Doktor Nawałka uzdrowi Górnika?

Adam Nawałka trenerem Górnika? Wielu słysząc te pogłoski z politowaniem pukało się w czoło. Jak się jednak okazuje ruch działaczy klubu z Roosevelta wcale nie musi być kolejnym błędem. Nowy szkoleniowiec zabrzańskiej drużyny to bowiem człowiek z charyzmą, bezgranicznie oddany swojej pracy, żyjący z drużyną. Tego jego poprzednikom na ławce trenerskiej utytułowanego śląskiego klubu wyraźnie brakowało, przez co w Zabrzu ponieśli bolesne klęski.

Ryszard Wieczorek, Henryk Kasperczak i Ryszard Komornicki. Co łączy te trenerskie osobistości polskiego i europejskiego futbolu? Wszyscy oni, mimo wcześniejszych sukcesów w swojej szkoleniowej przygodzie na Górniku zjedli zęby. Wieczorek, który przed laty wprowadził do ekstraklasy Koronę Kielce, a jeszcze wcześniej sukcesywnie walczył jak lew o utrzymanie w piłkarskiej elicie Odry Wodzisław Śląski był pierwszym z wybranych na wielkiego budowniczego wielkiego Górnika. Wywodzący się z Wodzisławia Śląskiego szkoleniowiec na komfort pracy nie mógł narzekać. Otrzymał od włodarzy klubu niemałe zaufanie i każde jego transferowe życzenie było spełniane.

W efekcie w pierwszym roku pracy w Zabrzu wywalczył z drużyną 8. lokatę w tabeli, ekstraklasy, najwyższą od ostatnich kilku lat. Na kolejny sezon działacze śląskiego klubu ambitnemu szkoleniowcowi nakreślili jeszcze bardziej ambitne cele. Walkę o ścisłą czołówkę tabeli. Aby ten mógł tego dokonać latem 2008 roku drużyna została solidnie wzmocniona. Do Zabrza trafili m.in. Grzegorz Bonin i Przemysław Pitry, zawodnicy z uznanymi na polskim rynku transferowym nazwiskami. Niestety już po pierwszych trzech kolejkach było widać, że dobrze zapowiadająca się w przedsezonowych sparingach drużyna ma problem. Remis i trzy porażki na starcie sezonu przelały czarę goryczy. Słynący ze swojej kontrowersyjności szkoleniowiec stracił posadę, a jego miejsce zajął najbardziej utytułowany trener ostatnich lat Henryk Kasperczak.

Kibice pamiętni fantastycznych wojaży Wisły Kraków pod dowództwem "Henriego" w Pucharze UEFA aż klaskali w ręce. Drużyna także nie ukrywała zachwytu osobą nowego szkoleniowca. - To trener, który do treningu wprowadził nowe standardy. Ćwiczymy niemalże cały czas z piłką. Trening jest bardziej zabawą niż pracą - mówił ówczesny kapitan Górnika Jerzy Brzęczek. Niestety nawet ręka uznanego fachowca jakim był Kasperczak nie odmieniła stylu gry Górnika. Drużyna w rundzie jesiennej była zupełnie rozbita i choć z meczu na mecz grała coraz bardziej przyzwoicie nie umiała zdobywać punktów. Zima 2009 roku przyniosła oczekiwane zmiany kadrowe. Za współpracę podziękowano weteranom Tomaszowi Hajcie i Jerzemu Brzęczkowi, a w ich miejsce zatrudniono wyróżniającego się dobrą grą w Jagiellonii Białystok Roberta Szczota i walecznego stopera Adama Banasia.

Wiosną Górnik wreszcie pokazał klasę. Grał nie tylko ładnie dla oka, ale skutecznie i zbierał punkty. Niestety, świetne mecze zabrzanie przeplatali bardzo słabymi przez co nadrobienie zaległości z jesieni okazało się być niewykonalne. Utytułowany śląski klub pożegnał się z ekstraklasą, a do pełni szczęścia zabrakło trzech punktów. Jako pierwszy głowę popiołem posypał Kasperczak, który mimo to, że zgarniał przy Roosevelta pokaźną sumę wynikającą z bodajże najwyższego w ekstraklasie trenerskiego kontraktu poniósł sromotną klęskę. - Postawiono przede mną zadanie, którego nie udało mi się wykonać. Przyznaję, że zawiodłem i odchodzę. Muszę ustąpić miejsca komuś, kto będzie w stanie przywrócić Górnikowi dawny blask - mówił doświadczony szkoleniowiec na konferencji prasowej.

Mimo to, że atmosfera w szatni podczas pracy Kasperczaka była dobra spadek z ekstraklasy sprawił, że drużyna, jaką Górnik tworzył na wiosnę stała się zbieraniną piłkarzy szukających ucieczki z klubu frontowymi drzwiami. Ratunkiem, by ratować Górnika miało być zatrudnienie jedynego szkoleniowca odnoszącego sukcesy w lidze zachodniej, Ryszarda Komornickiego. "Koko", który w Szwajcarii odnosił sukcesy z biedną jak mysz kościelna drużyną z Aarau dwukrotnie prowadząc ją do piątej pozycji w tabeli ekstraklasy miał stać się miotłą, która Górnika zbierze do kupy i z grupy zawodników zbuduje zgrany zespół. Niestety i temu się nie udało. Zamiast skondensować drużynę Komornicki stał się jej największym krytykiem. Nie omieszkał od krytyki gry zespołu w mediach, przez co nie zyskał sobie sympatii zawodników.

Na jego zgubę szło to w parze z nie najlepszymi wynikami, przez co zimą po półrocznej pracy 50-letni szkoleniowiec musiał się z Górnikiem pożegnać. W jego miejsce zatrudniony został 52-letni trener Adam Nawałka, dotychczas prowadzący GKS Katowice. Świetna praca, jaką Nawałka wykonał z drużyną ze stolicy Górnego Śląska najpierw utrzymując ją na zapleczu ekstraklasy, a potem zamieniając ją w jedną z rewelacji rozgrywek, a także świetne stosunki na linii trener – zawodnicy skłoniły włodarzy Górnika do postawienia na właśnie tego szkoleniowca. Niczym za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Gieksa Nawałki potrafiła nie tylko zapomnieć o wielomiesięcznych zaległościach płacowych, ale grać dobrze w piłkę.

Czy w dobrze prosperującym finansowo Górniku charyzmatycznemu szkoleniowcowi powiedzie się równie dobrze jak w Katowicach? - Górnik to wielka marka, wielkie wyzwanie. Cel, jaki przede mną postawiono jest równie ambitny, a jest nim awans do ekstraklasy. Lubię takie wyzwania, nie boję się ich. Jestem gotów do ciężkiej pracy - zapewnia nowy szkoleniowiec zabrzańskiej drużyny. Czy mu się powiedzie? Przy Roosevelta wszyscy liczą, że tak właśnie będzie.

Źródło artykułu: