Korespondencja z Gdańska - Krzysztof Sędzicki
Jedyną bramkę dla naszej kadry zdobyła Weronika Zawistowska w 17. minucie po bardzo ładnym podaniu od Gabrieli Grzybowskiej. Mecz zdecydowanie do otwartych nie należał. To nie była gra "box to box", a dużo więcej było walki fizycznej.
- Na pewno jest dużo rzeczy do poprawy, ale myślę, że zwycięstwo jest tutaj najważniejsze. Oczywiście wiemy, że dalej musimy ciężko pracować i chcemy pracować, bo jest wiele aspektów, które chcemy cały czas ulepszać, ale na koniec roku wygrywamy w naszym domu, więc z tego możemy się cieszyć - powiedziała na gorąco po spotkaniu Ewa Pajor.
ZOBACZ WIDEO: "Spróbujcie go powstrzymać". Z piłką wyczynia cuda
Z punktu widzenia napastniczki to również nie był mecz, z którego do końca można było być zadowolonym. Klarownych okazji pod obiema bramkami nie było zbyt wiele.
- Tak, nie było za wiele, ale wiedziałyśmy, jak będą grać Słowenki i w sumie zagrały tak, jak myślałyśmy. My też nie wykorzystywałyśmy tych sytuacji, nie wykorzystywałyśmy przestrzeni, które nam stwarzały, ale na pewno dobrze przeanalizujemy ten mecz, bo myślę, że to spotkanie będzie dobrą lekcją na kolejne - stwierdziła kapitan reprezentacji Polski.
Polki będą jeszcze miały do rozegrania towarzyskie spotkanie z Łotwą we wtorek, ale już na stadionie Lechii przy ul. Traugutta w Gdańsku. Dla części kadrowiczek zgrupowanie kończy się już po starciu ze Słowenkami. Co zatem Ewa Pajor zapamięta z 2025 roku w biało-czerwonych barwach?
- Nie umiem wybrać jednej rzeczy, bo cały ten rok był wyjątkowy. Przez pierwsze sześć miesięcy przygotowywaliśmy się do mistrzostw Europy, potem był fajny czas w Arłamowie, gdzie miałyśmy świetne warunki. Potem było Euro i było to wyjątkowe wydarzenie dla nas. Nie zapomnę tego momentu, gdy wychodziłyśmy na pierwszy mecz z Niemkami, a ja wyprowadzałam naszą reprezentację. Spojrzałam w prawo, zobaczyłam naszych kibiców i byłam pod wrażeniem, że było ich tak wielu. To naprawdę była wyjątkowa chwila - uważa Pajor.
Zbliża się 3 grudnia. Ta data w ostatnim czasie nabiera wyjątkowego wymiaru dla polskiej piłki kobiecej. Po pierwsze, tego dnia nasza najlepsza piłkarka obchodzić będzie urodziny. Po drugie, przed rokiem właśnie 3 grudnia reprezentacja Polski wywalczyła pierwszy w historii awans na mistrzostwa Europy. W tym roku może dojść jeszcze jeden powód. Dokładnie tego dnia wybierany będzie gospodarz kobiecego Euro 2029, a Polska jest jednym z kandydatów do organizacji turnieju.
- Ja mam nadzieję, że gospodarzem zostanie Polska. Czekamy na ten dzień. Czekamy, co się wydarzy. Wiemy, że są trzy inne kandydatury, ale bardzo liczę, że zwycięży nasza - zakończyła piłkarka FC Barcelona.
Do wtorkowego meczu towarzyskiego z reprezentacją Łotwy reprezentacja Polski przystąpi bez Ewy Pajor, a także kilku innych m.in. Eweliny Kamczyk, Oliwii Woś, Martyny Wiankowskiej czy Kingi Szemik. Początek spotkania o godzinie 13:30.