Taniec w błocie - relacja z meczu Dolcan Ząbki - Warta Poznań

Wślizgi, latające kępki trawy oraz czerwone i żółte kartki wyskakujące z kieszeni sędziego głównego niczym pchły - tak w skrócie można opisać spotkanie inaugurujące rundę wiosenną I ligi, między Dolcanem Ząbki a Wartą Poznań. Niespodziewanie poznaniacy grali odważniej niż ich rywale i przez cały czas kontrolowali przebieg meczu, zapewniając jednak sobie zwycięstwo dopiero w ostatnich minutach.

Jeszcze w połowie lutego na boisku Dolcanu Ząbki leżała 60-centymetrowa warstwa śniegu. Ku zdumieniu wszystkich podczas odśnieżania murawy spod białej pokrywy ukazała się zielona trawa. Tak było kilka tygodni temu. W sobotę po wejściu na stadion w Ząbkach od razu wiadomo było jaki rodzaj meczu przyjdzie oglądać półtoratysięcznej widowni zgromadzonej na obiekcie Dolcanu - mecz walki.

I rzeczywiście tak było. Trudno policzyć ilość wślizgów wykonanych przez piłkarzy obu drużyn. Już pierwsze minuty pokazały, że na żółtych kartkach się nie skończy. W 20. minucie Tomasz Bekas jako pierwszy otrzymał karę indywidualną. W początkowej fazie meczu inicjatywę przejęła Warta, która od razu rzuciła się do ataków. Dolcan jednak nie pozostawał dłużny i często wyprowadzał kontrataki, jednak Krystian Pieczara, młody napastnik gospodarzy nie dawał sobie rady ze środkowymi obrońcami z Poznania. Pozytywnie za to prezentował się nowy gracz gospodarzy wypożyczony z Cracovii, Karol Kostrubała.

W 25. minucie pierwszą czerwoną kartkę otrzymał Mariusz Unierzyski, który po prostopadłym podaniu Reissa do Damiana Seweryna, faulował wychodzącego na pozycję sam na sam piłkarza Warty. Sędzia nie miał wątpliwości co robić w tej sytuacji i wyrzucił obrońcę Dolcanu z boiska. Kilkanaście minut później poznaniacy przeprowadzili jeszcze groźniejszą akcję, kiedy to dosłownie rozklepali obronę gospodarzy tak, że w końcu Paweł Iwanicki znalazł się przed bramkarzem Dolcanu, jednak piłka po jego strzale odbiła się od nóg Rafała Misztala.

W przerwie młodego napastnika miejscowych zastąpił Benjamin Imeh, który po 30. minutach gry... zszedł z boiska, gdyż nic nie wniósł do gry Dolcanu. W międzyczasie jednak, w 64. minucie bramkę dla Warty zdobył Seweryn. Po kilkunastu minutach ząbkowanie jednak wyrównali po strzale Marcina Stańczyka z rzutu karnego podyktowanego po faulu Błażeja Jankowskiego na Jakubie Kabali. Gra po wyrównaniu zdecydowanie się zaostrzyła, co spowodowało jeszcze szybszy ubytek trawy na boisku w Ząbkach.

W ostatniej minucie regulaminowego czasu gry w zamieszaniu w polu karnym piłkę ręką dotknął Marcin Korkuć i dostał za to żółtą kartkę. Była to jego druga kartka, więc musiał opuścić plac gry, a sędzia dodatkowo podyktował rzut karny dla Warty. Reiss ze spokojem wykorzystał jedenastkę. Po spotkaniu piłkarze oraz sztab szkoleniowy Dolcanu mieli ogromne pretensje do sędziego głównego. Warta jednak przez cały czas trwania meczu sprawiała lepsze wrażenie od gospodarzy.

Dolcan Ząbki - Warta Poznań 1:2 (0:0)

0:1 - Seweryn 64'

1:1 - Stańczyk (k.) 78'

1:2 - Reiss (k.) 89'

Składy:

Dolcan Ząbki: Misztal - Korkuć, Unierzyski, Hirsz, Pawłowicz, Ziajka, Hinc, Kostrubała (89' Grajek), Robaszek, Stańczyk, Pieczara (46' Imeh [74' Kabala]).

Warta Poznań: Radliński - Marciniak, Błażej Jankowski, Strugarek, Otuszewski, Seweryn, Bekas, Pawlak (90+2' Ignasiński), Iwanicki, Reiss, Kaźmierowski (75' Rojewski).

Żółte kartki: Korkuć, Stańczyk (Dolcan) oraz Bekas, Iwanicki (Warta).

Czerwone kartki: Unierzyski /25' za faul/, Korkuć /88' za drugą żółtą/ (Dolcan).

Sędzia: Tomasz Garbowski (Opole).

Widzów: 1500.

Źródło artykułu: