Od początku spotkania głównym bohaterem był arbiter ze Śląska. Polonia w dwóch poprzednich meczach została skrzywdzona przez sędziów, bowiem ci uznali w sumie dwie bramki strzelone przez rywali ze spalonych.
Teraz mówiło się, że Czarne Koszule dostaną to, co straciły w meczu z Lechią Gdańsk i Ruchem Chorzów. Jak się okazało - nie były to wymysły. Jarzębak co chwilę podejmował bardzo dziwne decyzje i wszystkie z korzyścią dla Polonii.
Punktem kulminacyjnym była 50. minuta, kiedy w polu karnym sfaulowany został Mouhamadou Traore. Senegalczyk został powalony przez dwóch zawodników Polonii. Rozległ się gwizdek, ale decyzja Jarzębaka była szokiem dla wszystkich na boisku i trybunach. Rzut wolny dla gości oraz druga żółta i w konsekwencja czerwona kartka dla Traore. - Był ewidentny rzut karny i sędzia nie miał prawa wyrzucić z boiska Traore - mówił po meczu Marek Bajor, trener Zagłębia.
Ale sędziujący na żenującym poziomie sędzia tylko pomógł Zagłębiu. Miedziowi z podwójną siłą rzucili się na rywala i w efekcie grając w osłabieniu strzelili dwie bramki i wygrali 2:0.
Sprawiedliwości stało się zadość, ale sędzia Jarzębak napsuł sporo krwi piłkarzom Miedziowych. - Nie powinno tak być! My też gramy w piłkę i to, że Polonia straciła dwie bramki po spalonych w ostatnich meczach, to nie nasza wina. Na pewno drugiej żółtej nie powinien też dostać Traore - irytował się po meczu Ilijan Micanski.
Michał Stasiak, kapitan Zagłębia, dodał: - Po co odgrzewać trupa? Najważniejsze, że zwyciężyliśmy.