Takiego scenariusza chyba nikt by nie przewidział. Czwartkowy mecz w Chojnicach był na swój sposób niezwykły. Widowisko? Raczej marne, natomiast dramaturgia była na najwyższym poziomie.
Goście prowadzili po pięknym strzale Tamara Svetlina w okienko. Mimo problemów w pierwszej połowie, po przerwie kontrolowali wydarzenia na boisku. A po bramce na 1:0 na dobre przejęli inicjatywę i wydawało się, że spokojnie dowiozą zwycięstwo.
No właśnie - wydawało się, bo w czasie doliczonym wydarzyły się rzeczy spektakularne.
Najpierw Bartosz Frankowski podyktował rzut karny dla Chojnicanki za zagranie piłki ręką przez Huberta Zwoźnego. Tyle tylko, że po interwencji VAR i obejrzeniu powtórek zmienił decyzję.
Minął moment i Pau Resta faulował wychodzącego na czystą pozycję Damiana Bąkowicza i ujrzał czerwoną kartkę. A żeby tego było mało, to po chwili w bramce nie popisał się Rafał Mamla, odbił piłkę po strzale Joao Guilherme z rzutu wolnego i do dogrywki doprowadził Dmytro Juchymowycz.
Dogrywka była raczej nudna, ale i tak mogła zostać okraszona spektakularnym golem Jakuba Golińskiego. Była 117. minuta, gdy obrońca Chojniczanki oddał cudowny strzał z 40 metrów i tylko kapitalna parada Mamli sprawiła, że nie obejrzeliśmy gola sezonu.
Zamiast tego otrzymaliśmy konkurs rzutów karnych. Dwie serie były bezbłędne, ale w trzeciej kluczowe pudło zanotował Wojciech Kamiński (strzelił nad poprzeczką), a gdy w bramkę nie trafił też Konrad Matuszewski stało się jasne, że to Chojniczanka gra dalej.
ZOBACZ WIDEO: Była 10. sekunda meczu. Niebywałe, co zrobił bramkarz
Wiadomo, że Puchar Polski rządzi się swoimi prawami i takie tam, więc trudno było oczekiwać gładkiego zwycięstwa Korony. Niemniej, grał dziesiąty zespół II ligi ze średniakiem z Ekstraklasy, więc można było oczekiwać, że będzie to wyglądało trochę inaczej.
Tymczasem Chojniczanka grała z Koroną jak równy z równym. To gospodarze jako pierwsi wypracowali sobie stuprocentową szanse, jednak strzał Valerijsa Sabali z pięciu metrów instynktownie obronił Rafał Mamla. Po drugiej stronie mieliśmy uderzenie Wiktora Długosza, z którym poradził sobie Damian Primel.
I to tyle z pierwszej połowy, która była raczej nudna. Zresztą, o drugiej też nie możemy powiedzieć, że kogokolwiek porwała.
Różniła się tym, że Korona miała już większą kontrolę, potrafiła dłużej utrzymać się przy piłce, a przy tym nie dopuszczała gospodarzy pod własne pole karne. Prawdę mówiąc wynik mógł być nawet wyższy, gdyby nie interwencja Ołeksija Bykowa na linii bramkowej po mocnym strzale Konrada Matuszewskiego.
Tak się jednak nie stało, co zemściło się w czasie doliczonym. Dogrywka wyglądała już zdecydowanie inaczej, ale tak musiało być, skoro Chojniczanka grała z przewagą jednego zawodnika.
Chojniczanka Chojnice - Korona Kielce 1:1 pd. k. 4:3 (0:0, 1:1, 1:1)
0:1 Tamar Svetlin 65'
1:1 Dmytro Juchymowycz 90+8'
Składy:
Chojniczanka: Damian Primel - Damian Bąkowicz, Jakub Goliński, Dmytro Juchymowycz, Maksymilian Tkocz, Bartłomiej Eizenchart (58' Ołeksij Bykow) - Damian Nowacki (71' Joao Guilherme), Błażej Szczepanek (106' Patryk Olejnik), Damian Michalik (77' Maciej Firlej) - Valerijs Sabala, Marcin Kozina.
Korona: Rafał Mamla - Hubert Zwoźny, Slobodan Rubezić, Bartłomiej Smolarczyk, Pau Resta, Konrad Matuszewski - Wiktor Długosz (80' Marcin Cebula), Martin Remacle (62' Miłosz Strzeboński), Tamar Svetlin (90' Wojciech Kamiński), Nono (62' Nikodem Niski) - Władimir Nikołow (62' Antonin).
Żółte kartki: Goliński, Nowacki, Bykow (Chojniczanka) oraz Smolarczyk, Długosz, Strzeboński (Korona).
Czerwona kartka: Resta 90+7' (Korona, za faul taktyczny).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).