Pod koniec lipca Vanja Milinković-Savić zmienił klub. Bramkarz Torino FC został zakontraktowany przez SSC Napoli, które zapłaciło za niego 21 milionów euro. Była to ważna wiadomość dla Lechii Gdańsk.
Serb trafił do Torino w 2017 roku, a wcześniej przez jeden sezon występował w polskim klubie. W momencie, gdy Lechia sprzedała go do włoskiej drużyny, zagwarantowała sobie pięć procent od kolejnego transferu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: to był jego dzień! Uroczy przyjaciel gwiazdora Barcelony
Dzięki temu gdański klub miał otrzymać około milion euro od Torino po transferze Milinkovicia-Savicia do Napoli. Tymczasem okazuje się, że poprzedni zarząd Lechii... niespodziewanie zrzekł się tych pieniędzy.
Gdańszczanie zostali o tym poinformowani po zwróceniu się do klubu z Turynu. Wówczas w odpowiedzi dowiedzieli się, iż poprzednie władze 20 lutego 2018 roku zrezygnowały z pieniędzy, które gwarantował wspomniany zapis o pięciu procentach z kolejnego transferu.
- Lechia Gdańsk podjęła stosowne kroki, aby ustalić przyczyny zrzeczenia się należnych od Torino 5 proc. przez poprzednie władze klubu. Chcemy upewnić się, że nie doszło do potencjalnej defraudacji środków. O ile nam wiadomo, Lechia nie otrzymała żadnego odszkodowania finansowego za zrzeczenie się praw do sprzedaży Vanji Milinkovicia-Savicia. Mamy prawo podejrzewać, że poprzedni zarząd uzyskał przedpłatę, ale środki nie trafiły na rachunek bankowe Lechii, co powinno mieć miejsce w takiej sytuacji. Drogą prawną uzyskamy wyjaśnienia od Torino dotyczące powodów, dla których poprzedni zarząd podjął tę niekorzystną dla klubu decyzję - powiedział prezes zarządu Lechii, Paolo Urfer, cytowany przez trójmiasto.pl.
Według wspomnianego źródła brak otrzymania wspomnianej kwoty ma nie mieć wpływu na płynność finansową Lechii. Mimo że sytuacja gdańszczan nie jest obecnie idealna, to i tak poprawiła się względem poprzednich miesięcy.