Datę 10 czerwca 2025 roku pamięta prawdopodobnie każdy polski kibic. Wówczas reprezentacja prowadzona przez Michała Probierza skompromitowała się w meczu z Finlandią i przegrała w Helsinkach 1:2.
Teraz czas na rewanż w Chorzowie. Polacy przystępują do tego spotkania po budującym remisie (1:1) z Holandią. Finowie po przegranej 0:1 z Norwegią w meczu towarzyskim.
- Eliminacje są na półmetku, a my dalej liczymy się w walce o wyjazd na mundial. Nie zostaliśmy z tyłu za faworytami, którymi od początku byli Holendrzy i Polacy. Wierzymy, że stać nas na dobry wynik w Chorzowie - powiedział selekcjoner Finów Jacob Friis na konferencji prasowej (za TVP Sport).
Friis otwarcie przyznał, że w sparingu z Norwegią testował paru nowych zawodników i przeciwko Polsce jego zespół zagra w zupełnie innym zestawieniu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to był jego dzień! Uroczy przyjaciel gwiazdora Barcelony
Friis rzecz jasna przeanalizował mecz Polaków w Rotterdamie, choć nie dostarczył mu zbyt wielu informacji.
- Niewiele wniosków mogłem z niego wyciągnąć, ponieważ spodziewam się, że na swoim stadionie Polska zagra zupełnie inaczej, odważniej. Oczekuje się od niej zwycięstwa i pewnie będziecie nastawieni na atak. Przyjrzeliśmy się waszej grze pod wodzą nowego trenera, wiemy, że wrócił Robert Lewandowski i co więcej mogę powiedzieć, oprócz tego, że to świetny piłkarz? Niezależnie z kim gramy, staramy się koncentrować wyłącznie na sobie i na tym, jak mamy zagrać, by osiągnąć korzystny wynik - podkreślił selekcjoner reprezentacji Finlandii.
- To kluczowe spotkanie. Przystąpimy do niego pewni siebie. Wierzymy w to, co robimy - dodał Friis.
Przy okazji zaznaczył, że jego zespół nie zamierza się bronić przez cały czas.
Początek meczu Polska - Finlandia w niedzielę o godz. 20.45.