O samym meczu więcej pisaliśmy w relacji. Arka Gdynia wygrała z Pogonią Szczecin 2:1, choć to goście jako pierwsi strzelili gola.
Ozdobą spotkania był piękny gol strzelony przez Kamila Jakubczyka. Po chwili 20-latek podbiegł do ławki rezerwowych Pogoni, stanął i wyraźnie zwrócił się do jednej z osób ze sztabu. Z ruch warg można było wyczytać słowa "Tomek, Tomek". A po chwili wysłał w jego kierunku soczystego buziaka.
Oczywiście zawodnicy ze Szczecina tak tego nie zostawili. Zachowanie Jakubczyka wywołało potężną awanturę. Jedni i drudzy skoczyli sobie do gardeł. Mieliśmy do czynienia z tzw. masową konfrontacją. Musiał interweniować Szymon Marciniak i jego asystenci. Posypały się żółte kartki. Zresztą, osobliwą dogrywkę mieliśmy również po zakończeniu spotkania.
"PRZEPRASZAM"
- Chciałbym przeprosić cały sztab Pogoni i wszystkich kibiców, którzy myśleli, że to było skierowane w ich stronę. Przepraszam też osobę, do której był skierowany ten gest. Jeśli ktoś nie okazuje mi należytego szacunku nie oznacza, że muszę się zachowywać w taki sposób. Poniosła mnie młodzieńcza fantazja. To było niepotrzebne - mówił nam Jakubczyk po zakończeniu meczu.
Chodzi o Tomasza Grzegorczyka, z którym obaj panowie spotkali się zarówno w Pogoni (Jakubczyk jest wychowankiem tego klubu), jak i w Arce. Grzegorczyk był asystentem Wojciecha Łobodzińskiego, jak i pierwszym szkoleniowcem żółto-niebieskich.
ZOBACZ WIDEO: Reprezentant Polski w nowym klubie. Właśnie przeszedł "chrzest"
W Arce prowadzonej przez Grzegorczyka Jakubczyk rozegrał... 5 minut. To zresztą był jedyny mecz, gdy w ogóle znalazł się w kadrze. W pozostałych trzynastu nie łapał się nawet na ławkę rezerwowych.
- Zachowanie godne potępienia, nieakceptowalne. Najważniejsze jest fair play, ale poniosły mnie emocje. Nie jest to gest, z którego byłbym dumny. Bardzo szanuję Pogoń, spędziłem tam wiele lat, cały czas mam ten klub w sercu. Po chwili sam czułem, że to było niepotrzebne. Nie mam jeszcze doświadczenia jak się w takich sytuacjach zachowywać - mówił Jakubczyk.
Po chwili dodał jednak, że było to działanie z premedytacją. Od początku zaplanował sobie, że zachowa się właśnie w taki sposób.
- Byliśmy na obiedzie w parę osób i padł pomysł, żeby zrobić właśnie taką cieszynkę. Niestety wtedy nie sądziłem, że wyjdzie to tak drastycznie i prowokacyjnie. Następnym razem nie będę się z nikim naradzał - przyznał.
KOLENDOWICZ ROZCZAROWANY
Trener Pogoni Robert Kolendowicz był wyraźnie zdegustowany zachowaniem zawodnika, który pierwsze piłkarskie kroki stawiał właśnie w Pogoni.
- Futbol to emocje i dziś chyba tych złych emocji było za dużo. Uczciwie mówiąc jestem rozczarowany zachowaniem Jakubczyka. To chłopak ze Szczecina, wychowanek akademii Pogoni. Strzelił ładnego gola i powinien się z tego cieszyć, a nie prowokować ławkę byłego klubu. To mi się nie podoba. Trzymam za niego kciuki, to świetny piłkarz, mam nadzieję, że przyszłość przed nim, ale popełnia jeszcze za dużo emocjonalnych błędów. Zachował się nieodpowiedzialnie - mówił Kolendowicz.
- Niepotrzebnie prowokował naszą ławkę. To nie było w porządku zachowanie. Futbol to emocje, zarówno te dobre, jak i złe, natomiast myślę, że wychowankowi Pogoni nie przystoi coś takiego. Przynajmniej ja nie chciałbym, żeby zawodnicy, których wychowujemy, zachowywali się tak w stosunku do swojego klubu. Rozumiem emocje młodego chłopaka, musi się jeszcze uczyć, dużo pracować w tym aspekcie. Piłkarsko bardzo mi się podoba, ale futbol to nie tylko boisko, ale też rzeczy, które dzieją się dookoła - przyznał trener "Portowców".
GŁOWA DO LODU
W podobnym tonie wypowiadał się trener Arki Dawid Szwarga, choć jednocześnie starał się znaleźć tzw. okoliczności łagodzące.
- Głowa do lodu, zdecydowanie, natomiast umówmy się, jeśli masz 20 lat, byłeś rezerwowym przez ostatnie dwa lata, grałeś incydentalne w drugim zespole Pogoni, a teraz wchodzisz do Ekstraklasy i grasz takie mecze, to trudno żeby nie popełnił błędów. Naszym zadaniem jest teraz sprawić, żeby wrócił na odpowiednie tory. To inteligentny chłopak - powiedział Szwarga.
- Był to dla niego emocjonalny mecz, grał przeciwko drużynie, w której się wychował i nie kontrolował emocji, a jako profesjonalny piłkarz musi to robić. Z jednej strony charyzma, odwaga, pewność siebie jest pożądana u piłkarzy, ale z drugiej trzeba umieć nad tym panować - przyznał trener Szwarga.
z Gdyni Tomasz Galiński, WP SportoweFakty