W drużynie nie ma osoby, która nie wierzy w utrzymanie - rozmowa z Mariuszem Muszalikiem, pomocnikiem Piasta Gliwice

Ostatni weekend cudów w ekstraklasie sprawił, że najbliższy mecz z Odrą Wodzisław będzie dla Piasta Gliwice spotkaniem o przysłowiowe sześć punktów. Sytuacja niebiesko-czerwonych jest trudna, ale w zespole mocno wierzą w utrzymanie. - Nie zwątpimy, dopóki będziemy mieli matematyczne szanse na pozostanie w lidze - zapewnia Mariusz Muszalik.

Agnieszka Kiołbasa: Przed wami mecz o przysłowiowe sześć punktów. Spotkanie, które może zaważyć na waszych dalszych losach w ekstraklasie. W piątek zagracie z ostatnią w tabeli Odrą, z zespołem, nad którym macie już tylko dwa oczka przewagi.

Mariusz Muszalik: Przed nami bardzo ważne spotkanie, jak każde w tej rundzie. Zagramy niejako z nożem na gardle. Mieliśmy kilka punktów przewagi nad Odrą, ale po tej ostatniej kolejce tak się porobiło, że to starcie będzie dla nas meczem o wszystko, o przysłowiowe sześć punktów, jak zdążyłaś wcześniej zauważyć.

O poprzednim weekendzie wolelibyście chyba jak najszybciej zapomnieć. Wy przegraliście z GKS-em Bełchatów, a wasi rywale w walce o utrzymanie zgodnie sięgali po punkty. Gorzej być nie mogło…

- To była niesamowita kolejka, ale my musimy patrzeć na siebie. Trener powiedział bardzo fajne słowa, że dopóki wszystko zależy od nas, mamy duże szanse. W tym momencie mamy punkt przewagi nad strefą spadkową, ale jeżeli zaczniemy wygrywać, powinno być dobrze. Nie możemy liczyć na to, że ktoś gdzieś przegra. Ostatnia kolejka pokazała, że każdy może ugrać punkty dosłownie wszędzie.

W piątek zagracie z Odrą. W poprzednim sezonie wygraliście na jej terenie 2:0 i zapewniliście sobie utrzymanie w ekstraklasie. Może i tym razem Wodzisław okaże się dla was szczęśliwy.

- Powtórzenie tamtego wyniku byłoby spełnieniem marzeń, ale piłka jest różna. Wyjdziemy na to spotkanie z zamiarem zdobycia trzech punktów. Jednak na to samo liczy Odra. Nie ma co spekulować. Jeżeli chcemy się liczyć w walce o utrzymanie, na pewno nie możemy tego meczu przegrać, a najlepiej byłoby go wygrać.

W dolnej części tabeli panuje niesamowity ścisk. Macie dwa punkty przewagi nad ostatnią Odrą, ale do dziesiątej Korony tracicie tylko cztery oczka. Po każdej kolejce ta sytuacja może się zmieniać jak w kalejdoskopie…

- Rzeczywiście jest ciasno. Teoretycznie łatwo odrobić punkty i przesunąć się na bezpieczne miejsce w tabeli, ale równie łatwo można spaść na sam dół. Te różnice między zespołami walczącymi o utrzymanie są niewielkie. Tutaj każdy mecz będzie decydował o tym, na którym się jest miejscu. Można wskoczyć o cztery lokaty wyżej, ale i spaść o cztery niżej. Myślę, że żarty się skończyły. Jeżeli chcemy się liczyć w walce o utrzymanie, musimy punktować w każdym meczu. Tamta kolejka pokazała, że można wygrać z każdym.

Przed konfrontacją z Odrą waszą sytuację komplikują problemy kadrowe. W Wodzisławiu zabraknie pauzującego za kartki Kamila Wilczka i kontuzjowanego Mateusza Kowalskiego.

- To kolejny problem, ale jak nasz trener zauważył, nie ma ludzi niezastąpionych. Są inni piłkarze, którzy palą się do gry i chcą wykorzystać swoją szansę. Nie możemy patrzeć na to, że kogoś zabraknie. Musimy wyjść i zagrać swoje. Na pewno mamy w kadrze ludzi, którzy mogą zastąpić wspomnianą dwójkę.

W szeregach Piasta jest kilku zawodników, którzy mają za sobą przygodę w Odrze Wodzisław. Znajomość rywala może dać wam jakąś przewagę?

- Trudno powiedzieć (śmiech). My wszyscy w lidze znamy się bardzo dobrze. Na bieżąco oglądamy spotkania ze swoim udziałem, przed meczem trener szczegółowo analizuje każdego zawodnika. Tutaj nie ma żadnych tajemnic. Sądzę, że o wyniku zadecyduje dyspozycja dnia. Ja mam nadzieję, że rezultat będzie dla nas korzystny.

Zagracie na stadionie przy Bogumińskiej czyli niejako "u siebie". Na tym obiekcie od listopada występujecie przecież w roli gospodarza.

- Dobry ten cudzysłów, bo gramy niby u siebie, ale tak naprawdę na wyjeździe. Nic jednak na to nie poradzimy. Tak się złożyło, że nie podejmujemy rywali w Gliwicach, tylko na nieswoim stadionie w Wodzisławiu. Ciężki temat. Nie jesteśmy jednak sami. Jest kilka zespołów w lidze, które korzystają z gościnności innych. Mam nadzieję, że w końcu to wróci do normalności.

W kwietniu wasza sytuacja się zmieni. Mecz z Koroną Kielce rozegracie już w Gliwicach.

- My chcielibyśmy jak najszybciej wrócić na Okrzei. Już nie raz mówiłem, że Piast po to awansował do ekstraklasy, żeby grać w Gliwicach, a nie gdzieś indziej. Takie są jednak wymogi licencyjne. My tego nie zmienimy. Musimy grać tam, gdzie nam wskażą. Tutaj nie ma co się tłumaczyć. Na pewno cieszymy się na ten powrót, bo gra na własnym stadionie, to coś zupełnie innego. Obyśmy do tego czasu zdobyli kolejne punkty, żeby nasza sytuacja była spokojniejsza.

No właśnie. Wasza sytuacja w tabeli jest ciężka. Wielu już was skreśliło w tej walce o utrzymanie. Czy w waszych szeregach też pojawiły się chwile zwątpienia?

- Nie wyobrażam sobie, żeby ktoś z nas mógł stracić wiarę. Jesteśmy tutaj po to, żeby tę ekstraklasę utrzymać. Sądzę, że nie znajdziesz u nas w zespole zawodnika, który myślałby inaczej. My mocno wierzymy w to, że cel osiągniemy i nie zwątpimy, dopóki będziemy mieli matematyczne szanse na pozostanie w lidze. Wiara w nas jest bardzo duża.

Wasz trener na ostatniej konferencji prasowej powiedział, że "musi zmartwić tych, którzy już Piasta skreślili, bo wy się w ekstraklasie utrzymacie". Budujące słowa…

- W ogóle jeżeli chodzi o osobę trenera, to muszę powiedzieć, że bardzo dobrze nas motywuje przed każdym spotkaniem. Ostatnio nam nie wychodzi. Te dwa mecze były, jakie były, ale trzeba już o nich zapomnieć i patrzeć przed siebie. Jeden punkt w dwóch spotkaniach to mało, ale jestem przekonany że będzie lepiej. Trener potrafi nas zmobilizować. Uwierz mi, że na odprawach padają jeszcze bardziej budujące słowa. U nas w zespole nie ma człowieka, który nie wierzy w utrzymanie Piasta.

W tym momencie najgorsze co możecie zrobić, to zacząć oglądać się na innych. Jesteście w trudnej sytuacji, ale powinniście patrzeć przede wszystkim na siebie, gromadzić punkty, a nie liczyć na wpadki rywali.

- Teraz ja przytoczę słowa trenera Fornalaka: "Dopóki wszystko w naszych rękach, dopóki nie jesteśmy uzależnieni od innych, to wszystko jest na dobrej drodze". My musimy robić swoje, zdobywać punkty. To w tym momencie jest najważniejsze.

Źródło artykułu: