Biało-Czerwone trzymały się dzielnie przez pierwszą połowę i kilka minut drugiej. Aż do momentu, gdy kapitalnym uderzeniem z dystansu popisała się Jule Brand. Selekcjonerka nie ma jednak pretensji do swoich zawodniczek o tę sytuację.
- Nie szukałabym analiz w kierunku personalnym. Jeśli chodzi o strzały Jule Brand, to był to strzał stadiony świata. Co prawda miała trochę miejsca, by go oddać, ale takie sytuacje się zdarzają, że ktoś nie doskoczy i nie zamknie przestrzeni. Miały one miejsce w pierwszej połowie. Tutaj nie zdążyliśmy tego zablokować. Sam strzał i decyzja o nim - powiem raz jeszcze - stadiony świata - podkreśliła Nina Patalon na pomeczowej konferencji prasowej.
Reprezentacja Polski nie miała przewagi w posiadaniu piłki i nie przebywała za często na połowie przeciwnika, ale doszła do kilku okazji bramkowych. Tutaj jednak możemy żałować, że ani Natalii Padilli-Bidas, ani Ewie Pajor nie udało się znaleźć drogi do niemieckiej bramki.
- Piłka nożna to sport, gdzie przeciwnik też broni. Wyższej klasy rywal podejmuje pewne działania szybciej i nadaje pewnego rodzaju intensywność. To powoduje, że czasami taka sama sytuacja rozwiązana tak samo, już tak samo nie wygląda. Skupiłabym się na tym, że te okazje były. A jeśli tak jest - nawet jeśli wydaje się, że można było oddać strzał szybciej - to znaczy, że jest okej - stwierdziła Patalon.
- Możemy rozliczać się z tego, że ta bramka nie padła, ale jeśli pracuje się z napastnikami, to trzeba mieć świadomość, że dopóki gra ofensywna daje możliwość zdobycia bramki, to jest w porządku. Na razie bym nie panikowała. Mamy plan na pracę i na turniej. Trzeba mieć świadomość, że był to dla nas naprawdę trudny mecz. Musicie mieć tego świadomość - dodała.
Gdybyśmy jednak spróbowali dostrzec pozytywy, nasze panie straciły w starciu z reprezentacją Niemiec tylko dwie bramki. W dwóch poprzednich meczach w Lidze Narodów rywalki trafiały do siatki trzy- oraz czterokrotnie. I choć nie udało się nic zdobyć, wydaje się, że zmniejszamy stratę do jednej z czołowych drużyn Europy.
- Jeśli przeanalizujemy nasze mecze sprzed roku, to liczba straconych bramek była wyższa. Ale chcę podkreślić, że zespół był bardzo zdyscyplinowany i wykonał dużo dobrej pracy w defensywie. To jest aspekt, nad którym najmniej pracowaliśmy, a dziewczyny były naprawdę świetnie zorganizowane. Bardzo bym chciała zawsze widzieć nasz zespół tak skuteczny, jeśli chodzi o organizację gry w większym przebiegu tego spotkania. To, co jest istotne: ja widzę progres. Może wynik tego nie odzwierciedla, ale widzę jak my organizujemy grę i podchodzimy zdecydowanie dojrzalej - potwierdziła selekcjonerka.
Po meczu Nina Patalon tradycyjnie zebrała cały zespół w okolice koła środkowego i przekazała mu kilka słów. Z perspektywy trybun nie było nic słychać, ale podczas spotkania z dziennikarzami padło pytanie o to, co zostało powiedziane.
- Mówiłam zawodniczkom, że jestem z nich dumna i z tego, jaką pracę wykonały na boisku. Pierwszym aspektem była determinacja oraz ogromne poświęcenie. Każda zawodniczka, która weszła na boisko, dała z siebie bardzo dużo i trzeba to docenić, bo to nie był łatwy mecz - zdradziła Nina Patalon.
W sobotę Polki wróciły do swojej bazy w Zug, gdzie mają odnowę biologiczną. W niedzielę trening w ośrodku, a w poniedziałek już w Lucernie, gdzie dzień później o 21 nasze panie zagrają ze Szwedkami.