Piast Gliwice - ŁKS Łomża 2:1 (trenerski dwugłos)

Piast Gliwice w meczu 31. kolejki 2. ligi polskiej pokonał na własnym terenie ŁKS Łomża 2:1, ale zwycięstwo nie przyszło zespołowi Piotra Mandrysza łatwo. Szkoleniowiec gości miał pretensje do arbitra prowadzącego spotkanie za podyktowanie jedenastki, której... nie było. Karny zadecydował o wyniku tej konfrontacji.

Czesław Jakołcewicz (ŁKS Łomża): Mogę tylko pogratulować swoim zawodnikom gry do końca. Gramy tak jak możemy, ale to tempo jest dla nas zabójcze, a nie mamy takiej kadry, jak chociażby Piast. Widać, że zawodnicy są przemęczeni. Gram w Gliwicach już trzeci mecz i za każdym razem przegrywam po rzucie karnym. Na pewno Piast stworzył kilka sytuacji, z których powinien był strzeli bramkę, ale pozostaje niedosyt, kiedy przegrywa się po karnym, którego nie było. Dla mnie jedenastki być nie powinno. To jest normalna walka zawodników w polu karnym, zresztą moje zdanie potwierdzają panowie, którzy relacjonowali to spotkanie. Boli mnie to trochę, bo włożyliśmy w ten mecz dużo sił i chcieliśmy go nie przegrać, a wszystko poszło na marne. Piast miał optyczną przewagę, ale my dobrze się broniliśmy, stworzyliśmy nawet kilka sytuacji, trafiliśmy w poprzeczkę z rzutu wolnego. Chce zaznaczyć raz jeszcze, takich karnych w piłce nożnej się nie gwiżdże, to jest ewidentny błąd sędziego. Gratuluję Piastowi zwycięstwa, ale dzisiaj mój zespół zasłużył tutaj na jeden punkt. Mówi się trudno, gramy dalej.

Piotr Mandrysz (Piast Gliwice): Mam całkowicie odmienne zdanie. Uważam, że wygraliśmy w pełni zasłużenie to spotkanie. Bramkę z kolei straciliśmy po ewidentnym błędzie sędziego, który nie zauważył faulu na naszym zawodniku. Rzeczywiście Łomża postawiła nam bardzo trudne warunki, bo grała bardzo defensywnie. Udało nam się jednak to spotkanie wygrać. Zespół dobrze operował piłką, ale było widać dużą nerwowość w naszych poczynaniach. Tak to bywa, że kiedy się bardzo chce, to nie zawsze wychodzi.

Komentarze (0)