Cztery mecze i trzy porażki oraz jeden remis. Cztery mecze i dwa zwycięstwa, porażka oraz remis. Jeszcze w listopadzie ubiegłego roku każdy interesujący się I ligą stawiałby, że pierwsze wyniki należą do drużyny pruszkowskiego Znicza, a te drugie do ząbkowskiego Dolcanu.
Kiedy na początku ubiegłego sezonu Dolcan zaczynał grę na zapleczu ekstraklasy, przegrywał większość swoich meczów. Znicz za to powoli piął się w górę tabeli. W rundzie wiosennej za to ząbkowanie przyspieszyli, a pruszkowianie zwolnili, by ostatecznie odpaść z walki o awans. W tym roku role się odwróciły. Dolcan najpierw wszystko wygrywał, natomiast Znicz znalazł się po rundzie jesiennej w strefie spadkowej. Teraz wiosną role ponownie się odwróciły.
- Moi zawodnicy bezpieczni jeszcze nie są. Cały czas możemy jeszcze spaść z ligi. Trochę prawdy jednak jest w stwierdzeniu, że mają mniej motywacji niż w poprzedniej rundzie. Kiedy tu przyszedłem, powiedziałem, że to jest już historia, że każdy ma białą kartę. Sztuką jest jednak potwierdzić dobre rezultaty. My nie możemy na razie pochwalić się takimi wynikami jak w poprzedniej rundzie - mówi trener Dolcanu, Radosław Mroczkowski. W sobotę jego drużyna zdobyła pierwszy punkt od listopada.
Z kolei Znicz z Pruszkowa leżącego kilkanaście kilometrów od Ząbek pod wodzą nowego szkoleniowca Jacka Grembockiego zaczyna łapać odpowiedni rytm i w niedzielny wieczór pokonał u siebie spisującą się solidnie Sandecję Nowy Sącz.
- Myślę, że cała drużyna zagrała ambitnie i tak ma być do końca sezonu. Dziękuję Darkowi Wójtowiczowi za ciepłe przyjęcie bez nerwów. Walka na boisku była. Mecz ten dla nas był jednym z ważniejszych w tej rundzie. Odnieśliśmy drugie zwycięstwo i poczyniliśmy duży krok w stronę utrzymania - mówił Grembocki, który ma dokładny plan prowadzenia swojej drużyny. - Grono młodych, zdolnych piłkarzy będzie niedługo grać w ekstraklasie. Piesio, Zaborowski, Jędrzejczyk - o nich mówię.
Niestety trener Mroczkowski, dla którego Dolcan jest pierwszym zespołem klubowym w dotychczasowej karierze, nie jest tak przekonujący w swoich wypowiedziach i skupia się na... krytykowaniu murawy. To nie zdarzało się trenerowi Sasalowi, który nawet pokusił się swego czasu o powiedzenie, że murawa w Ząbkach jest lepsza od boiska w Stalowej Woli.
- Cały zespół chciał. Graliśmy prostymi środkami, dało to efekt. Zdobyliśmy pierwszy punkt. Trudno jest jednak pokazywać słabe strony, bo boisko nie było przygotowane do gry w piłkę. Nie chcę zwalać całej winy na boisko, ale zawodnicy nie mają po prostu komfortu w grze - mówił o sobotnim meczu Mroczkowski.
Na szczęście stan murawy na następnym meczu w Ząbkach ma być już odpowiedni. Tak zapewnił nas rzecznik klubu, Dariusz Dudkiewicz. - Cały czas pracujemy nad płytą. Niestety śnieg i woda przewróciły wszystko do góry nogami. Myślę, że za dwa tygodnie boisko powinno być w miarę gotowe do technicznej gry - mówił rzecznik Dolcanu.