Jeśli Manchester United to Czerwone Diabły, Wayne Rooney na pewno jest pierwszym wśród nich. Reprezentant Anglii w dwumeczu z Milanem czterokrotnie wpisał się na listę strzelców. Zarówno w pierwszym spotkaniu, jak i rewanżu Rooney całkowicie rozmontował słynącą ze solidności defensywę Rossonerich. O ile jednak na San Siro obroną Milanu dyrygował Alessandro Nesta i Rooney musiał się sporo napocić, o tyle w środowym meczu w Manchesterze Włosi pozwalali gospodarzom na wszystko w ofensywie.
Już w pierwszym kwadransie United oddali sześć strzałów na bramkę Christiana Abbiatiego. Pierwszą próbę podjął Rooney, który po stracie Marka Jankulovskiego zrobił sobie trochę miejsca do oddania strzału, ale uderzona przez niego piłka minęła cel. Po chwili Rooney znowu uciekł Daniele Bonerze, ale i tym razem nie trafił w światło bramki. W 7. minucie do akcji zaczepnej podłączył się Gary Neville i nie niepokojony przez rywali, oddał strzał nad poprzeczką ich bramki. W odpowiedzi po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Andrei Pirlo Ronaldinho główkował tuż obok słupka bramki gospodarzy. Potem jeszcze swobodnie do strzałów dochodzili Nani i Nemanja Vidic, ale także oni nie zmusili do interwencji Abbiatiego. Wreszczie w 13. minucie Neville po raz kolejny bez krycia znalazł się z piłką na połowie Milanu i z tego samego miejsca, z którego wcześniej uderzał na bramkę Milanu, dośrodkował w pole karne, gdzie Rooney bez problemu wygrał pojedynek powietrzny z Bonerą i wpakował piłkę do siatki gości.
Podopieczni sir Alexa Fergusona w przeciwieństwie do drużyny Leonardo nie dopuszczali rywali do strzałów. Wszystkie akcje mediolańczyków kończyły się przed polem karnym United lub piłki padały łupem pewnie grających stoperów. Jedyny celny strzał na bramkę Edwina van der Sara w pierwszej połowie oddał Pirlo, ale Holender choć na raty, to poradził sobie z uderzeniem.
Wyglądało na to, że po przerwie Leonardo wzmocni ofensywę swojej drużyny, ale Brazylijczyk nie zaryzykował i na boisko posłał tylko Clarence'a Seedorfa. Zanim jednak nowy gracz zdążył dotknąć piłki, gospodarze prowadzili już 2:0. Nani dał popis szybkości, pokazując plecy Thiago Silvie i cudownym podaniem między Mathieu Flaminiego, a Abbiatiego uruchomił Rooney'a. Snajper gospodarzy nie zwykł marnować takich sytuacji i posłał piłkę obok próbującego interweniować golkipera Milanu. Nadzieję w serca fanów Rossonerich mógł wlać w 54. minucie Klass-Jan Huntelaar. Pierwszy i jedyny raz w tym meczu zaspali stoperzy Czerwonych Diabłów, ale reprezentant Holandii nie potrafił wykorzystać podania od Ignazio Abate i uderzył nad poprzeczką. Chwilę później Manchester United pozbawił gości resztek nadziei. Park Ji Sung w 54. minucie otrzymał w polu karnym podanie od Paula Scholesa i strzałem w długi róg podwyższył prowadzenie gospodarzy.
Kiedy wynik rywalizacji o ćwierćfinał był już praktycznie przesądzony, Leonardo umożliwił powrót na Old Trafford Davidowi Beckhamowi. Wychowanek Manchesteru United pojawił się na boisku w 64. minucie zastępując Abate. Większość fanów Czerwonych Diabłów powitała swojego dawnego ulubieńca gromkimi brawami, ale już przy pierwszym jego kontakcie z piłką część trybun "wybuczała" Anglika. Wynik meczu w 88. minucie ustalił Darren Fletcher, wykorzystując diagonalne podanie od Rafaela.
Na Estadio Santiago Bernabeu wszystko znakomicie ułożyło się dla gospodarzy. Podopieczni Manuela Pellegriniego już w 6. minucie odrobili straty z pierwszego meczu. Guti znakomicie w polu karnym gości dojrzał Cristiano Ronaldo, a ten strzałem z lewej nogi zmieścił piłkę między nogami Hugo Llorisa. W kolejnych minutach Królewscy realizowali pomyślny dla siebie scenariusz, torpedując bramkę Olympique Lyon. Najbliżej podwyższenia prowadzenia był po niespełna pół godzinie gry Gonzalo Higuain. Argentyńczyk ominął pułapkę offsajdową rywali i w sytuacji sam na sam minął wybiegającego do niego Llorisa, ale nie potrafił umieścić piłki w opuszczonej bramce. Po jego strzale futbolówka odbiła się od słupka i wróciła w pole gry. Kilka minut później Higuain kolejny raz zmarnował dobrą okazję. Po podaniu od Kaki uderzył w kierunku dłuższego słupka bramki rywali, ale znakomitym refleksem wykazał się Lloris.
Opiekun Olympique, Claude Puel przed meczem zapowiadał, że jego zespół chcąc myśleć o awansie do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, musi w Madrycie strzelić chociaż jedną bramkę. W pierwszej połowie jednak chęci zdobycia bramki nie było widać po francuskiej drużynie. Dość powiedzieć, że do przerwy Iker Casillas nie musiał ani razu interweniować po uderzeniach rywali. Groźnie pod jego bramką było za to tuż po przerwie, ale na jego szczęście Maxime Gonalons główkował nad poprzeczką. Obraz w drugiej części gry niewiele uległ zmianie. Real częściej utrzymywał się przy piłce, ale nie mógł znaleźć recepty na defensywę rywali. Indywidualnych szarż i akcji dwójkowych próbowali Cristiano Ronaldo i Kaka. Ten pierwszy kilka razy mógł sprawdzić Llorisa strzałem z rzutu wolnego, a jego partnerzy robili wszystko, by wywalczyć stałe fragmenty gry w sektorach boiska, z których Portugalczyk może zaskoczyć bramkarza rywali.
Cierpliwość Lyonu opłaciła się w 76. minucie. Akcja w trójkącie Cesar Delgado - Lisandro Lopez - Miralem Pjanic w polu karnym Realu doprowadziła tego ostatniego do sytuacji sam na sam z Casillasem, którego pokonał soczystym uderzeniem i uciszył trybuny Santiago Bernabeu. Claude Puel niemal eksplodował z radości przy linii bocznej, a Manuel Pellegrini wtulił się głęboko w fotel na ławce rezerwowych. Chilijski szkoleniowiec mając świadomość, że Królewskim do awansu potrzeba dwóch bramek, rzucił do boju Raula. Kwadrans gry okazał się jednak zbyt krótkim okresem, by Los Blancos zdołali wyszarpać Francuzom awans do ćwierćfinału. Piłkarzy Realu pożegnały głośne gwizdy, a najbardziej "galaktyczni" po końcowym gwizdku błyskawicznie zniknęli w tunelu prowadzącym do szatni.
Real od 6 lat nie potrafi dotrzeć do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Oprócz tego, Królewscy nie mają także recepty na pojedynki z Olympique Lyon. Madrycki zespół sześciokrotnie mierzył się z OL w Lidze Mistrzów i ani razu nie wygrał. Trzy mecze zakończyły się zwycięstwami Francuzów, a kolejne trzy remisami.
Losowanie par ćwierćfinałów odbędzie się 19 marca w siedzibie UEFA w szwajcarskim Nyon.
***
Manchester United - AC Milan 4:0 (1:0)
1:0 - Rooney 13'
2:0 - Rooney 46'
3:0 - Park 59'
4:0 - Fletcher 87'
Pierwszy mecz: 3:2, awans: Manchester United
Składy:
Manchester United: Van der Sar - Neville (66' Rafael Da Silva), Ferdinand, Vidić, Evra, Valencia, Fletcher, Scholes (73' Gibson), Park, Nani, Rooney (66' Berbatow).
AC Milan: Abbiati - Abate (64' Beckham), Bonera (46' Seedorf), Thiago Silva, Jankulovski, Flamini, Pirlo, Ambrosini, Huntelaar, Borriello (68' Inzaghi), Ronaldinho.
Żółte kartki: Scholes (Man Utd) oraz Ronaldinho, Flamini (Milan).
Sędzia: Massimo Busacca (Szwajcaria).
Real Madryt - Olympique Lyon 1:1 (1:0)
1:0 - Cristiano Ronaldo 6'
1:1 - Pjanić 75'
Pierwszy mecz: 0:1, awans: Olympique Lyon
Składy:
Real Madryt: Casillas - Sergio Ramos, Albiol, Garay, Arbeloa (84' Mahamadou Diarra), Granero (62' Van der Vaart), Lassana Diarra, Guti, Cristiano Ronaldo, Kaka (78' Raul), Higuain.
Olympique Lyon: Lloris - Reveillere, Cris, Boumsong (46' Kallstrom), Cissokho, Govou, Makoun (46' Gonalons), Toulalan, Pjanić (84' Ederson), Delgado, Lisandro.
Żółte kartki: Granero, Van der Vaart (Real) oraz Cris, Delgado (Lyon).
Sędzia: Nicola Rizzoli (Włochy).