4 maja bieżącego roku Pietuszewski przeszedł do historii Jagiellonii. Został najmłodszym strzelcem w dziejach klubu, gdy trafił do bramki w meczu z Górnikiem Zabrze. Miał wtedy zaledwie 16 lat i 11 miesięcy. Zdecydowana większość polskich kibiców usłyszała o nim po raz pierwszy, ale skauci czołowych europejskich klubów mieli zapisane jego nazwisko w swoich notesach już wiele miesięcy wcześniej.
To talent czystej wody, który naturalne zdolności poparł ciężką pracą. Wyróżniał się od najmłodszych lat. Początkowo był powoływany na konsultacje do kadr wojewódzkich, później także do młodzieżowych reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: Nowy trener RB Lipsk zaskoczył piłkarskimi umiejętnościami
- Oskar był w mojej drużynie jedynym chłopakiem z młodszego rocznika. On jest z 2008 roku, a ja prowadziłem reprezentację z rocznika 2007 - mówi nam trener Lasocki, który obecnie prowadzi reprezentację Polski U16. - Trafił do nas, bo wyróżniał się w klubie oraz w reprezentacji w swojej kategorii wiekowej. Po raz pierwszy został przeze mnie powołany po Turnieju Syrenki. Sukcesywnie wspinał się po kolejnych szczeblach, bo początkowo był w mojej drużynie zawodnikiem rezerwowym, potem podstawowym, a już podczas eliminacji mistrzostw Europy i na samych mistrzostwach Europy był pierwszoplanową postacią zespołu - dodaje szkoleniowiec.
- To jeden z najlepszych chłopców w Europie w swoim roczniku - mówił o Pietuszewskim Marek Wasiluk, który był jego trenerem w młodzieżowych drużynach Jagiellonii. Szkoleniowcy, którzy w przeszłości czuwali nad rozwojem 17-latka oraz ci, którzy pracują z nim obecnie, zgodnie wskazują na wątek nierzadko pomijany w dyskusjach o skrzydłowym Jagi - charakter.
- Poznałem go bardzo dawno temu podczas takiej zimowej akcji Akademii Młodych Orłów w Bydgoszczy. Nie da się tego ukryć, że od samego początku było widać, że to wyjątkowy talent i nie tylko ja to widziałem. Pozostawała tylko kwestia pracy, szlifowania nawet nie umiejętności, ale przede wszystkim cech charakteru i osobowości, bo oczywiście jest wyjątkowym zawodnikiem, jest też wyjątkowym człowiekiem, ale niełatwym w prowadzeniu. Dla mnie jako trenera to też było duże wyzwanie, dlatego tym bardziej się cieszę, że mogę go teraz obserwować na boiskach Ekstraklasy - dodaje Lasocki, który jako piłkarz reprezentował takie kluby jak KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski, Lech Poznań czy Wisła Płock.
- Zawsze miał charakter zwycięzcy i przeżywał, gdy coś nie wychodziło. Reagował na dwa sposoby: łzami, ale zdarzały się też gorsze rzeczy. Bywało, że po meczu z wściekłości rzucał czymś w szatni - ujawnił kilka miesięcy temu w rozmowie z portalem Weszło Rafał Muczyński, pierwszy trener Pietuszewskiego.
- U mnie w drużynie absolutnie nie było takich sytuacji. Być może dlatego, że dokładnie wiedział, jakie zasady panują w reprezentacji. Ten charakter, o którym pan wspomniał, on pokazywał na boisku. To jest chłopak, który w trudnych momentach dla drużyny bierze odpowiedzialność na własne barki i czasami wychodzi nawet poza ramy pewnych zasad, ale tylko po to, żeby drużyna wygrała mecz. To robiło ogromną różnicę i sprawiało, że on też indywidualnie był najlepszym lub jednym z najlepszych zawodników tej reprezentacji - mówi nam trener Lasocki.
Pietuszewski pod jego wodzą rozegrał 15 meczów w reprezentacji U17. Strzelił cztery gole i dwa razy asystował. Nie wszystko w karierze młodego piłkarza układało się jednak tak, jak by sobie tego życzył. Kilka lat temu doznał poważnej kontuzji, zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. Wielu zastanawiało się wówczas, czy nie przekreśli to jego piłkarskich marzeń.
- Ja sam się wtedy zastanawiałem, kiedy i czy w ogóle wróci do takiej swojej pełnej dyspozycji sprzed urazu. Oskar ma właśnie tak silny charakter, takie przekonania, że bardzo szybko wyleczył te więzadła, a na dodatek wrócił silniejszy, mocniejszy i lepszy niż przed ich zerwaniem. To świadczy o jego osobowości, o tym, jakim jest człowiekiem i jak dąży do osiągnięcia wyznaczonych celów - zaznacza nasz rozmówca.
- Poza boiskiem to chłopak "do rany przyłóż". Uważam, że mimo młodego wieku jest już w pełni ukształtowany. Nie rozmawiamy ze sobą na co dzień, ale jesteśmy w stałym kontakcie. Wymieniamy wiadomości zawsze po jakichś ważnych momentach: debiucie w Ekstraklasie, strzelonym golu. Czasami porozmawiamy też telefonicznie albo spotkamy się na piłkarskim szlaku i ta zbudowana przez nas relacja jest wspaniała, cudowna. Tym bardziej doceniam Oskara, że on nie zapomina tego, co było, nie zapomina o ludziach, którzy z nim pracowali, przegrywali, wygrywali - dodaje Lasocki.
W miniony weekend o Pietuszewskim ponownie zrobiło się głośno. Znacznie przyczynił się do zwycięstwa Jagiellonii z Cracovią. W 19. minucie popisał się fantastycznym strzałem z dystansu, doprowadzając do remisu 1:1. Kolejny gol w barwach białostockiego klubu błyskawicznie obiegł piłkarskie fora na całym świecie.
Jakby tego było mało, 17-latek w 55. minucie wywalczył rzut karny dla Jagi, gdy Cracovia prowadziła już 2:1. Do remisu doprowadził Afimico Pululu, a dalsza część meczu to już prawdziwy koncert drużyny prowadzonej przez Adriana Siemieńca, która wykorzystała przewagę liczebną po czerwonej kartce dla zawodnika gości i finalnie zwyciężyła 5:2.
- Ja po prostu chcę, żeby "Oski" doświadczał, żeby poznał wszystkie smaki życia. On potrzebuje doświadczyć sukcesu i się sparzyć, doświadczyć ławki i zobaczyć, co to znaczy, bycia poza kadrą, potrzebuje bury od starszego zawodnika, krytyki od trenera, ale też wsparcia - mówił Siemieniec o Pietuszewskim podczas wizyty na kanale Foot Truck, która miała miejsce niespełna miesiąc temu.
W czwartkowy wieczór 17-latek będzie miał kolejną szansę na udowodnienie swojej wartości. Jagiellonia zmierzy się na własnym stadionie z duńskim Silkeborgiem w rewanżowym starciu 3. rundy eliminacji Ligi Konferencji. W pierwszym spotkaniu górą byli białostoczanie. Wygrali 1:0.