Kanada, Meksyk oraz Stany Zjednoczone będą gospodarzami mistrzostw świata w piłce nożnej w 2026 roku. Mundial jest oczkiem w głowie prezydenta USA Donalda Trumpa. Chce, żeby turniej przebiegł wzorowo. Stanowczo to podkreślił.
Trump wywołał niemałe zamieszanie swoimi niedawnymi wypowiedziami. Podczas rozmowy na temat ostatnich protestów w Bostonie wskazał, że w przypadku braku bezpieczeństwa jest gotów interweniować.
- Jeśli ktoś wykonuje złą robotę i będę zdania, że warunki są niebezpieczne, to zadzwonię do Gianniego Infantino, szefa FIFA, i powiem mu: przenieśmy to do innego miasta - mówił prezydent USA, cytowany przez "The Guardian".
- A on by to zrobił. Nie byłby chętny, ale zrobiłby to bez problemu - ciągnął prezydent USA.
ZOBACZ WIDEO: Gdzie jest granica wieku w wyścigach samochodowych? "Ona się przesuwa"
Trump zwrócił się też w stronę Michelle Wu, która stoi na czele władz Bostonu. - Ich burmistrz nie jest dobry. To polityczka z radykalnej lewicy, która przejmuje kolejne obszary Bostonu - stwierdził 79-latek.
Wypowiedzi Trumpa szybko spotkały się z odpowiedzią bostońskiej burmistrz Wu, która nie zgodziła się z jego oskarżeniami. Zapewniła, że decyzje o lokalizacji mundialu są już zakontraktowane i nawet prezydent USA nie ma mocy ich zmienić. - Większość kwestii dotyczących mistrzostw świata została zapisana w umowach - tłumaczyła Wu.
Głos w sprawie zabrał również Gianni Infantino, prezydent FIFA, który przypomniał, że to miasta-gospodarze odpowiadają za zapewnienie bezpieczeństwa. Wyraził jednocześnie nadzieję, że wszystkie zaplanowane wydarzenia będą mogły odbyć się zgodnie z planem.
- My mamy nadzieję, że każde z szesnastu miast, które zorganizują imprezę, będą mogły zrobić to z powodzeniem i spełniając wszelkie wytyczne - podsumował szef FIFA, cytowany przez "Sky News".