Peszko - Cracovia 3:1 - relacja z meczu Lech Poznań - Cracovia Kraków

Lech Poznań wiosną wykorzystuje wpadki krakowskiej Wisły i goni ją w wyścigu o mistrzowski tytuł. W sobotę Kolejorz zdobył kolejny wiosenny komplet punktów, pokonując przy ul. Bułgarskiej 3:1 Cracovię.

W tym artykule dowiesz się o:

Miłe złego początki - tak mecz w Poznaniu będą wspominać kibice Pasów. Krakowianie, podobnie jak tydzień temu w spotkaniu z Legią Warszawa, pierwsi objęli prowadzenie. W 20. minucie gry Dariusz Pawlusiński podał przed pole karne Lecha do Aleksandru Suworowa, który ślicznym strzałem pod poprzeczkę pokonał Jasmina Buricia. Trzy minuty później z radości eksplodowały trybuny stadionu przy Bułgarskiej. Będący siłą napędową Kolejorza w tym meczu Sławomir Peszko z prawej strony pola karnego posłał piłkę w kierunku długiego słupka bramki Cracovii, gdzie Mariusz Sacha nie nadążył za Siergiejem Kriwcem i Białorusin wślizgiem wepchnął piłkę do siatki gości. Kilka minut później sam Peszko mógł zaskoczyć Marcina Cabaja, ale jego strzał z woleja nie trafił w światło bramki Cracovii.

"Peszkin" szalał na prawej flance, a osamotniony w defensywie Łukasz Derbich całkowicie nie radził sobie z reprezentantem Polski. Lech kolejne akcje przeprowadzał tylko sektorem boiska, w którym był Peszko. W 37. minucie właśnie na prawe skrzydło atak gospodarzy rozprowadził Semir Stilić. Tam Peszko wygrał kolejny pojedynek z Derbichem i wpadł w pole karne, ale jego strzał świetnie obronił Cabaj. Na szczęście dla Lecha piłka odbiła się klatki piersiowej Derbicha i spadła pod nogi Roberta Lewandowskiego, który stojąc pięć metrów od linii bramkowej nie miał problemu z ulokowaniem futbolówki w siatce Pasów. "Lewy" mógł wpisać się w listę strzelców już w pierwszych minutach spotkania, ale po minięciu Cabaja w sytuacji sam na sam nie trafił do pustej bramki.

Końcowe minuty pierwszej połowy należały dla Cracovii, ale podopieczni Oresta Lenczyka nie potrafili zagrozić bramce Buricia. Po przerwie na boisku zameldował się Radosław Matusiak, który zastąpił debiutującego w Pasach Georgija Owsjannikowa. Reprezentant Mołdawii nie zachwycił swoim występem. W pierwszym kwadransie drugiej części gry znowu przeważali goście, ale nadal nie mogli stworzyć klarownej sytuacji strzeleckiej. Aktywny w tym okresie był Matusiak, ale najpierw po jego podaniu Mateusz Klich nie trafił czysto w piłkę, a następnie sam "Radomatu" spudłował z ostrego kąta.

Kiedy wydawało się, że Cracovia jest o krok od doprowadzenia do remisu, po raz kolejny do pieca lokomotywy Kolejorza dołożył Peszko. W 64. minucie urwał się przy linii bocznej Derbichowi i posłał dośrodkowanie w pole karne Pasów, które zamieniło się w strzał w długi róg bramki Cabaja. Bramkarz Cracovii zorientował się o tym za późno, by skutecznie interweniować i piłka ugrzęzła w okienku jego bramki. Krakowian stać było jeszcze tylko na groźny strzał głową Sławomira Szeligi, który kapitalnie obronił Burić. Przez kolejne minuty ekipa Jacka Zielińskiego kontrolowała grę, a w doliczonym czasie gry mogła dobić rywala. Peszko podaniem do Lewandowskego minął Marka Wasiluka, ale lider klasyfikacji strzelców polskiej ekstraklasy przegrał drugi w tym meczu pojedynek jeden na jeden z Cabajem.

Widowiskowości meczu nie przeszkodziła nawet fatalna murawa przy Bułgarskiej, którą przed spotkaniem trener Jacek Zieliński określił "parkurem dla koni". Po końcowym gwizdku Orest Lenczyk również odniósł się do stanu nawierzchni, ale nie zrzucał na nią porażki: - Komentarz może być krótki. Po pierwsze Lech był faworytem tego meczu, po drugie, to boisko preferowało raczej zawodników dobrych, albo bardzo dobrych, stąd też w pewnych momentach przewaga piłkarska Lecha była widoczna. Uważam, że w takim meczu drużyna powinna mieć piłkarzy wyróżniających się, tymczasem ja mogę podziękować jedynie za ambicję.

Poznaniacy skwapliwie wykorzystują potknięcia krakowskiej Wisły i rozpędzają swoją lokomotywę i mają tylko dwa punkty straty do mistrzów Polski. Trwa niemoc Cracovii, która w drugim meczu z rzędu przeciwko faworyzowanemu przeciwnikowi obejmując prowadzenie, kończy mecz z zerowym dorobkiem punktowym.

- Cieszę się, że moja i zespołu inauguracja przy Bułgarskiej wypadła okazale, głównie jeżeli chodzi o wynik. Bo jeżeli chodzi o grę, to zagraliśmy poniżej oczekiwań. Interesowało nas głównie zwycięstwo, które osiągnęliśmy - to z kolei komentarz opiekuna Lecha.

Obie drużyny w tym spotkaniu straciły swoje filary - jeszcze w pierwszej połowie wskutek kontuzji mięśni uda boisko opuścił Manuel Arboleda, a pod koniec meczu zaatakowany bez pardonu przez Lewandowskiego Arkadiusz Baran doznał urazu kolana.

Lech Poznań - Cracovia 3:1 (2:1)

0:1 - Suworow 20'

1:1 - Kriwiec 23'

2:1 - Lewandowski 37'

3:1 - Peszko 64'

Składy:

Lech Poznań: Burić - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda (21' Gancarczyk), Djurdjević - Bandrowski, Injac, Stilić (79' Zapotoka) - Peszko, Kriwiec (65' Mikołajczak) - Lewandowski

Cracovia: Cabaj - Sacha, Polczak, Wasiluk, Derbich - Baran (82' Łuczak), Klich, Szeliga - Suworow, Pawlusiński (82' Kaliciak) - Owsjannikow (46' Matusiak)

Żółte kartki: Injac, Gancarczyk (Lech Poznań) oraz Klich (Cracovia)

Sędzia: Mirosław Górecki (Śląski ZPN)

Widzów: 12000

Ocena meczu: 4.5: Okazały powrót ekstraklasy na stadion przy ul. Bułgarskiej. Piłkarze poznańskiego Lecha przy dopingu kompletu publiczności potrafili odrobić straty i rozstrzygnąć spotkanie na własną korzyść. Ozdobą meczu były bramki Aleksandru Suworowa i Sławomira Peszki.

Komentarze (0)