W czwartek 27 listopada o godz. 18:45 Lech Poznań podejmie FC Lausanne-Sport w 4. kolejce fazy ligowej Ligi Konferencji. Mistrzowie Polski na razie mają na koncie zaledwie 3 punkty i ich awans do 1/16 finału wydaje się zagrożony. Szwajcarzy są natomiast niepokonani i dzięki zgromadzonym dotąd 7 "oczkom" mogą myśleć o walce o bezpośrednią promocję do 1/8 finału.
Spotkanie na Enea Stadionie będzie miało duże znaczenie dla obu drużyn i wbrew pozorom obie są pod dość sporą presją. - Podopieczni trenera Petera Zeidlera zawodzą w lidze krajowej i muszą czuć spory ciężąr. Widzę dla nich dwie drogi: albo zareagują i uda im się wreszcie odbić, albo wpadną w spiralę jaka może potrwać aż do Bożego Narodzenia - mówi nam dziennikarz Ugo Curty z gazety Le Matin Dimanche.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w swoim stylu. Sala od razu wybuchła śmiechem
- W Szwajcarii nie wiemy wiele o polskiej lidze, ale ogólnie docenia się ją tutaj. Piękne stadiony, duże zainteresowanie itd. Andy Zeqiri był kiedyś kluczowym piłkarzem Lausanne, a niedawno przeszedł do Widzewa Łódź i o czymś to świadczy. Lecha znamy głównie przez osobę Roberta Lewandowskiego i mecze w przeszłości z Fiorentiną czy Manchesterem City, ale zdajemy sobie też sprawę z ich ogólnej obecnej siły. Będzie trudno - dodaje nasz rozmówca.
Europejskie niespodzianki
Lausanne-Sport w poprzednim sezonie Swiss Super League zajęło 5. miejsce i to zagwarantowało mu udział w eliminacjach LK. Zespół zaczął je od II rundy pokonując kolejno Vardar Skopje (1:2 i 5:0), FK Astana (3:1 i 2:0) i Besiktas JK (1:1 i 1:0). - Awans wywalczony w Stambule był dużą niespodzianką i zarazem ogromnym osiągnięciem - nie kryje Curty.
- Zespół z Lozanny powrócił do rywalizacji w Europie po 15 latach przerwy. Wtedy brał udział w niej jako drugoligowiec po porażce w finale krajowego pucharu i również sprawił sensację eliminując Lokomotiw Moskwa w grze o fazę grupową Ligi Europy. To była jedna z najpiękniejszych historii szwajcarskiego futbolu, która teraz niejako się powtórzyła - wspomina dalej Szwajcar.
W fazie ligowej LK Lausanne-Sport pokonało dotąd Breidablik (3:0) i Hamrun Spartans (1:0) oraz zremisowało z Omonią Nikozja (1:1). - Mogli mieć jednak spokojnie komplet punktów, bo w tym ostatnim meczu nie wykorzystali rzutu karnego w ostatniej minucie. To jednak i tak świetne osiągnięcie, które powinno dać fazę pucharową i tym samym kolejny sukces dla takiego klubu - zauważa Curty.
Rozczarowanie w kraju
W obecnym sezonie Swiss Super League Lausanne-Sport rozczarowuje i z dorobkiem 16 punktów w 14 meczach zajmuje dopiero 9. miejsce. W ostatni weekend przegrali z FC Sankt Gallen (0:1), mimo że przez ponad godzinę grali z przewagą liczebną po czerwonej kartce dla rywala. - To trudny teren, ale w takiej sytuacji powinno być się w stanie wygranie nie przegrać. Na pewno czują frustrację i to może się na nich odbić - zastanawia się Curty.
- Latem klub z Lozanny zmienił trenera i wielu zawodników. Europejskie puchary kosztują piłkarzy dużo energii mentalnej i fizycznej. To wszystko odbija się na zespole, który jest w dość nowej sytuacji. Kapitan Olivier Custodio sam przyznał, że niełatwo jest być stabilnym przy grze co 3-4 dni - uzupełnia szwajcarski dziennikarz.
Warto tu zauważyć, że w Szwajcarii Lausanne-Sport uchodzi za jedną z najbardziej nieobliczalnych drużyn. W tym sezonie potrafili rozbić FC Basel (5:1) czy Young Boys Berno (5:0), ale też przegrać z będącymi za nią w tabeli Grasshoppers Zurych (1:3) czy Servette Genewa (1:3). - Myślę, że brakuje tam trochę głębi składu i to może również tłumaczyć wyniki - ocenia Curty.
Młodość i odwaga
Kadra Lausanne-Sport na pierwszy rzut oka nie wydaje się wąska, ale zagłębienie się w nią może sprawić już nieco inne wrażenie. Jest tam wielu bardzo młodych zawodników, a całkowita średnia wieku to niespełna 24 lata. - Mimo to grają odważnie wysokim pressingiem i bardzo bezpośrednim stylem opartym na ustawieniu 4-4-2 i pomocnikach w rombie. Bardzo dobrze się to ogląda, więc nie sądzę żeby to zmienili i nagle postawili na defensywę - prognozuje Curty.
- Jeśli chodzi o konkretnych zawodników to myślę, że naprawdę kluczowy dla zespołu z Lozanny jest Jamie Roche z naprawdę świetnym odbiorem i pierwszym podaniem. To ktoś nierzucający się w oczy, ale niezwykle ważny na boisku. Obecnie wraca po kontuzji, a jego brak był mocno odczuwalnym. Gdybym był dyrektorem sportowym w większym klubie, to od razu bym go kupił - dodaje nasz rozmówca.
W Lausanne-Sport warto zwrócić też uwagę na młodszych piłkarzy jak uczestnik Euro 2024 z reprezentacją Gruzji 20-letni Gabriel Sigua czy jego rówieśnik Gaoussou Diakite wypożyczony z Red Bull Salzburg obserwowany przez kluby z lig TOP5. - On jest chyba najbardziej utalentowany. Ma świetny drybling, potrafi praktycznie sam strzelić gola z niczego, choć czasem aż za bardzo chce to zrobić... Musi popracować nad koncentracją, ale na pewno będzie solidnym zagrożeniem dla Lecha - podsumowuje Curty.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty