Burzliwa droga do stabilizacji
Kiedy Józef Wojciechowski przejmował zespół Groclinu Dyskobolii od Zbigniew Drzymały, ówczesny szkoleniowiec Jacek Zieliński, dysponował wystarczająco silnym składem, by z miejsca nawiązać walkę z ligowymi potentatami. Robił to nawet na tyle skutecznie, że rundę jesienną sezonu 2008/2009, Czarne Koszule ukończyły jako jej mistrzowie. Wiosną przyszedł moment kryzysu, który kosztował posadę trenera Zielińskiego. Zastąpił go Bogusław Kaczmarek, jednak i on niebawem stracił pracę. Okoliczności rozstania się Kaczmarka z klubem z Konwiktorskiej wzbudziły sporo kontrowersji. Tym bardziej, że Kaczmarka broniły wyniki. W czterech ligowych spotkaniach, zespół pod jego wodzą wywalczył 10 punktów. Mimo to, zespół do końca sezonu poprowadził dotychczasowy asystent Jacek Grembocki. Ostatecznie Polonia zajęła czwarte miejsce w lidze a Wojciechowski postanowił, by Grembocki był także szkoleniowcem zespołu w przyszłym sezonie. Polonia przespała okres transferowy i w dodatku została źle przygotowana do rozgrywek. Szybka seria porażek i odpadnięcie w kwalifikacjach Ligi Europejskiej sprawiły, że Grembocki również pożegnał się z posadą. Jak się później okazało, forma zespołu za kadencji Grembockiego, była i tak o wiele lepsza od tej, jaką Polonia zaprezentowała już pod wodzą kolejnego trenera, Słowaka Duszana Radolskiego. Tylko jedno zwycięstwo w siedmiu ligowych spotkaniach, nie pozwoliło prezesowi Wojciechowskiemu zerwać z etykietką choleryka, jaką przyczepiły mu media od czasu wspomnianego już konfliktu z Kaczmarkiem. Wydaje się jednak, że kolejny nowy szkoleniowiec, Hiszpan Jose Maria Bakero, na dłużej zagości w stołecznym klubie.
Plac budowy
Krążą pogłoski, że Wojciechowski jest zachwycony trenerem, będącym jednocześnie legendą słynnej Barcelony. Ponoć Hiszpan ma pełne zaufanie właściciela klubu i już rozpoczął budowę wielkiej drużyny przy Konwiktorskiej. Jednym z pierwszych ruchów Bakero, było zatrudnienie w klubie swojego brata w roli asystenta. Pod koniec ubiegłego roku Bakero ratował co się dało i zdołał zdobyć pięć punktów w czterech meczach. Nie ukrywał również, że zespół, który obecnie ma do dyspozycji, jest zdecydowanie za słaby, by myśleć o jakichkolwiek sukcesach. Hiszpański szkoleniowiec uważa, że jedynie 4-5 piłkarzy spełnia normy międzynarodowe. W tej sytuacji ciężko wymagać kokosów od piłkarzy Czarnych Koszul. Bakero zakasał rękawy i w styczniu zespół został wzmocniony trójką piłkarzy. Na razie tylko teoretycznie trójką, bowiem Janusz Gancarczyk ze Śląska Wrocław, dołączy do zespołu Polonii dopiero latem. Tyle że trener wrocławian Ryszard Tarasiewicz już zapowiedział, że Gancarczyk nie będzie wiosną występował u niego w drużynie. Podobna sytuacja miała miejsce już rok temu a "ofiarą" wrocławskiego szkoleniowca padł Krzysztof Ostrowski, który wówczas podpisał kontrakt z Legią Warszawa, na podobnych zasadach jak obecnie Gancarczyk z Polonią. Wówczas reakcja włodarzy Legii była natychmiastowa i Ostrowski jeszcze zimą dołączył do stołecznego zespołu. Nie można wykluczyć, że teraz również Czarne Koszule zdecydują się podobny krok. Kolejnym nowym zawodnikiem jest Tomasz Brzyski, jesienią filar defensywy chorzowskiego Ruchu. Polonia wypełniła zapis w kontrakcie Brzyskiego z Niebieskimi i zapłaciła za niego wpisaną w kontrakt sumę odstępnego. W międzyczasie, postępy Brzyskiego dostrzegł selekcjoner Franciszek Smuda i dał mu zadebiutować w reprezentacji Polski, podczas Pucharu Króla w Tajlandii.
Wbrew stołecznym stereotypom
W Warszawie od dwóch lat roi się od Hiszpanów. Od trzech sezonów, filarem obrony warszawskiej Legii jest Inaki Astiz. Na Łazienkowskiej postanowiono swego czasu podążyć tym tropem, jednak trener Jan Urban i dyrektor sportowy Mirosław Trzeciak nie potrafili wykorzystać swych rzekomych znajomości w Hiszpanii. I tak do Legii trafili Mikel Arruabarrena, Tito oraz Inaki Descarga. Cała trójka może obecnie kandydować do miana największego niewypału transferowego ostatniej dekady. Po żadnym z nich nie ma już śladu w Warszawie. Bakero również zadziałał na rynku hiszpańskim i efektem tego jest transfer byłego pomocnika m.in. Sportingu Gijon oraz Malagi a także absolwenta słynnej szkółki Barcelony, Andreu Guerao Mayorala. Czas pokaże czy Hiszpan wpasuje się w przeciętność poprzedników, którzy byli w Legii, czy też podobnie jak Astiz, szybko stanie się czołową postacią ligi. Mayoral jest rozgrywającym, którego Polonia pilnie poszukuje. Brazylijczyk Marcelo Sarvas lepsze mecze przeplatał ze słabymi występami, natomiast Nottingham Forest zdecydowało się na wykupienie Radosława Majewskiego. Boisko zweryfikuje wiosną umiejętności nowego nabytku warszawian, natomiast na razie Polonia wciąż jeszcze próbuje się wzmocnić. Wojciechowski starał się nakłonić do gry w Warszawie, drugiego po Brzyskim, piłkarza Ruchu Chorzów. Na celowniku Czarnych Koszul znalazł się Andrzej Niedzielan, który po przejściu z Wisły Kraków do śląskiego klubu, błyskawicznie odzyskał pod okiem trenera Waldemara Fornalika formę sprzed lat. Niedzielan jednak postanowił zostać przy Cichej, przynajmniej do końca sezonu. Wszystko wskazuje na to, że po jego zakończeniu Niedzielan ponownie usiądzie do rozmów z Polonią.
Więcej niż miotła
Analizując dotychczasowy krótki pobyt Bakero w Warszawie, można stwierdzić, że zespół pod jego wodzą w rundzie wiosennej z pewnością zaprezentuje się o wiele korzystniej niż jesienią. Już pierwsze spotkanie Hiszpana z Legią Warszawa wypadło w wykonaniu jego piłkarzy bardzo pozytywnie. Bynajmniej nie jest to efekt "nowej miotły". Bakero jest reprezentantem zupełnie innej myśli szkoleniowej niż słynna już "polska myśl szkoleniowa". Dotychczas zespół prowadzili polscy trenerzy oraz przebywający od lat w Polsce wspomniany Dusan Radolsky, który również jest już "spolszczony". U Bakero każdy zawodnik ma czystą kartę i hiszpańskiego szkoleniowca nie będzie interesować dotychczasowy status niektórych zawodników. Być może to spowoduje, że z zapałem doskonalić swoje umiejętności będą młodzi piłkarze, których przecież w Polonii nie brakuje. Przykład Radosława Majewskiego pokazuje, że młodzi piłkarze zbyt często są "rozpuszczani" w Polsce przez media i kibiców. Wydaje się, że ostatnią ofiarą tego zjawiska jest także Tomasz Jodłowiec. Niemiłosiernie ogrywany przez piłkarzy Tajlandii na niedawnym zgrupowaniu reprezentacji Polski obrońca, przymierza się niebawem do renegocjacji kontraktu, licząc na podwyżkę. Miejmy nadzieję, że Bakero zmieni to podejście nie tylko u Jodłowca, i piłkarze częściej będą szukać formy, niż dodatkowych pieniędzy, których przecież im nie brakuje. Czwartą siłą ekstraklasy Polonia już w tym sezonie się nie stanie. Istnieją jednak poszlaki, aby sądzić, że w przyszłym sezonie wszystko wróci do normy. Bakero solidnie przepracuje wiosnę, wyselekcjonuje odpowiednią dla siebie grupę piłkarzy, latem zespół znów zostanie wzmocniony. Teraz tylko kwestią właściciela klubu jest to, czy w cierpliwości wytrwa proces budowy zespołu. Jeśli przez dotychczasowy okres zarządzania klubem, prezes zrozumiał już pewne rzeczy, Polonia dołączy do Wisły, Legii i Lecha i stanie się jednym z potentatów naszej ekstraklasy.