Barcelona może pozazdrościć Niemcom. To nowy motor napędowy Bayernu

Getty Images / Kevin Voigt / Na zdjęciu: Harry Kane i Luis Diaz
Getty Images / Kevin Voigt / Na zdjęciu: Harry Kane i Luis Diaz

Bayern Monachium nie wydaje kolosalnych pieniędzy na transfery, ale dla Luisa Diaza warto było zrobić wyjątek. Były gwiazdor Liverpoolu wszedł na jeszcze wyższy poziom i wykręca kapitalne liczby. 70 mln euro to była wręcz promocyjna cena.

Od początku kariery wyróżniał się ponadprzeciętną szybkością i niekonwencjonalnym dryblingiem. Dla Juergena Kloppa Luis Diaz wydawał się wręcz idealnym następcą Sadio Mane w Liverpoolu. Do "The Reds" przeniósł się kilka miesięcy przed odejściem Senegalczyka do Bayern Monachium, by zaaklimatyzować się w Anglii. FC Porto zarobiło na nim 49 mln euro na początku 2022 roku.

- To świetny chłopak, zawodnik najwyższej klasy. Jego radość i miłość do futbolu są aż nadto widoczne. Kiedy go widzisz na treningu, nie może przestać się uśmiechać. Nigdy nie miałem u siebie takiego zawodnika, to niesamowite. Wiele od niego oczekujemy w przyszłości. Mam przeczucie, że Luis w Liverpoolu będzie miał naprawdę fajną historię - mówił Klopp na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: Przyjęła pod dach Ukrainkę. Teraz co miesiąc dostaje od niej taki SMS

Złoty czas w Liverpoolu

Trzeba przyznać, że nos trenerski w tym przypadku nie zawiódł Kloppa. Diaz z biegiem czasu rozwinął skrzydła i obok Mohameda Salaha wiódł prym w linii ataku Liverpoolu. Kolumbijczyk stał się ulubieńcem kibiców na Anfield.

Podczas jego pobytu w Liverpoolu, drużyna sięgnęła po mistrzostwo, Puchar Anglii, dwa Puchary Ligi oraz Tarczę Wspólnoty. Reprezentant Kolumbii przez 3,5 roku w czerwonej części Merseyside uzbierał 148 występów, 41 trafień i 23 asysty, zapisując się złotymi zgłoskami w historii klubu.

Odchodząc z klubu Diaz przyznał, że Liverpool zawsze będzie miał wyjątkowe miejsce w jego sercu. Jego czas spędzony na Wyspach Brytyjskich był pełen sukcesów, ale nie brakowało też trudniejszych momentów, jak tragiczna śmierć kolegi z zespołu Diogo Joty, czy porwanie jego rodziców.

Rodzinny dramat rozegrał się jesienią 2023 roku. W kolumbijskim mieście Barracas na stacji benzynowej ojciec i matka Diaza zostali porwani przy użyciu broni. Władze miasteczka już wcześniej ostrzegały rodziców piłkarza, że może dojść do porwania. Kolumbijski rząd potraktował sprawę priorytetową, rozpoczynając poszukiwania na terenie całego kraju.

O ile służby szybko doprowadziły do uwolnienia jego matki, to Luis Manuel Diaz pozostawał w rękach tamtejszych terrorystów. Policja ustaliła, że za porwanie odpowiedzialna była grupa przestępcza o nazwie "los primos". Do akcji na terenie kraju zaangażowano rządowe plutony zmotoryzowane, helikoptery, drony i samoloty.

Jak relacjonowali dziennikarze "Caracol", Diaz senior przez blisko dwa tygodnie był przetrzymywany przez oprawców. Armia Wyzwolenia Narodowego ustaliła warunki zwolnienia ojca ówczesnej gwiazdy Liverpoolu i został on przekazany komisji humanitarnej pod przewodnictwem Organizacji Narodów Zjednoczonych.

Luis Diaz nie krył łez wzruszenia, gdy po przylocie do Kolumbii mógł uściskać uratowanego ojca. Krótko po całym zamieszaniu zawodnik wrócił do wysokiej formy i swoją grą zachwycał kibiców Liverpoolu.

W Bayernie przebił Lewandowskiego i Kane'a

Tego lata Diaz uznał, że nadszedł czas, by poszukać nowych wyzwań. Kiedy za pośrednictwem mediów dał do zrozumienia, że może zmienić przynależność klubową, topowe europejskie drużyny ruszyły do walki o jego podpis.

Mówiło się, że nazwisko Kolumbijczyka znajduje się na szczycie listy życzeń FC Barcelony. Jego ojciec niegdyś w wywiadzie dla "Win" ujawnił, że "Lucho" jest zagorzałym kibicem "Blaugrany" i gra w jej barwach jest jednym z jego marzeń.

Katalończycy byli zdeterminowani, by pozyskać gracza Liverpoolu, jednak kwota 70 milionów euro była zdecydowanie poza zasięgiem klubu, borykającego się z problemami finansowymi. Zamiast tego FC Barcelona musi zadowolić się wypożyczeniem Marcusa Rashforda z Manchesteru United.

Oczekiwania finansowe Liverpoolu był w stanie spełnić Bayern Monachium. Nasi zachodni sąsiedzi sięgnęli głęboko do kieszeni i w ten sposób Diaz został trzecim najdroższym piłkarzem w historii pozyskanym przez Bawarczyków.

To był transferowy strzał w "dziesiątkę". Choć Diaz przeniósł się do Niemiec półtora miesiąca temu, trudno oprzeć się wrażeniu, że w ofensywnie z Harrym Kane'em i Michaelem Olise rozumie się bez słów.

Na "dzień dobry" strzelił gola w debiucie i zagwarantował Bayernowi zwycięstwo 2:1 w meczu o Superpuchar Niemiec z VfB Stuttgart. 28-latek, wchodzący w swój piłkarski prime time, lepszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć.

- Jestem taki szczęśliwy. Strzelenie gola było naprawdę wyjątkowe. Mój pierwszy oficjalny tytuł i pierwsza bramka dla Bayernu - cóż mogę powiedzieć? To był dla mnie spektakularny wieczór. Chcę tu zdobyć jak najwięcej tytułów. Starałem się znaleźć świetny klub, który rywalizuje w najważniejszych rozgrywkach i cieszę się, że tu jestem. To wyjątkowe grać z Harrym Kane'em, on jest fenomenem. Naprawdę łatwo jest grać u jego boku, ponieważ ma wiele jakości. To jest przywilej - jego wypowiedź po meczu przytoczył portal bundesliga.com.

Zwycięska bramka w Superpucharze była przedsmakiem. W debiucie na poziomie Bundesligi zanotował trafienie i dwie asysty (6:0 z RB Lipsk). Następnie wpisał się na listę strzelców też w starciach ligowych z FC Augsburg (3:2) i Hamburger SV (5:0).

Skrzydłowy przebił nawet Kane'a czy Roberta Lewandowskiego. Luis Diaz trafiał do siatki w każdym ze swoich trzech pierwszych meczów Bundesligi w barwach Bayernu, wyrównując klubowy rekord. Jak wyliczył serwis statystyczny "Opta", do tej pory osiągnęli to tylko Ruggiero Rizzitelli w 1996 roku, Luca Toni w 2007 roku i Mario Mandzukić w 2012 roku.

Diaz był brakującym elementem w ofensywie monachijczyków. Teraz Bayern dysponuje potencjałem, który pozwala myśleć o triumfie w Lidze Mistrzów. Już w środę o godz. 21 podopieczni Vincenta Kompany'ego zmierzą się z Chelsea w elitarnych rozgrywkach.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści