Początek spotkania, to ataki piłkarzy obu zespołów na bramki rywali. W pierwszej minucie ciekawą akcję przeprowadzili gospodarze sobotniego meczu. Piotr Wiśniewski wywalczył aut na wysokości pola karnego gości. Po wyprowadzeniu piłki, doszedł do niej Olegs Laizans i oddał pierwszy celny strzał na bramkę Polonii. Sebastian Przyrowski zdołał jednak obronić. Chwilę później swoje szanse w ofensywie mieli Daniel Gołębiewski i Janusz Gancarczyk. Robili to jednak na tyle nieporadnie, że nie mogli zagrozić bramce Lechii Gdańsk.
Po niezłych pierwszych piętnastu minutach w wykonaniu obu zespołów, zarówno zawodnicy z Gdańska, jak i z Warszawy mocno spuścili z tonu. Gra zaczęła się toczyć głównie w środkowej części boiska i przemarznięci kibice nie oglądali porywającej gry. W 25 minucie trzymany przed Andreu, Tomasz Dawidowski upadł w polu karnym. - Czułem ciągnięcie dłoni rywala za koszulkę, ale w telewizji lepiej będzie widać tą akcję. Ja czułem, że rzut karny się należał. Sędzia jednak go nie gwizdnął - powiedział wychowanek biało-zielonych. Oczekiwanie gdańskich kibiców popłaciło się jednak w 29 minucie Marcin Pietrowski podał piłkę do Wiśniewskiego, ten zagrał do Olegsa Laizansa i Łotysz znakomitym strzałem z 15 metrów pokonał Przyrowskiego, zdobywając pierwszą bramkę w lidze polskiej. - Jestem bardzo zadowolony ze strzelenia pierwszej bramki w meczu w polskiej lidze - powiedział nowy zawodnik Lechii. Ostatni kwadrans meczu lepiej przemilczeć, gdyż nie było ani jednej ciekawej sytuacji podbramkowej.
Od początku drugiej połowy zdecydowaną przewagę uzyskali goście, którzy udokumentowali to bramką już w 47 minucie. Po wrzutce Adriana Mierzejewskiego z rzutu wolnego do piłki doszedł Tomasz Jodłowiec, ta przypadkowo odbiła się od jednego z zawodników Polonii i trafiła do Gołębiewskiego, który strzałem od poprzeczki dał Czarnym Koszulom wyrównanie!
Po dominacji zawodników ze stolicy gdańszczanie otrząsnęli się po 10 minutach gry. Wtedy to prawą stroną boiska popędził Krzysztof Bąk, podał futbolówkę do Tomasza Dawidowskiego, który chciał jeszcze odegrać do Pawła Buzały. W to wszystko wmieszał się jednak defensor Polonii, który wybił piłkę na rzut rożny. - Bączek podał piłkę trochę za mocno, ja chciałem dograć do Pawła. Sytuacji procentowych w tym meczu w przeciwieństwie do spotkania z Odrą nie było praktycznie w ogóle - skomentował Tomasz Dawidowski. Do końca meczu kibice nie mieli okazji do oglądania porywającego widowiska. Lechia co prawda uzyskała przewagę na boisku, ale nie potrafiła tego udokumentować przeprowadzeniem jakiejkolwiek groźnej akcji. Pod koniec spotkania doszło do kilku zmian. Najwięcej ożywienia wzrósł Chilijczyk Cesar Cortes, który kilkakrotnie uderzał na bramkę Kapsy. Zarówno to, jak i ambitna walka Lechii do końca nie przyniosły rezultatu i mecz zakończył się zasłużonym dla obu zespołów remisem. - Szanujemy remis, bo Polonia to piłkarsko niezły zespół - powiedział po meczu trener biało-zielonych, Tomasz Kafarski. - Zabrakło nam pod koniec sił - dodał szkoleniowiec Polonii, Jose Maria Bakero.
Lechia Gdańsk - Polonia Warszawa 1:1 (1:0)
1:0 - Laizans 29'
1:1 - Gołębiewski 47'
Składy:
Lechia Gdańsk: Kapsa - Bąk, Wołąkiewicz, Kożans, Mysona - Pietrowski (74' Bajić), Surma, Laizans, Wiśniewski (65' Lukjanovs) - Dawidowski, Buzała (82' Zabłocki).
Polonia Warszawa: Przyrowski - Brzyski, Dziewicki, Jodłowiec, Mynar - Andreu (63' Skrzyński), Łukasz Piątek, Trałka, Mierzejewski, Gancarczyk - Gołębiewski (68' Cortes).
Żółte kartki: Brzyski, Dziewicki, Trałka (Polonia).
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Najlepszy zawiodnik Lechii: Olegs Laizans.
Najlepszy zawodnik Polonii: Sebastian Przyrowski.
Najlepszy zawodnik meczu: Olegs Laizans.
Widzów: 8000.
Ocena meczu: 2.