PP: Janukiewicz zatrzymał Niebieskich - relacja z meczu Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Chorzowianie w pierwszym meczu półfinału Remes Pucharu Polski mieli zapewnić sobie zaliczkę gwarantującą im spokojny wyjazd do Szczecina. Jednak we wtorkowy wieczór Ruch grał bardzo nieskuteczne, a w bramce Portowców cudów dokonywał Radosław Janukiewicz.

W tym artykule dowiesz się o:

Lata lecą, a warsztat trenerski pozostaje bez zmian. Aktualny trener Pogoni Szczecin Piotr Mandrysz, za którego pracy przy Cichej doszło do spadku chorzowian z ligi, po kilku sezonach powrócił na Śląsk i zaprezentował identyczny scenariusz, jakim raczył kibiców Ruchu podczas pracy z Niebieskimi. Mandrysz do dnia dzisiejszego w Chorzowie nazywany jest mistrzem remisów. Szkoleniowiec potrafi ustawić zespół, który oprócz siermiężnej gry w defensywie i nadziei na gole z chaotycznych kontrataków nie prezentuje nic specjalnego. I tak właśnie zagrała przy Cichej Pogoń. Tym razem taktyka ich trenera okazała się dla Ruchu zabójcza. Mimo wielu okazji bramkowych Niebiescy zremisowali z Pogonią 1:1.

Pierwsza połowa toczyła się przy optycznej przewadze gospodarzy. Chorzowianie długo rozgrywali piłkę, ale nie potrafili przedostać się na przedpole bramki Radosława Janukiewicza. Wprawdzie już w 2 minucie do siatki gości trafił Artur Sobiech, ale uczynił to z pozycji spalonej.

Szczecinianie, nastawieni na kontrataki, szukali nadziei na gole przede wszystkim w Olgierdzie Moskalewiczu, który w 27 minucie minimalnie przestrzelił głową z dwunastu metrów. W tej odsłonie Pogoń miała jeszcze jedną dogodną okazję, ale uderzenie byłego zawodnika Niebieskich Piotra Petasza pewnie złapał Matko Perdijić.

Chorzowianie szans na gole mieli więcej. Mimo, że w ich grze zbyt wiele było przestojów, to w pierwszej odsłonie podopieczni Waldemara Fornalika mogli co najmniej trzykrotnie trafić do siatki pierwszoligowca. Jako pierwszy Janukiewicza, po błędzie defensywy, próbował zaskoczyć, aktywny na lewej stronie, Łukasz Janoszka. Między 38 a 39 minutą Niebiescy stworzyli sobie trzy doskonałe okazje. Janukiewicz wychodził jednak obronną ręką po uderzeniach Arkadiusza Piecha, Michała Pulkowskiego, a po chwili głową Rafała Grodzickiego. Kilka minut przed przerwą golkiper gości powstrzymał Artura Sobiecha.

Pierwszej połowy do końca nie dotrwał Marcin Zając, który został brutalnie sfaulowany przez Marcina Woźniaka. Za to przewinienie piłkarz ze Szczecina

otrzymał żółtą kartkę, ale równie dobrze mógł zostać wyrzucony z boiska. Podobnie mogło być w drugiej odsłonie, gdy Krzysztof Hrymowicz bez piłki zaatakował Perdijicia. Dlaczego piłkarz gości nie wyleciał za to zagranie placu gry, wie tylko arbiter.

Druga odsłona wyglądała podobnie jak pierwsza. Chorzowianie przez większą część byli przy piłce, a Pogoń nastawiła się na kontry, których przeprowadziła jeszcze mniej niż w pierwszych 45 minutach. Jedna z nich była dla Niebieskich zabójcza. Jeden z zawodników gości leżał na murawie, chorzowianie czekali aż przyjezdni wybiją piłkę. Ci jednak postanowili rozegrać akcję (w podobnej sytuacji, kilkanaście minut wcześniej, Janoszka wybił futbolówkę mając otwartą lewą stronę boiska). Piłkę otrzymała Piotr Petasz, zagrał do Macieja Mysiaka, a ten huknął na bramkę Ruchu z pola karnego Futbolówka odbiła się od poprzeczki i za linią wylądowała w bramce, a następnie wróciła na boisko. Sędzia po błyskawicznej konsultacji z arbitrem liniowym uznał gola.

Ruch do siatki gości trafił kilka minut po wznowieniu gry. W zamieszaniu gola zdobył Sobiech. Później Niebiescy stworzyli sobie wiele wyśmienitych okazji, ale albo piłkę wybijali obrońcy gości, albo na posterunku był świetnie dysponowany Janukiewicz. Tak było w 66 minucie, gdy do bramki nie trafił Arkadiusz Piech. Siedem minut później przepięknie z dystansu przymierzył Wojciech Grzyb, a piłka po palcach bramkarza odbiła się od poprzeczki, linii bramkowej i wyszła w pole. Jakże żałowali szczególnie tej okazji kibice gospodarzy, gdy kwadrans później Mysiak pokonał w podobny sposób Perdijicia. Jeszcze jedną okazję Ruch miał na dwie minuty przed końcem, gdy w ogromnym zamieszaniu na bramkę gości strzelało aż trzech chorzowian. Mimo, że w tym momencie w polu karnym Portowców przebywała większość piłkarzy obu drużyn, to gol nie padł i spotkaniu zakończyło się remisem, który krzywdzi lepszy piłkarsko Ruch.

Jednak nie od dziś wiadomo, że mecze pucharowe rządzą się swoimi prawami...

Ruch Chorzów - Pogoń Szczecin 1:1 (0:0)

1:0 - Sobiech 49'

1:1 - Mysiak 83'

Składy:

Ruch Chorzów: Perdijić - Nykiel, Grodzicki, Stawarczyk, Sadlok - Grzyb, Pulkowski, Baran, Janoszka (76' Świerblewski) - Zając (28' Piech, 85' Goncerz), Sobiech.

Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Nowak, Hrymowicz, Jarun, Koman - Bojarski (87' Parzy), Woźniak, Petasz, Pietruszka - Moskalewicz (90+3' Lebedyński), Mysiak.

Żółte kartki: Woźniak, Hrymowicz, Koman (Pogoń).

Sędzia: Piotr Siedlecki (Warszawa).

Widzów: 6000.

Źródło artykułu: