Urban użył "Szałacha" - relacja z meczu Cracovia - Legia Warszawa

Świetny mecz w Krakowie. Grająca większą część meczu w liczebnym osłabieniu Legia Warszawa odwróciła losy spotkania i pokonała Cracovię. O powodzeniu legionistów przesądził trenerski nos Jana Urbana.

Maciej Kmita
Maciej Kmita

Obie drużyny w zimowej przerwie nie dokonały wielu transferów, więc w piątek na boisko wyszły niemal bez zmian w porównaniu do rundy jesiennej. Jedyną nową twarzą był reprezentant Mołdawii z Cracovii, Aleksander Suworow. Szkoleniowcy zaskoczyli nieco natomiast ustawieniem zespołów. Orest Lenczyk w drugiej linii postawił na nominalnego stopera Piotra Polczaka, natomiast Jan Urban jak rzadko zdecydował się na grę dwójką napastników. Swoje plany musiał jednak zmienić jeszcze w pierwszej połowie.

Już w pierwszej minucie Marcin Cabaj wybił wprost pod nogi Bartłomieja Grzelaka, ale napastnika gości w ostatniej chwili odważnym wślizgiem w polu karnym zatrzymał Łukasz Tupalski. Kilkadziesiąt sekund później w doskonałej sytuacji znalazł się Radosław Matusiak. Snajper Pasów po błędzie Ariela Borysiuka biegł samotnie na bramkę Jana Muchy niemal od linii środkowej, ale kiedy stanął oko w oko ze słowackim bramkarzem Legii stracił koncepcję ataku i wracający Wojciech Szala pomógł Musze w wyłuskaniu piłki spod nóg "RadoMatu".

W 10. minucie przez Suche Stawy przelała się fala radości. Kontrę gospodarzy zainicjował Łukasz Mierzejewski. Następnie Mariusz Sacha przekazał piłkę Suworowi, a reprezentant Mołdawii udowodnił dlaczego w ostatnich tygodniach chwalił go Orest Lenczyk. Suworow kapitalnie przymierzył lewą nogą sprzed pola karnego Legii, Mucha nie sięgnął piłki, która odbiła się od słupka. Doskoczył do niej Dariusz Pawlusiński i strzałem do pustej bramki. To pierwszy gol Cracovii w meczu przeciwko Legii od lipca 2007 roku, co oznacza, że to pierwsza kapitulacja Muchy w pojedynkach z Pasami.

Kolejną groźną akcję przeprowadzili goście. Jakub Wawrzyniak oskrzydlił atak Legii lewą stroną i dograł piłkę do Grzelaka. Ten uprzedził w polu karnym Tupalskiego, ale piłka po jego uderzeniu minęła słupek bramki Cabaja. Niecelnie głową strzelał też w 16. minucie Marcin Mięciel.

W 25. minucie legioniści nie potrafili utrzymać nerwów na wodzy. Najpierw przy linii bocznej Matusiaka powalił Jakub Wawrzyniak, a Sachę Dickson Choto. Reprezentant Zimbabwe nie mógł pogodzić się z decyzją arbitra Tomasza Mikulskiego, za co otrzymał żółtą kartkę. Następnie wykonał gest w stronę trybun, który arbiter uznał za prowokujący i ukarał go bezpośrednio czerwonym kartonikiem. Po tej sytuacji Jan Urban musiał dokonać korekty w składzie i w miejsce Mięciela wprowadził Tomasza Kiełbowicza, który zajął miejsce na lewej obronie, a rolę Choto zaczął pełnić Wawrzyniak.

Legia mimo gry w osłabieniu potrafi potrafi stworzyć zagrożenie pod bramką rywali. Najgroźniej było w 41. minucie, kiedy Maciej Rybus zdecydował się zaskakujące uderzenie z linii pola karnego, ale Cabaj zdołał odbić piłkę zmierzającą pod poprzeczkę. W odpowiedzi Muchę sprawdził Marek Wasiluk, ale przyszły bramkarz Evertonu zbił jego "bombę" na rzut rożny.

Po przerwie Matusiak udowadniał, że to nie jest jego dzień. W 46. minucie Arkadiusz Baran przerzucił linię obrony Legii i uruchomił na prawej flance Pawlusiński. Strzelec bramki dograł w pole karne do Matusiaka, który fatalnie spudłował. Z kolei Piotr Polczak kilka minut później mógł zatrzeć złe wrażenie po swoim występie w pierwszej połowie - po podaniu od Suworowa wpadł między stoperów Legii, ale jego strzał zatrzymał się na słupku bramki gości.

Pod drugą bramką było gorąco po strzale Borysiuka, który z najwyższym trudem na rzut rożny sparował Cabaj. W 55. minucie z kolei bramkę Muchy Legii po raz kolejny ostrzelał Suworow, ale szybujący Mucha potwierdził swój kunszt i odbił piłkę poza pole gry. Po raz kolejny Mucha musiał się nim wykazać w 65. minucie. Najpierw po dynamicznej akcji Suworowa i Pawlusińskiego, w poprzeczkę uderzył Sacha, a kilka sekund później strzałem w długi róg próbował go zaskoczyć Mateusz Klich.

Goście mający na koncie żółte kartki nie kalkulowali. W odstępie trzech minut kolejno Borysiuk i Rzeźniczak popełnili taktyczne faule w środku pola, ale sędzia Mikulski oszczędził im kolejnych upomnień, które skończyłyby się wykluczeniem z gry.

W 67. minucie Jan Urban przeprowadził kluczową zmianę. Za Macieja Rybusa wprowadził Sebastiana Szałachowskiego, który przy pierwszym kontakcie z piłką doprowadził do wyrównania. Świetną akcję lewym skrzydłem przeprowadził Kiełbowicz, dograł piłkę w pole karne, a tam Szałachowski błyskawicznym strzałem pokonał Cabaja. Minutę później grająca w osłabieniu Legia już prowadziła. Po raz kolejny udział w akcji wziął Szałachowski, który świetnym podaniem otworzył Grzelakowi drogę do sytuacji sam na sam z Cabajem, a napastnik Legii mierzonym lobem dał odwrócił losy meczu. - Trener wykazał się trenerskim nosem, dobierając rezerwowych, ale to jest właśnie siłą Legii, że ma dobrych zmienników i szeroką kadrę - mówił strzelec zwycięskiej bramki.

Cracovia po chwilowym oszołomieniu po stracie bramek, ruszyła do odrabiania strat. W 80. minucie Piotr Polczak zabrał się z piłką w pole karne Legii, ale jego sytuacyjne uderzenie szpicem buta wyśmienicie obronił Mucha. W 84. minucie bramkarz Legii nie miałbym szans na skuteczną interwencję, gdyby debiutujący w ekstraklasie Krzysztof Kaliciak precyzyjniej uderzył piłkę po dośrodkowaniu Wasiluka.

Decydujące dla losów meczu był zmiany dokonane przez obydwu szkoleniowców. Zwycięstwo Legii zapewniły akcje rezerwowych - Tomasza Kiełbowicza i Sebastiana Szałachowskiego. Z kolei dla Cracovii całe zło zaczęło się, kiedy Orest Lenczyk w 64. minucie ściągnął defensywnego pomocnika, Arkadiusza Barana i wprowadził za niego ofensywnie usposobionego Mateusza Klicha. W ciągu następnych 6 minut Legia przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

- Powiedziałem w szatni, że jak przegrają to się pół Krakowa będzie śmiało. Teraz żałuję, bo zadziałało to w odwrotną stronę. Graliśmy w sposób na tyle przejrzysty, żeby zabezpieczyć bramkę i szybko atakować. Do momentu utraty zawodnika przez Legię mecz układał się dobrze dla nas, ale potem graliśmy beztrosko - mówił gorzko po meczu Orest Lenczyk.

Cracovia Kraków - Legia Warszawa 1:2 (1:0)
1:0 - Pawlusińśki 10'
1:1 - Szałachowski 69'
1:2 - Grzelak 71'

Składy:

Cracovia Kraków: Cabaj - Mierzejewski (79 Kaliciak), Wasiluk, Tupalski, Derbich - Baran (64' Klich), Polczak - Sacha, Pawlusiński (79' Moskała), Suworow - Matusiak

Legia Warszawa: Mucha - Rzeźniczak, Szala, Choto, Wawrzyniak - Radovic, Borysiuk (74' Giza), Iwański, Rybus (67' Szałachowski)- Grzelak, Mięciel (35' Kiełbowicz)

Żółte kartki: Baran, Mierzejewski (Cracovia) oraz Choto, Szala, Borysiuk, Rzeźniczak (Legia Warszawa)

Czerwona kartka Choto 27'/za prowokowanie kibiców/ (Legia Warszawa)

Sędzia: Tomasz Mikulski (Lublin)

Widzów: 5000

Ocena meczu: 5.0 Emocjonujące spotkanie na Suchych Stawach. Trzy trafienia, słupki, poprzeczki, wspaniałe parady bramkarzy. Do tego grająca w osłabieniu przegrywająca drużyna potrafiła na swoją korzyść odwrócić losy meczu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×