Pod koniec października Legia Warszawa rozstała się z zatrudnionym latem Edwardem Iordanescu. Jako tymczasowy trener drużynę przejął po nim Inaki Astiz, który wcześniej przez kilka lat był asystentem w sztabie kolejnych szkoleniowców "Wojskowych".
Efekt "nowej miotły" jednak nie zadziałał. Pod wodzą Hiszpana drużyna rozegrała pięć meczów w PKO Ekstraklasie i Lidze Konferencji, w których poniosła trzy porażki i dwa razy zremisowała. Tomasz Hajto w programie "Cafe Futbol" stwierdził, że spekulacje nt. przejęcia przez Marka Papszuna Legii nie powinny przysłonić obecnych wyników klubu.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
- Co teraz robi Astiz jako trener? Przychodzi gość, który dostaje szansę poprowadzenia Legii w czasie zmiany trenera. Ja słyszę od niego za każdym razem tylko jedną rzecz: "będziemy się starać, chcemy, spróbujemy". Dlaczego nie wyszedł z takiej perspektywy: "jak wygram cztery mecze, to może do końca roku dostanę szansę, a potem zostanę na stałe". Nie wiem, jak Eugen Polanski w Borussii Moenchengladbach - rzucił.
Prowadzący program stwierdził, że Astiz niekoniecznie czuje się dobrze w obecnej roli i być może nie chciał być pierwszym trenerem. Spotkało się to z szybką repliką Hajty.
- No przecież ktoś go wziął i zapytał się: "poprowadzisz to, bo musieliśmy zwolnić trenera?". Przecież coś musiał odpowiedzieć. Nie wzięli go, nie założyli mu kajdanek i powiedzieli "masz prowadzić Legię". A prowadzić Legię Warszawa to jest zaszczyt - stwierdził.
Dodajmy, że Legia fatalnie prezentuje się w tym sezonie. Stołeczna drużyna zajmuje dopiero 14. miejsce w PKO Ekstraklasie i 28. lokatę w Lidze Konferencji. Kolejny mecz rozegra w poniedziałek, kiedy zmierzy się na wyjeździe z Motorem Lublin.