Lech chce zapomnieć o kompromitacji. "Może nie mówmy o czwartku"

PAP / Leszek Szymański / Bramkarz Lecha Poznań, Bartosz Mrozek podczas meczu z Legią Warszawa
PAP / Leszek Szymański / Bramkarz Lecha Poznań, Bartosz Mrozek podczas meczu z Legią Warszawa

Lechowi nie udało się zrehabilitować na trudnym terenie w Warszawie i do Poznania jedzie z jednym punktem. - Chcieliśmy zmazać tę plamę i pokazać, że stać nas na to, aby zdobyć tu trzy punkty - mówi po meczu Bartosz Mrozek, bramkarz "Kolejorza".

W niedzielny wieczór spotkanie Legii Warszawa z Lechem Poznań przyniosło większe oczekiwania, niż ostatecznie pokazał wynik, ponieważ bezbramkowy remis nie porwał żadnego kibica.

"Kolejorz" przyjechał do stolicy w kiepskich nastrojach po kompromitacji w Lidze Konferencji przeciwko Lincoln Red Imps na Gibraltarze, z którym przegrał 1:2. Po reakcji Bartosza Mrozka było jasno widać, że nie wspomina pozytywnie tamtego starcia.

ZOBACZ WIDEO: Szymon Kołecki zrównał z ziemią freak fighty. "Nie chciałbym przynieść wstydu"

- Może nie mówmy o czwartku. Skupmy się na tym, co jest tu i teraz, bo mamy jeden punkt, a wiadomo, że Legia to zawsze trudny teren. Z perspektywy meczu można było chcieć więcej, ale jest jak jest - komentuje prosto po spotkaniu bramkarz ekipy z Wielkopolski.

- Po takim meczu jak w czwartek od razu chce się go zapomnieć. Nawet nie chce się o nim rozmawiać. Nie mam z tym problemu, ale to nie jest przyjemne doświadczenie. Teraz chcieliśmy po prostu zmazać tę plamę i pokazać, że stać nas na zdobycie trzech punktów - dodaje.

Oba zespoły miały podobne statystyki strzeleckie - Legia oddała 13 strzałów, a Lech 12. Widać to było również gołym okiem, że żadna z ekip nie przeważała. Co o tym sądzi jeden z kluczowych graczy poznaniaków?

- Ze swojej perspektywy powiem, że zagrałem na zero, więc jestem zadowolony. Nie mam wpływu na to, co dzieje się z przodu. Byłbym jednak mega zadowolony, gdyby było tak jak ostatnio, kiedy wygraliśmy tutaj 1:0. To moment, w którym każdy zawodnik ma inną perspektywę i wszystko zależy od spojrzenia. Jako zespół chcieliśmy wygrać i mieliśmy ku temu momenty, ale się nie udało - tłumaczy 25-latek.

Lech w tym sezonie nie pokazuje formy godnej mistrza PKO Ekstraklasy, ponieważ zajmuje dopiero piąte miejsce i znajduje się poza pozycjami premiowanymi grą w europejskich pucharach. Średnia punktowa zespołu Nielsa Frederiksena wynosi zaledwie 1,57 punktu na mecz.

- Jeżeli jest się mistrzem Polski, to zawsze chce się być na pierwszym miejscu i wygrywać. Średnia to tylko liczba, ale co możemy teraz zrobić? Jedyne, co możemy, to walczyć, żeby była jak najlepsza - odpowiada krótko golkiper.

W ostatnim czasie wiele osób krytykowało duńskiego trenera, który w czwartkowym meczu Ligi Konferencji znacznie zmienił wyjściową jedenastkę. Według niektórych to właśnie ta decyzja spowodowała klęskę Lecha na Gibraltarze.

- Nie mam z tym problemu, bo to trener decyduje, a nie ja. Muszę się dostosować i wykonywać swoją pracę jak najlepiej. U nas panuje stabilizacja, bo znam zachowania poszczególnych chłopaków – zarówno tych, którzy grali w czwartek, jak i tych, którzy wystąpili dziś. Po prostu tak się wydarzyło, a nie inaczej. To był wypadek przy pracy - mówi Bartosz Mrozek.

Kolejne spotkanie Lech Poznań rozegra w Słupsku w ramach 1/16 finału Pucharu Polski. Mecz zaplanowano na 30 października (czwartek) o 12:00.

Komentarze (2)
avatar
Hejtmistrz
27.10.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
23.10.2025 PAMIĘTAMY 
avatar
Hejtmistrz
27.10.2025
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
By zmazać największą wtopę w dziejach polskiej piłki, Lech musiałby się zlikwidować, zawodnicy musieliby bezwarunkowo zakończyć kariery, stadion należałoby zaorać do dwóch kilometrów wgłąb ziem Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści