Ten ostatni rezultat odnotowany został w wewnątrzhiszpańskm pojedynku na Estadio Mestalla w Walencji. Miejscowe Nietoperze mimo wielu okazji nie potrafiły przechylić na swoją korzyść szali zwycięstwa w starciu z Atletico Madryt, a przebieg meczu spowodował, że podopieczni Unaia Emery'ego ostatecznie musieli gonić wynik, co udało im się dopiero w końcowych minutach za sprawą nieocenionego Davida Villi. To może okazać się jednak zbyt mało, żeby awansować do półfinału rozgrywek. Mimo że Rojiblancos grając przed własną publicznością nie odnieśli jeszcze w tym sezonie zwycięstwa w spotkaniu europejskich pucharów, to jednak są mistrzami zwycięskich remisów. Tak było w dwumeczu ze Sportingiem Lizbona w 1/8 finału Ligi Europejskiej, ale i jesienią w fazie grupowej Ligi Mistrzów, kiedy o tym, że odpadając z rozgrywek Atletico trafi do Ligi Europejskiej, zadecydował remis wywalczony na Cyprze z Apoelem Nikozja.
Atletico stoi przed szansą na pierwszy od 10 lat awans do półfinału europejskich rozgrywek. Doprowadził do tego Quique Sanchez Flores, który w ciągu kilkumiesięcznej pracy na Vicente Calderon całkowicie odmienił zespół. Dzięki niemu Atletico powoli oddala od siebie widmo spadku z La Liga i błyszczy w Lidze Europejskiej. - Jeszcze kilka miesięcy temu nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Kibice szturmują kasy, więc postaramy się dla nich o dobry wynik - mówi szkoleniowiec, który po kilkunastodniowej przerwie będzie mógł skorzystać ponownie z usług Juana Antonio Reyesa. Natomiast tradycyjnie już wydaje się nie mieć końca lista niedysponowanych graczy Valencii. Emery będzie musiał obejść się bez Carlosa Marcheny, Angela Dealberta, Jeremy'ego Mathieu, Miguela, Bruno Saltora i Evera Banegi. Valencii do awansu potrzebne jest zdobycie chociaż jednej bramki, ale nie zamierza szaleńczo szturmować na bramkę Atletico. - Będziemy chcieli zdobyć bramkę, ale grając ostrożnie. Musimy zagrać w swoim stylu, ale z rozsądkiem - tłumaczy Emery.
Co ciekawe, w pozostałych ćwierćfinałowych parach porażki w pierwszych meczach ponosiły drużyny, które podobnie jak Atletico, do Ligi Europejskiej trafiły dzięki zajęciu 3. pozycji w swoich grupach Ligi Mistrzów. Natomiast po rozstrzygnięciach w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów honoru angielskiej Premier League na arenie europejskiej bronić będą Liverpool i Fulham Londyn. The Reds podejmą na Anfield Road Benfikę Lizbona. W pierwszym spotkaniu rozegranym na Estadio da Luz podopieczni Rafy Beniteza szybko objęli prowadzenie, ale nie potrafili go obronić wobec szturmu najskuteczniejszego zespołu Ligi Europejskiej na bramkę Pepa Reiny. Postawa Liverpoolu w dwumeczu z Lille w 1/8 finału może jednak nastrajać optymistycznie kibiców The Reds. Wówczas Anglicy w pierwszym spotkaniu również przegrali 1:2, by w rewanżu z nawiązką odrobić straty i awansować do ćwierćfinału. - Dobrze radzimy sobie na własnym stadionie. Zwłaszcza ostatnie mecze w Premier League i Lidze Europejskiej to pokazały - mówi Benitez, który nie będzie mógł liczyć na pauzujących za kartki Ryana Babela i Emiliano Insuy. Opiekun Benfiki, Jorge Jesus będzie musiał radzić sobie bez Javiera Savioli i Weldon.
Fulham natomiast korzystnego wyniku z pierwszego meczu bronić będzie na Volkswagen Arena w Wolfsburgu. Wieśniacy przed tygodniem byli bardzo blisko, by zwyciężyć VfL 2:0, ale chwila dekoncentracji w końcowych minutach spotkania spowodowała, że Alexander Matlung zdobył kontaktową bramkę. - Do dziś żałuję straty tej bramki - powtarza przed rewanżem opiekun Fulham, Roy Hodgson. W starciu z mistrzami Niemiec londyńczycy wystąpią na pewno bez Clinta Dempsey'a, ale również udział w meczu najlepszego strzelca drużyny Bobby'ego Zamory stoi pod znakiem zapytania.
Wilki liczą w rewanżu na swojego asa atutowego w osobie Edina Dżeko. Szkoleniowiec VfL, Lorenz-Gunther Koestner wezwał jednak bośniackiego snajpera do skupienia się na grze dla aktualnego pracodawcy i zakończeniu spekulacji dotyczących swojej przyszłości: - Edin sezon zakończy jako zawodnik Wolfsburga. Cokolwiek będzie potem, sprowadza się teraz tylko do plotek. Jeśli Dżeko powie, że chce zostać z nami, będzie to dla nas znakomita wiadomość. Na razie jednak pozostaje nam poczekać do maja. Dżeko najmocniej interesują się dwa kluby z Premier League - Chelsea Londyn i Manchester City, więc w starciu z Fulham Bośniak może mieć okazję do ostatecznego przekonania przedstawicieli tych klubów do swoich umiejętności. Zadanie nie będzie jednak łatwe, bowiem defensywa Fulham potrafiła w tym sezonie zatrzymać już napastników Romy, Szachtara Donieck i Juventusu Turyn.
Wreszcie w ostatniej parze o awans do półfinałów zmierzą się Standard Liege i Hamburger SV. W pierwszym spotkaniu piłkarze Bruno Labbadii zrobili kolejny krok w stronę tego, by wystąpić w majowym finale Ligi Europejskiej, który rozegrany zostanie przecież na ich HSH Hamburg Arena. Na drodze hamburczyków po raz trzeci w fazie pucharowej Ligi Europejskiej stoi przeciwnik z Beneluxu. Po PSV Eindhoven i Anderlechcie Bruskela, teraz rywalizują oni ze Standardem Liege. Scenariusz dwumeczu również jest podobny do tych, według których gra toczyła się w 1/16 i 1/8 finału. Wówczas Hamburger pokonał w pierwszym meczu na własnym terenie PSV 1:0 i Anderlecht 3:1, by w rewanżu ponieść porażki - odpowiednio 2:3 i 3:4 - ale mimo tego awansować do następnych rund.
Mistrzowie Belgii z kolei po zwycięstwach w pierwszych meczach 1/16 i 1/8 finału, w rewanżach potrafili przypieczętować awans do kolejnych rund korzystnym wynikami. Tak było z Red Bull Salzburg (3:2 i 0:0) oraz z Panathinaikosem Ateny (3:1 i 1:0). Pierwszy raz przyjdzie zatem Standardowi odrabiać straty. - Nikt z nas nie oczekiwał, że dojdziemy tak daleko, a jednak tu jesteśmy. Z pewnością mamy szanse dokończyć misję, ale będzie to trudne. Damy z siebie jednak wszystko, żeby awansować dalej - mówi opiekun belgijskiej drużyny, Domenico D'Onofrio. W próbie uzyskania awansu do półfinału Standardowi nie pomogą zmagający się z urazami Steven Defour i Felipe. Dłuższa lista kontuzjowanych graczy jest po stronie Hamburgera. Labbadia przed rewanżem nie może brać pod uwagę Bastiana Reinhardta, Romeo Castelena, Eljero Elii i Marcell Jansena. Nie wiadomo nadal czy gotowi do gry będą Ze Roberto, Joris Mathijsen oraz strzelcy bramek z pierwszego meczu ze Standardem Mladen Petrić i Ruud van Nisterlrooy.
***
Atletico Madryt - Valencia CF / czw. 8.04.2010 godz. 21:05
Pierwszy mecz: 2:2
Liverpool FC - Benfica Lizbona / czw. 8.04.2010 godz. 21:05
Pierwszy mecz: 1:2
VfL Wolfsburg - Fulham Londyn / czw. 8.04.2010 godz. 21:05
Pierwszy mecz: 1:2
Standard Liege - Hamburger SV / czw. 8.04.2010 godz. 21:05
Pierwszy mecz: 1:2