To dopiero druga wygrana Rakowa Częstochowa w lidze na własnym boisku w sezonie 2025/26. Wygrana wywalczona, wyszarpana w wielkich bólach, ponieważ gospodarze od 37. minuty musieli radzić sobie w osłabieniu po czerwonej kartce (w konsekwencji dwóch żółtych) Karola Struskiego.
Ale mimo to dali radę. W ogóle w drugiej połowie nie było widać, że Raków ma na boisku dziesięciu piłkarzy, a Lechia jedenastu.
Gdańszczanie grali tak, jakby satysfakcjonował ich remis i nie szukali bramki na 2:1. Raków był natomiast cierpliwy, a poza tym miał w składzie Tomasza Pieńkę. To właśnie on w 78. minucie przeprowadził świetną akcję i oddał strzał pod poprzeczkę, który - jak się okazało - okazał się decydujący.
Lechia ma czego żałować. Miała wszystko podane jak na tacy, rywala w osłabieniu, który przecież w pierwszej połowie praktycznie nic nie był w stanie wykreować. Ale w futbolu już nie takie rzeczy widziano. Marek Papszun triumfuje.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skandal na murawie! Kibic uderzył piłkarza
Mimo iż teoretycznie faworytem był Raków, to w zasadzie od pierwszych minut bardziej podobać mogła się Lechia. Nie było z tego konkretów, natomiast to gdańszczanie dłużej utrzymywali się przy piłce i starali się kreować sytuacje w - dodajmy - bardzo trudnych warunkach, bo przy intensywnie padającym deszczu na samym początku.
Był strzał z rzutu wolnego, po którym dobrze interweniował debiutujący w Rakowie Oliwier Zych. I wtedy, kompletnie z niczego, gola strzelił Raków. Peter Barath zagrał bez przyjęcia na wolne pole, defensywa Lechii popełniła błąd i w sytuacji sam na sam z Alexem Paulsenem znalazł się Lamine Diaby-Fadiga. Wygrał przebitkę z bramkarzem gości i trafił do pustej bramki.
Tyle tylko, że Lechia odpowiedziała niemal natychmiast. I to w kapitalnym stylu, bo Tomas Bobcek zabawił się z rywalami w polu karnym (co robili Stratos Svarnas i Bogdan Racovitan?) i uderzeniem w okienko pokonał Zycha.
A po chwili sytuacja Rakowa skomplikowała się podwójnie, bo z boiska usunięty został wspomniany Struski.
Ale czy to zmieniło obraz gry? Niespecjalnie. Raków był bardziej aktywny po przerwie, były strzały (głównie z dystansu), trochę zagrożenia po rzutach rożnych. Lechia? Nic. Goście obudzili się dopiero w końcówce, gdy trzeba było gonić wynik.
Raków Częstochowa - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)
1:0 Lamine Diaby-Fadiga 30'
1:1 Tomas Bobcek 33'
2:1 Tomasz Pieńko 78'
Składy:
Raków: Oliwier Zych - Apostolos Konstantopoulos, Bogdan Racovitan, Stratos Svarnas - Adriano Amorim (76' Jonatan Braut Brunes), Lamine Diaby-Fadiga (64' Marko Bulat), Peter Barath, Karol Struski, Tomasz Pieńko (85' Oskar Repka), Jean Carlos Silva (64' Michael Ameyaw) - Imad Rondić (64' Patryk Makuch).
Lechia: Alex Paulsen - Bartłomiej Kłudka (86' Michał Głogowski), Bujar Pllana, Matej Rodin, Matus Vojtko - Camilo Mena, Rifet Kapić, Iwan Żelizko, Tomasz Neugebauer (60' Bohdan Wjunnyk), Aleksandar Ćirković (69' Dawid Kurminowski) - Tomas Bobcek.
Żółte kartki: Struski (Raków) oraz Neugebauer, Pllana, Vojtko (Lechia).
Czerwona kartka: Struski 37' (Raków, za drugą żółtą).
Sędzia: Piotr Rzucidło (Warszawa).