sprawie, wyjaśnił że w październiku w przerwie na mecze reprezentacji, kiedy nie został powołany przez selekcjonera Didiera Deschampsa do francuskiej kadry, miał wolny czas.
ZOBACZ WIDEO: Co za trafienie! Huknął tak, że bramkarz był bez szans
- Carlo Ancelotti (szkoleniowiec Realu - przyp. red.) dał nam pięć dni wolnego. Miałem jechać gdzie indziej (ostatecznie udał się do Szwecji - przyp. red.), ale trener powiedział: "Jedź tam, gdzie nikt cię nie zobaczy". Odparłem: "Jestem Kylian. Zobaczą mnie wszędzie" - mówił.
25-letni napastnik wyjawił, że podczas pobytu w Sztokholmie spędził wieczór z osobą, która jednak nie jest powiązana ze śledztwem. Natomiast nie zna kobiety, która stoi za oskarżeniem go o rzekomy gwałt.
- Nie mam pojęcia, kim jest ta osoba. Trzeba pozwolić, żeby sprawiedliwość wygrała. Kiedy to się skończy, każdy zostanie z tego rozliczony. Jeśli dostanę wezwanie do sądu, naturalnie stawię się - zapewnił.
Jak pisały szwedzkie dzienniki, sprawa wpłynęła na policję w Sztokholmie po tym, jak kobieta, która złożyła zawiadomienie, zgłosiła się do szpitala. Według jej relacji do napaści seksualnej miało dojść w hotelowym pokoju Mbappe (więcej TUTAJ).