Wisła Kraków miała swojego Tomasza Dawidowskiego, warszawska Legia Sebastiana Szałachowskiego. W Koronie z kolei największym pechowcem można nazwać Michała Trzeciakiewicza. Gdy przychodził do Kielc wraz z Pawłem Sobolewskim z Jagiellonii, kibice nie kryli optymizmu. O ile "Sobolek" ze swoich urazów wyleczył się dość szybko, o tyle "Trzeci" musiał pauzować ponad 2 lata, między innymi ze względu na kontuzję przywodziciela lewej pachwiny.
- Kiedy wrócę do gry? Nie mam pojęcia. Czeka mnie jedna operacja, potem pewnie druga. Ale jestem optymistą. Chcę grać, rozwijać się. Przyjechałem z Białegostoku do Kielc nie po to, by łazić po szpitalach - mówił półtora roku temu 25-letni dziś pomocnik. W pewnym momencie słuch o nim zaginął, a kibice w Kielcach zaczęli nawet się zastanawiać, czy Trzeciakiewicz nie zakończył przypadkiem kariery.
W barwach Korony piłkarz zdobył w ekstraklasie dwa gole - 14 kwietnia 2007 roku wpisał się na listę strzelców w wygranym 3:1 meczu w Łęcznej z miejscowym Górnikiem. 3 dni później swoim trafieniem ustalił wynik na 3:0 w konfrontacji z Widzewem Łódź na Arenie Kielc .