Jeszcze kilka dni temu prezydent Puław Paweł Maj zapowiadał, że stawi się do odbycia pięciodniowej kary aresztu. Powód? Wyrok sądu za to, że miasto nie zapłaciło grzywny, nałożonej za umożliwienie dzieciom korzystania z "Orlika" po godzinach szkolnych. Hałas z boiska przeszkadzał dwóm mieszkańcom, którzy poszli do sądu - i wygrali.
Paweł Maj uznał, że zapłata grzywny byłaby przyzwoleniem na absurd i patologię systemu. Był spakowany i gotowy, ale... ktoś wpłacił 5 tysięcy złotych, uwalniając go od wyroku. W kuluarach mówi się, że zrobił to minister sportu Sławomir Nitras, jednak resort milczy. Oficjalnie potwierdzenia nie ma.
ZOBACZ WIDEO: Festiwal strzelecki w Ameryce Południowej. Dwa gole to arcydzieła!
- Nie komentujemy tematu Puław. Najważniejsze jest to, że minister sportu zajął się sprawą i przygotowuje razem z ministrem klimatu odpowiednie rozwiązania, aby w przyszłości taka sytuacja się nie powtórzyła - powiedziała nam Aleksandra Chalimoniuk, rzecznik prasowy ministerstwa (---> WIĘCEJ TUTAJ).
Do tej bulwersującej sprawy odniósł się także Grzegorz Lato - ikona polskiej piłki nożnej, medalista mistrzostw świata. I nie przebierał w słowach. - Piłka musi być całym życiem, jeśli chcesz w niej do czegoś dojść, a nie tylko zawodem - powiedział w rozmowie z Polsatem Sport.
- Czasem słyszę doniesienia, od których krew mi się gotuje w żyłach. Prezydent Puław ma iść do więzienia, bo nie zgodził się na zamknięcie boiska przed dziećmi. Boiska, z którego dzieci chciały korzystać o godzinie 16, po szkole, a nie o północy. I komuś to przeszkadzało. No ludzie kochani! Gdzie my żyjemy?! - grzmiał były prezes PZPN.