Od euforii po płacz
Sezon 2005/06 w III lidze to absolutna dominacja ŁKS-u Łomża. Piłkarze prowadzeni przez Jerzego Engela Jr po rundzie jesiennej mieli w dorobku 13 wygranych i remis i jasnym było, że awans do II ligi jest niemal pewny. Wiosna w grodzie nad Narwią była odliczaniem kolejnych spotkań w drodze ku zapleczu ekstraklasy. Zarządzający ŁKS-em nie zdawali sobie jednak sprawy z wyzwania jakim dla niespełna 65-tysięcznego miasta jest gra na tym szczeblu rozgrywek, być może jednak zwyczajnie nie chcieli zdać sobie z tego sprawy.
Niedługo po wywalczeniu awansu z klubu odszedł trener Jerzy Engel Jr. Opiekun biało-czerwonych zwracał uwagę na konieczność dokonania zmian w systemie funkcjonowania łomżyńskiego klubu, ale jego słów nikt nie wziął do siebie.
- Awans jest wielkim sukcesem, ale trzeba zejść na ziemię. W ŁKS-ie potrzebne są zmiany. Koniecznością jest powstanie spółki akcyjnej, która zacznie prężnie działać. W życiu klubu musi uczestniczyć również miasto, bo drużyna na zapleczu ekstraklasy to znakomita promocja Łomży - apelował Engel Jr. Widząc, że II liga przerasta łomżyńskie środowisko, szkoleniowiec biało-czerwonych postanowił podziękować za współpracę.
Do swojego premierowego sezonu w II lidze beniaminek z Łomży przystąpił z marszu i do tego bez stadionu. Całą rundę jesienną łomżanie rozgrywali swoje mecze w roli gospodarzy na obcych boiskach, ponieważ przy ulicy Zjazd trwał remont. Przez wyjątkową opieszałość działaczy przy załatwianiu zastępczego obiektu, łomżyńscy kibice, którzy w III lidze licznie dopingowali swój zespół mogli zobaczyć grę swojej drużyny dopiero w 12. kolejce (mecz z Unią Janikowo odbył się w oddalonym o 60 km od Łomży Grajewie).
Mimo różnego rodzaju trudności beniaminek zdołał się utrzymać, ale problemy narastały. Kolejny sezon w II lidze był już dogorywaniem klubu. Zobowiązania finansowe rosły w zatrważającym tempie i coraz częściej pojawiały się głosy o ogłoszeniu upadłości ŁKS-u. Sezon 2007/08 przyniósł spadek. Zarządy zmieniały się jak rękawiczki. W związku z olbrzymimi długami postanowiono, że we wschodniej II lidze ŁKS wystąpi w juniorskim składzie. Drużyna złożona z samych wychowanków, miała zaczerpnąć nauki i zyskać doświadczenie. Młodzi piłkarze, mimo iż ambitni, nie byli jednak w stanie toczyć równorzędnej walki z rywalami, będąc tylko dostarczycielami punktów. Po kolejnym spadku ŁKS nie dostał licencji na grę w III lidze, a jedynym sposobem na pozbycie się pierwszoligowych długów wydawało się ogłoszenie upadłości. Klub jednak przetrwał...
Reanimacja łomżyńskiej piłki
Po grze w wyższych ligach ŁKS Łomża wrócił do "zaściankowych" rozgrywek. Młodzi piłkarze, którzy nie radzili sobie we wschodniej II lidze, również w IV nie brylowali. Podczas ligowych spotkań nadnarwiański stadion nie przypominał tego zapełnionego po brzegi, sprzed kilku sezonów. W przerwie zimowej nastąpił jednak niespodziewany zwrot akcji. Informacja o pojawieniu się w Łomży Łukasza Adamskiego, potraktowana początkowo jako żart, stała się faktem. 29-letni rozgrywający reprezentował już łomżyńskie barwy w II lidze, będąc wówczas kapitanem biało-czerwonych, a zarazem najjaśniejszą postacią drużyny.
- Dla wielu to zaskoczenie, że wróciłem "na stare śmieci", ale Łomża zasługuje na wyższą ligę, a ja jestem w stanie pomóc w osiągnięciu celu. Przyznam, że miałem kilka dużo ciekawszych ofert, ale po rozmowach z prezesem Kuleszą widzę poprawę sytuacji w klubie i zdecydowałem się na ten powrót - mówił tuż po zakontraktowaniu Adamski.
Wybrany na prezesa klubu niejako z przymusu Jarosław Kulesza wykazał, w przeciwieństwie do poprzedników, chęć działania. Mimo iż na ŁKS-ie ciążył zakaz transferowy, ludzie obecnie zarządzający klubem poczynili starania ku jego zniesieniu i ta sztuka im się udała. ŁKS przed startem ligowej wiosny pozyskał kilku wartościowych graczy na każdą pozycję. Do kadry, oprócz wspomnianego Adamskiego, dołączyli: bramkarz Przemysław Masłowski, obrońca Tomasz Staniórski, pomocnik Karol Drągowski oraz napastnicy Althan Berry, Tomasz Bernatowicz i Rafał Muczyński. Zespół do awansu poprowadzić ma duet trenerski Sławomir Kopczewski - Piotra Matys.
W wiosennej inauguracji ligi ŁKS rozbił Włókniarza Białystok 4:0, czym potwierdził chęć szybkiego powrotu na piłkarską mapę Polski. Droga jednak jeszcze daleka. Potrzebna jest współpraca na linii klub-miasto, a z tym w ostatnich latach dobrze nie było. Konieczny jest również strategiczny sponsor, który zapewniłby stabilizację. Nad Narwią po cichu mówi się o powrocie do wspierania lokalnej piłki przez Browar Łomża.
ŁKS Łomża wstał z kolan. W klubie gołym okiem widać poprawę. Nowe władze systematycznie regulują wszelkie zobowiązania. Zostały naznaczone konkretne cele, które ukierunkowują klubowe działania. Jeszcze nie tak dawno zwoływano kolejne walne zebrania, aby ogłosić definitywny koniec. Zatriumfowali zwolennicy twierdzenia, że klub który istnieje w Łomży od 1926 roku musi przetrwać za wszelką cenę. Widmo upadku wydaje się być już przeszłością, a w głowach łomżyńskich ludzi związanych z piłką rodzi się plan powrotu "na salony". Piłka w Łomży odradza się.