Robert Lewandowski: Nie ma co pompować balonu

Lech Poznań po zwycięstwie z Cracovią Kraków ma już tylko dwa punkty straty do Wisły Kraków, a patrząc na jej formę poznaniacy już wkrótce mogą zostać nawet liderem ekstraklasy. Podopieczni Jacka Zielińskiego skupiają się jednak tylko na najbliższym meczu i nie snują dalekosiężnych planów.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Na początku tegorocznych rozgrywek konkurenci do walki o tytuł mistrza Polski grają idealnie dla Lecha. Poznaniacy jak na razie wykorzystują swoje szanse na zbliżenie się do lidera. W sobotę pokonali Cracovię Kraków 3:1. - Wynik mógł być wyższy, ale udało nam się wygrać i to jest najważniejsze - mówi Robert Lewandowski. - Po straconej bramce nie było zwątpienia. Wiedzieliśmy, że musimy wyrównać, a potem wyjść na prowadzenie.

Dla "Lewego" początek piłkarskiej wiosny jest bardzo udany. W dwóch kolejkach zdobył trzy gole, umacniając się tym samym na pozycji lidera klasyfikacji strzelców. Dodatkowo dołożył efektowne trafienie w meczu reprezentacji Polski z Bułgarią. - Za nami dopiero pierwsze mecze, więc nie można popadać w hurraoptymizm - mówi skromnie lechita.

Lewandowski nie chce również popadać w przesadny optymizm po porażkach Wisły i Legii. - Wisła miała dwie wpadki, ale wciąż mamy do niej dwa punkty straty. Nie ma co pompować balonu. My robimy krok po kroku i patrzymy tylko na siebie. W naszej grze jest jeszcze wiele do poprawy - uważa napastnik Kolejorza.

Dla Lecha bardzo istotny w walce o mistrzostwo Polski może być powrót na własny stadion. W sobotę dało się wyczuć wspaniałą atmosferę na obiekcie przy ul. Bułgarskiej, co mobilizująco wpłynęło na postawę drużyny. - Tutaj atmosfera zawsze jest wspaniała. Mam nadzieję, że szybko skończą ten stadion i będzie przychodzić na niego dużo więcej kibiców - zakończył Robert Lewandowski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×