Kibice Lechii Gdańsk musieli być bardzo zdziwieni, gdy okazało się, że w sobotnim meczu z Widzewem Łódź nie gra Alex Paulsen. Co więcej, nie było go nawet na ławce rezerwowych. Stąd też w piątek do pierwszej drużyny zgłoszony został 18-letni Michał Kaczorowski.
Nowozelandczyk w tygodniu doznał bowiem kontuzji podczas jednego z treningów. Wyjechał już z Gdańska do Anglii na badania.
Paulsen trafił do Lechii 25 sierpnia i od tego momentu był niekwestionowanym numerem jeden w bramce gdańskiego zespołu. Wystąpił w każdym spotkaniu - miejsca nie oddał nawet w Pucharze Polski.
Był też powołany do reprezentacji Nowej Zelandii. Pamiętamy go chociażby z rywalizacji z Polską w Chorzowie. Zresztą, miał jechać na najbliższe zgrupowanie do USA na mecze z Kolumbią i Ekwadorem, jednak w zaistniałej sytuacji raczej nie będzie musiał się fatygować za wielką wodę.
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz popisał się kapitalnym trafieniem w Argentynie
Może i nie wybronił Lechii żadnego meczu, natomiast bardzo szybko pokazał, że jest ważną postacią w drużynie. Starał się wprowadzać spokój w tyłach, choć niekiedy był bezradny, gdy widział radosną twórczość bloku obronnego.
Uraz Paulsena jest sporym ciosem dla trenera Johna Carvera. Lechia jest w strefie spadkowej, walczy o utrzymanie, a brak podstawowego bramkarza zdecydowanie jej w tym nie pomoże.
W związku z tym do bramki wskoczył Szymon Weirauch, który zaczynał sezon jako "jedynka" i nie zawsze - mówiąc kolokwialnie - dowoził.
Być może trener Carver odniesie się do tego na konferencji prasowej, choć zazwyczaj Anglik jest dość oszczędny w słowach i niechętnie wypowiada się w temacie kontuzji.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty