Kibice kochający futbol świeży i schludny powinni w środowy wieczór zwrócić się w stronę Londynu. Arsenal i Barcelona to w końcu drużyny, które w ostatnich latach grają najschludniej i najprzyjemniej dla oka. W obu klubach królują wychowankowie (Barcelona) lub zawodnicy dojrzewający piłkarsko w duchu nakreślonym przez głównego szkoleniowca (Arsenal). Obie drużyny prezentują styl oparty na niezliczonej liczbie podań lub w razie potrzeby, na błyskawicznym i zabójczym atakowi. Wreszcie oba kluby łączy w ostatnich latach nie tylko styl, ale i nazwiska wielkich gwiazd. Dziś w bordowo-granatowej koszulce Dumy Katalonii występuje najskuteczniejszy Kanonier wszech czasów, Thierry Henry. 32-letni Francuz w ciągu 8 lat gry dla Arsenalu zdobył 226 bramek. Nic więc dziwnego, że po losowaniu par ćwierćfinałowych przyznał: - Nie chcę grać przeciwko Arsenalowi. Czuję ogromny ból. To jakieś fatum, że los skojarzył Arsenal i Barcelonę. - Henry cały czas nosi w swoim sercu Arsenal. Wraca do domu - mówi Josep Guardiola. - Cieszymy się, że zobaczymy znowu w Londynie Henry'ego. Zostanie przywitany w sposób, na jaki zasłużył - to z kolei słowa Arsena Wengera
Po drugiej stronie barykady stoi Cesc Fabregas. Jeden z najzdolniejszych wychowanków La Masii ostatnich lat, od 16. roku życia jest Kanonierem. Arsene Wenger przekonał go do przeprowadzki do Londynu obietnicą regularnej gry w Premiership. W środę 23-letni Hiszpan z opaską kapitańską na ramieniu będzie prowadził Kanonierów do walki przeciw swojemu macierzystemu klubowi i kolegom z młodzieżowych zespołów Barcelony - Leo Messiemu i Gerrardowi Pique.
Podobieństwa znaleźć można także w drodze obu drużyn do ćwierćfinału. Zarówno Arsenal, jak i Barcelona po kiepskim występie w pierwszym meczu 1/8 finału, w rewanżu wręcz rozbili odpowiednio FC Porto i VfB Stuttgart. Kanonierzy w pierwszej grze - niestety przy dużym udziale Łukasza Fabiańskiego - przegrali na Estadio do Dragao 1:2, a Duma Katalonii przy dużym szczęściu zremisowała w Stuttgarcie 1:1. W rewanżu londyńczycy pokonali Porto 5:0, a Katalończycy ograli gości z Niemiec 4:0.
Środowy mecz będzie wreszcie dla Arsenalu okazją do rewanżu na Barcelonie za finał Ligi Mistrzów z 2006 roku. Spotkanie rozgrywane na Saint Denis 2:1 wygrali Katalończycy. - Barcelona miała wtedy ułatwione zadanie po czerwonej kartce dla Jensa Lehmanna - przypomina Wenger i dodaje: - Oba zespoły poszły jednak do przodu. Mamy teraz dobrą okazję, by pokazać, że możemy ich pokonać. Ostrożniej wypowiada się Pep Guardiola: - Naszym celem będzie zdobycie gola na wyjeździe i próba odniesienia zwycięstwa. Wiemy jednak, że musimy być bardzo, bardzo ostrożni. Zagramy z jedną z najlepszych drużyn na przestrzeni ostatnich 10-15 lat. Wielu ludzi cieszy się oglądając ich styl.
Obie drużyny wystąpią na Emirates nieco osłabione. Gospodarze wystąpią bez niedysponowanych już od dłuższego czasu Aarona Ramsey'a, Robina van Persiego, Kierana Gibbsa i Johana Djorou. Guardiola w meczu z Arsenalem nie będzie mógł skorzystać z Andresa Iniesty i Erika Abidala.
W cieniu pojedynku w Londynie o awans do półfinału Ligi Mistrzów walczyć będą Inter Mediolan i CSKA Moskwa. Nieoceniony Jose Mourinho chcąc jeszcze bardziej odwrócić przed spotkaniem uwagę mediów od swojej drużyny, ogłosił, że włoskie calcio męczy go i marzy o pracy w innym kraju: - Jestem bardzo szczęśliwy w Interze, ale nie we włoskiej piłce. Nie lubię jej, a ona nie lubi mnie. To proste. Tęsknię angielską piłką, a ona tęskni za mną. Na razie jednak skupiam się na pracy z Interem.
Głównym zadaniem jakie latem 2008 roku przed Mourinho postawił prezydent Interu, Massimo Moratti jest triumf w Lidze Mistrzów. W pierwszym sezonie pracy w Mediolanie sztuka ta mu się nie udała, ale teraz jest bliżej dokonania tego, niż jakikolwiek z jego poprzedników. Portugalczyk w świetnym stylu przeprowadził Nerazurrich przez dwumecz w 1/8 finału z Chelsea Londyn. Powodzenie śmiałej taktyki, którą dobrał na rewanżowe spotkanie na Stamford Bridge sprawiła, że nawet nieprzychylni mu komentatorzy cmokali z zachwytu. Po wyeliminowaniu The Blues, Inter po raz pierwszy od wielu lat dostał się do czołowej "8" Ligi Mistrzów. Wygląda więc na to, że Mourinho chce zakończyć swoją misję na Półwyspie Apenińskim, spełniając największe marzenie Moratiiego. - Mamy świetny sezon w Lidze Mistrzów. Najlepszy od lat i jesteśmy bardzo zdeterminowani, by iść dalej do półfinałów - przypomina "The Special One", który z szacunkiem odnosi się do moskiewskiej ekipy: - Zagraliśmy cztery mecze przeciwko najlepszym drużynom na świecie. Na osiem spotkań w ogóle, przegraliśmy tylko w Barcelonie. CSKA z kolei również było w ciężkiej grupie z Manchesterem United, a potem wyeliminowało klasowy zespół, jakim jest Sevilla.
- Inter jest faworytem. To wielka drużyna i wszyscy myślą, że to on wygra. Chcemy jednak pokazać, że zasłużyliśmy na to, gdzie jesteśmy - to z kolei komentarz opiekuna CSKA, Leonida Słuckiego. Jego zespół w 2010 roku rozegrał dopiero 6 oficjalnych spotkań. Oprócz dwumeczu z Sevillą, także mecz o Superpuchar Rosji i trzy spotkania ligowe.
Mourinho będzie musiał sporo się nagimnastykować, by zestawić linię obrony na pojedynek z CSKA. Za nadmiar żółtych kartek pauzują bowiem Lucio i Thiago Motta, a Davide Santona z gry wykluczyła kontuzja kolana. Słucki może liczyć natomiast na występ swojej optymalnej "11", chociaż do samego końca nie wiadomo czy na San Siro wystąpią strzelcy bramek, które dały drużynie przepustkę do ćwierćfinału - Mark Gonzalez i Keisuke Honda.
***
Arsenal Londyn - FC Barcelona / śr. 31.03.2010 godz. 20:45
Inter Mediolan - CSKA Moskwa / śr. 31.03.2010 godz. 20:45