W piątek reprezentacja Polski zremisowała na PGE Narodowym w Warszawie 1:1 z Holandią. Biało-Czerwoni objęli prowadzenie w 43. minucie za sprawą gola Jakuba Kamińskiego, a do wyrównania doprowadził Memphis Depay.
Drużyna Jana Urbana w tym meczu wypadła świetnie na tle wyżej notowanego rywala. Co prawda nasi reprezentanci rzadziej mieli piłkę przy nodze niż Holendrzy, ale nie przeszkodziło im to w wykreowaniu większej liczby sytuacji bramkowych.
ZOBACZ WIDEO: Bramkarz popisał się kapitalnym trafieniem w Argentynie
Uwagę na dobrą postawę Biało-Czerwonych zwrócił Jan De Zeeuw junior. Specjalista od marketingu sportowego i syn byłego dyrektora reprezentacji Polski (Jan De Zeeuw senior pełnił tę rolę w czasie kadencji Leo Beenhakkera - przyp. red.) w rozmowie z TVP Sport dobitnie podkreślił, że trener Holendrów, Ronald Koeman, przegrał taktyczny pojedynek z Urbanem.
- Powiedzmy sobie szczerze, Koeman od początku wiedział, w jaki sposób Polska zagra to spotkanie. Dał się rozegrać jak dziecko. Jan Urban moralnie wygrał z nim 2:0. To, że Holandia nie potrafiła grać dobrze, to też zasługa polskiego szkoleniowca - stwierdził.
W dalszej części tej rozmowy De Zeeuw zwrócił też uwagę na fakt, że Biało-Czerwoni przystępowali do tego meczu osłabieni brakiem kilku ważnych ogniw. Tuż przed zgrupowaniem kontuzji doznali bowiem Łukasz Skorupski, Jan Bednarek i Krzysztof Piątek, a z powodu żółtych kartek pauzowali Przemysław Wiśniewski i Bartosz Slisz. A jakby tego było mało, już w 13. minucie spotkania urazu nabawił się także Sebastian Szymański.
- Jan Urban dokonał czegoś fenomenalnego. Przy braku czterech podstawowych piłkarzy przygotować zespół w taki sposób, to wielki wyczyn. Myślę, że gdyby nie doszło do zmiany Sebastiana Szymańskiego, Holandia mogłaby ten mecz przegrać - dodał.
Przed reprezentacją Polski ostatni mecz w eliminacjach do przyszłorocznego mundialu. W poniedziałek zagrają na wyjeździe z Maltą. Początek spotkania o 20:45.
Praktycznie pewne jest już, że Biało-Czerwoni zakończą zmagania na drugim miejscu w grupie. To z kolei oznacza, że o awans na mistrzostwa świata 2026 powalczą w barażach.