W ostatnich tygodniach Mateusz Bogusz zniknął z radarów. Jeszcze niedawno niemal cała Polska domagała się, by Michał Probierz powoływał go do reprezentacji. Dziś już nie ma ku temu żadnych podstaw.
Poprzedni sezon Bogusz zakończył z dorobkiem dwóch bramek i sześciu asyst w 25 meczach. Grał sporo, bardzo często znajdował się w wyjściowym składzie. W obecnym sezonie już tak kolorowo nie jest.
Cruz Azul walczy o tytuł (po jedenastu kolejkach mówimy o zaledwie punkcie straty do lidera), natomiast Polak ma niewielki wpływ na wyniki.
Spójrzmy na liczby. To znaczy, w zasadzie nawet nie ma na co patrzeć. Mówimy o jednej asyście w dziewięciu występach.
Parę dni temu dziennikarz Tomas Ordoñez z portalu "VAMOS AZUL" pisał, że Bogusz ma problemy z adaptacją do meksykańskiej ligi. "Choć jego indywidualne umiejętności są niepodważalne, jednym z najważniejszych problemów pozostaje tempo gry. Na jego niekorzyść działa też twarda gra meksykańskich obrońców" - czytamy.
To plus dobra forma Nacho Rivero, Jose Paradeli i Luki Romero sprawiają, że Polak ma niewiele okazji do zaprezentowania swoich umiejętności. A bez gry będzie mu bardzo trudno wrócić do reprezentacji. Trudno sobie dziś wyobrazić, by Jan Urban miał spojrzeć w tym kierunku.
- Prosiłbym o więcej zapału, determinacji. Czasami Boguszowi właśnie tego brakuje. Porównuje się go do Nacho Rivero. Ten facet zawsze wchodzi na boisko, żeby się zniszczyć. Chciałbym, żeby Bogusz częściej to robił - mówił dziennikarz Adrián Esparza Oteo.
Przypomnijmy, że Bogusz kosztował ok. 9 milionów dolarów, więc nie był najtańszym piłkarzem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Argentyńska gwiazda nadal zachwyca. Co za gol