Nie mogę wszystkiego podporządkowywać wynikowi - rozmowa z Czesławem Jakołcewiczem, trenerem KSZO Ostrowiec

Pierwszy etap przygotowań do rundy rewanżowej zaplecza Ekstraklasy jest już poza piłkarzami KSZO Ostrowiec Św. Kolejny, dużo cięższy rozpocznie się już w poniedziałek. O tym co czeka zawodników, czy będą zmiany personalne i jaki jest cel sparingów portalowi SportoweFakty.pl opowiedział trener KSZO, Czesław Jakołcewicz.

Anna Soboń
Anna Soboń

Anna Woźniak: Jak pan podsumuje miniony tydzień?

Czesław Jakołcewicz: Na razie jestem zadowolony. Trenujemy tak jak sobie zaplanowaliśmy, wszystko fajnie się układa. Zespół realizuje te plany, które sobie nakreśliliśmy. Tworzy się fajna atmosfera.

Jeden z piłkarzy przebywał przez trzy dni na testach w zespole Ekstraklasy.

- "Straciliśmy" Matuszczyka, który wyjechał na testy do Ruchu Chorzów, ale mam nadzieję, że wróci (śmiech).

Jeśli Łukasz Matuszczyk odejdzie, to będzie to duża strata dla zespołu.

- Myślę, że dla dobra klubu, poświęcilibyśmy jednego zawodnika, żeby wspomóc klub finansowo, bo wiadomo, jaka jest sytuacja i liczy się dla nas każdy pieniądz. Natomiast jeśli chodzi o sprawę sportową, to na pewno ubolewałbym, gdybyśmy stracili Łukasza, bo jest on tu kluczowym zawodnikiem i na pewno dla mnie byłby to problem, gdyby on odszedł. Musielibyśmy kogoś w jego miejsce szukać. Z drugiej jednak strony, mam nadzieję, że on się przed tym obroni i pokaże się tu. Ma na to pół roku, a wcześniej czy później i tak trafi do Ekstraklasy. Ja mu tego życzę, bo wiem, że jest on ambitnym zawodnikiem i do tego dąży. Dla takich zawodników warto pracować. Wierzę, że poprzez swoją grę pomoże zarówno KSZO jak i samemu sobie.

Przed pozostałymi piłkarzami jest podobny cel?

- Wiadomo, że ich ambicją jest gra na wyższym poziomie. Nie wiem czy wszyscy daliby radę, ale jeśli mowa o Łukaszu Matuszczyku, to jest to zawodnik na dobrej drodze do takiej gry. Ma odpowiedni wiek, predyspozycje, ale cieszę się, że póki co wraca do nas i jest wciąż naszym zawodnikiem.

Pierwszy etap przygotowań już poza piłkarzami. Jaki jest następny?

- Skończyliśmy etap początkowy. Teraz przed nami tydzień, w którym będziemy trenować już dwa razy dziennie. Będzie to tzw. obóz dochodzeniowy i na pewno ten etap będzie mocniejszy niż już zakończony. Zawodnicy już to odczują, ale to oczywiste, że musimy popracować, by przygotować się optymalnie do ligi.

Zdradzi pan jakieś konkrety, które czekają zawodników na treningach?

- Będą zajęcia na hali i na boisku, więc będzie i piłka i troszkę siły, zwinności, gibkości. Postaramy się poruszać, bo zrobimy też trochę ogólnorozwojówki - "połamiemy" zawodników, będzie troszkę przeskoków, wyskoków.

Póki co kontuzje omijają piłkarzy?

- Na razie bardzo się cieszę, że nie ma żadnych poważnych kontuzji - są takie drobne przeciążeniowe urazy, ale to normalne. Na szczęście to nic poważnego, bo mamy zawodników o twardych kościach, więc nic złego się nie dzieje.

Tylko Sebastian Brytan wypadł na razie z zajęć?

- Jeśli chodzi o Sebastiana Brytana to rzeczywiście troszkę poważniejszy uraz. Ten chłopak trafił nieszczęśliwie, bo starł się z innym zawodnikiem na treningu i w kolanie zebrał się płyn. Niestety, takie przypadki się zdarzają - miał chłopak pecha po prostu. Musimy czekać aż całkowicie się wyleczy, a to trochę potrwa.

Rozumiem, że pozostali piłkarze nie narzekają na urazy.

- Reszta urazów to są rzeczy przeciążeniowe od boiska na jakim trenujemy, bo płyty są zamarznięte i nogi troszkę uciekają, ale z tym się trzeba liczyć, bo zawsze jeden czy dwóch ludzi się znajdzie, którym zdarzają się takie drobne urazy.

Warunki do treningów są optymalne?

- Warunki mamy, boisko mamy, więc nie ma co narzekać - praca wre. Mamy w Ostrowcu wszystko na miejscu, nie musimy nigdzie wyjeżdżać, więc nie pozostaje nam nic innego jak tylko dobrze się przygotować do rundy wiosennej obecnego sezonu. Zajęcia przebiegają tak, jak sobie zaplanowaliśmy i mam nadzieję, że tak będzie do końca okresu przygotowawczego.

30 stycznia piłkarze rozegrają pierwszy mecz sparingowy.

- Ja sparingi traktuję jak trening. Dla mnie jest to test dla wszystkich piłkarzy, bo ja się nie ograniczam tylko do dwunastki, żeby wygrać sparing. Ja chcę sprawdzić 24 zawodników, bo tylu mam i nie mogę wszystkiego podporządkowywać wynikowi. Bardziej się skupiam na szukaniu optymalnych rozwiązań personalnych na danych pozycjach i ten cel mi przyświeca. Muszę sprawdzić wszystkich młodych zawodników, tych, którzy nie dostawali tutaj szansy w poprzednich sezonach.

Zwycięstwo nie jest najważniejsze?

- Na pewno wynik zwycięski jest fajny, ale dla mnie akurat nie najważniejszy w tym terminie, bo ja muszę zespół ze sobą zgrać i mieć konkretnych ludzi na konkretne pozycje. Odszedł Robaszek, który był podstawowym zawodnikiem, więc szukam zastępstwa na jego miejsce.

Będzie pan poszukiwał jakichś nowych twarzy do zespołu?

- Jeżeli wszyscy u nas zostaną, to nie będę poszukiwał nowych twarzy - wiadomo z jakich względów. Oprzemy się na naszej kadrze, bo mamy 24 zawodników, a jeżeliby odeszło dwóch, to wtedy się zastanowimy. Będzie to zależeć od tego czy dostaniemy za niego dobrą ofertę i czy w lutym będę musiał szukać kogoś na jego miejsce. Byłby to zawodnik, który nie tylko uzupełniłby kadrę, ale rywalizowałby o miejsce w wyjściowym składzie.

Rezerwy ostrowieckie mają nowego trenera. Współpraca wchodzi w grę?

- Na pewno będziemy współpracować z trenerem drugiego zespołu, tylko rezerwy muszą już zacząć grać. Wiem, że liczba zawodników nie jest tam imponująca. Ci piłkarze z mojej kadry, którzy nie będą grali w pierwszym zespole, będą grali w rezerwach - takie jest życie i tak musi to wyglądać.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×