Karabach Agdam to na razie jedno z objawień tej edycji Ligi Mistrzów. Drużyna z Azerbejdżanu w pięciu meczach zdobyła siedem punktów i ma duże szanse, by w przyszłym roku zagrać w 1/16 finału. Na to z pewnością liczy Mateusz Kochalski.
To Polak, który do azerskiego klubu trafił w 2024 roku ze Stali Mielec. Wtedy pewnie nie spodziewał się, że będzie regularnie grać w elitarnych rozgrywkach, a dodatkowo zbierać tam bardzo dobrze recenzje.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
We wtorek (25 listopada) Kochalski znowu sprawił, że było o nim głośno. Karabach wprawdzie przegrał w Neapolu, a Polak stracił dwa gole (0:2). Zebrał jednak także wiele pochwał. Szczególnie za sytuację z 56. minuty, gdy obronił rzut karny wykonywany przez Rasmusa Hojlunda. W Kanale Sportowym opowiedział, jak to zrobił.
- Nie mam specjalnych teorii. Podczas analizy patrzę, czy zawodnik zatrzymuje się przed strzałem i czy robi coś innego niż normalnie. Też wybieram sobie róg i analizuję, jak zawodnicy uderzają. Ale przy tym karnym przyznam szczerze, że nie miałem Hojlunda na analizie. Musiałem na szybko coś wymyślić, bo przed meczem na analizie miałem dwóch innych zawodników - przyznał polski bramkarz.
W tym przypadku sprawdziła się intuicja. Nie jest jednak tajemnicą, że w dzisiejszej piłce bramkarze mają dokładnie rozpisane, w jaki sposób rywale wykonują rzuty karne. Nie zawsze to pomaga, ale zwiększa prawdopodobieństwo skutecznej interwencji.
Przed Kochalskim i Karabachem jeszcze trzy mecze fazy ligowej. Azerowie będą grać z Ajaksem Amsterdam (10.12), Eintrachtem Frankfurt (21.01) oraz Liverpoolem FC (28.01).