Majoros dla SportoweFakty.pl: Nie jestem Cristiano Ronaldo

- To nasz Cristiano Ronaldo - tak węgierska prasa opisuje nowego zawodnika Cracovii Arpad Majorosa. Po raz pierwszy kibice Pasów mieli okazję zobaczyć w akcji 24-letniego Majorosa podczas sobotniego sparingu z Wartą Sieradz (3:1). Wniosek po tym meczu nasuwa się jeden, gdyby nie dynamiczne, pełne polotu akcje Majorosa, mecz z IV-ligowcem mógł zakończyć się dla Pasów katastrofą. - Ale nie róbcie ze mnie Cristiano Ronaldo, bo nim nie jestem. Gram na własny rachunek - powiedział dla Sportowych Faktów Majoros.

Maciej Krzyśków
Maciej Krzyśków

Węgier wystąpił w pierwszej połowie meczu z Wartą na lewej pomocy. Koledzy z drużyny szybko jednak przekonali się do nowego kolegi z zespołu, raz po raz zagrywając do niego futbolówkę. Arpi - krzyczeli niektórzy doświadczeni zawodnicy Cracovii w kierunku Majorosa, żeby ten do nich podał piłkę.

Tymczasem Majoros miejscami przesadzał z indywidualną grą oraz dryblingami choć, z drugiej strony, były one zabójcze dla rywala z niższej ligi. - Cieszę się, że wreszcie mogłem zagrać. Żałuję, że nie strzeliłem gola w wybornej okazji, ale liczę, że w kolejnych meczach będę bardziej skuteczny - dodał Węgier.

Przed rozpoczęciem drugiej połowy trener Stefan Majewski długo udzielał wskazówek swojemu nowemu podopiecznemu. W drugiej odsłonie widzieliśmy Arpada na różnych pozycjach - na prawej flance, w środku pola czy wreszcie w roli napastnika. - Najważniejsze, żeby trener wystawiał mnie do gry. Pozycja na boisku? Lubię każdą - przyznał z rozbrajającą szczerością Majoros.

Majewski nie miał jednak pretensji do Majorosa z powodu niewykorzystania stuprocentowej sytuacji (w drugiej połowie po podaniu Kamila Witkowskiego Węgier nie trafił do pustej bramki z 18. metrów - przyp. red.)- Tak czasem bywa, że strzelamy w sytuacjach niemożliwych, a w prostych nie trafiamy - rozgrzeszył Majorosa opiekun Cracovii.

- W pierwszej połowie spróbowaliśmy go na lewej pomocy, w drugiej chcieliśmy zobaczyć, jak prezentuje się w środku. Szukał wtedy też gry bokami, ale... zobaczymy - powiedział Majewski.

Majoros nie bał się pojedynków jeden na jeden, ale w przypadku, kiedy był dłużej naciskany przez rywala - wyraźnie się cofał na własną połowę, aż wreszcie zagrał piłkę do partnerów z obrony, bądź bramkarza. - Na treningach, gdzie gramy na dwa-trzy kontakty, na pewno przysposobi sobie pewne cechy. Będziemy wymagali, żeby grał szybciej - przyznał Majewski.

Kibice zgromadzeni na boisku treningowej przy Wielickiej żałowali, że Majoros nie wystąpił w meczu z wyżej notowanym przeciwnikiem - Piastem Gliwice. Czy trenera Majewskiego nie kusiło, aby już w tym meczu postawić na Wegra? - Kusiło - przyznał Stefan Majewski i dodał wyraźnie rozluźniony: - Mnie czasami takie rzeczy kuszą, że nie mogę nich mówić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×