W pierwszej połowie Widzew Łódź był lepszy od Lechii Gdańsk, ale jeżeli nie wykorzystuje się sytuacji, jak Angel Baena, to trener może tylko załamać ręce.
Na początku drugiej części meczu bramkę dla Widzewa zdobył jednak Sebastian Bergier i wydawało się, że goście są w bardzo komfortowej sytuacji. Tyle tylko, że niedługo później wyrównał Tomas Bobcek i na boisku został jeden zespół. To byli gdańszczanie, którzy w doliczonym czasie trafili raz jeszcze i ostatecznie zgarnęli pełną pulę.
- Zaczęliśmy bardzo dobrze, kontrolowaliśmy mecz, mieliśmy dwie fenomenalne sytuacje do strzelenia gola. W drugiej połowie zdobyliśmy bramkę po pięknej akcji, mieliśmy kolejną szansę, by zakończyć spotkanie. Moja konkluzja jest taka, że sami potrzebujemy perfekcyjnej akcji, by strzelić gola, podczas gdy przeciwnik niekoniecznie. Popełniliśmy błędy i Lechia nas ukarała. To dla nas trudny moment i wyciągnąć lekcję z tego meczu. Przepraszam naszych kibiców, którzy wspierali nas w dużej liczbie - powiedział trener Igor Jovićević na konferencji prasowej.
To nie pierwszy raz w tym sezonie, gdy Widzew "przestaje grać" po straconym golu.
- Musimy zbudować taką mentalność, że nawet po stracie gola nic się nie dzieje. W porządku, popełniliśmy błąd i Lechia zdobyła bramkę, ale do końca meczu pozostawało pół godziny. Rywal skarcił nas okrutnie - podkreślił trener Widzewa.
- Takie sytuacje musimy wykorzystywać. Trudniej jest nie strzelić gola niż strzelić, ale taki jest futbol. Ja jestem za to odpowiedzialny, wierzę w ten zespół. Mamy młodą i ambitną drużynę. Możemy tylko się poprawić - dodał trener Jovićević.
- To trudny moment, ale nie jestem w piłce od wczoraj i trzeba zaakceptować, że porażki są częścią gry. Musimy trzymać się razem. W trudnych momentach pokazujesz, z jakiego materiału jesteś zrobiony. Po zwycięstwach wszyscy się uśmiechają, a w trudnych momentach poznajesz kto jest kim. Więc teraz chcę to zobaczyć - podkreślił trener Widzewa.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: mecz przerwany. Trudno uwierzyć, co zrobili piłkarze