Nic więc dziwnego, że trener Pasów, Orest Lenczyk przed wyprawą do Lubina sporo czasu na konferencji prasowej poświęcił grze defensywnej swojego zespołu, a w szczególności bramkarzom - Marcinowi Cabajowi i Łukaszowi Merdzie. - My nie mamy van der Sara czy innego bohatera europejskich stadionów. To bramkarze, którzy popełniają błędy. Jeden popełnia je częściej, bo... częściej broni - mówi Lenczyk.
Na Cabaja spadła lawina krytyki po ostatnim meczu Cracovii z Jagiellonią Białystok. Golkiper Pasów w wydawałoby się prostej sytuacji po strzale z dystansu Kamila Grosickiego zamiast łapać piłkę lub ją wypiąstkować, zbił ją otwartymi dłońmi pod nogi Remigiusza Jezierskiego, który skorzystał z prezentu i zdobył zwycięską bramkę. - Bramkarz nie powinien pluć piłek przed siebie. Zrobił to jednak w ostatniej chwili, bowiem myślał chyba, że ten strzał Grosickiego będzie bardziej do parady. Mogę jednak zapytać: jak to jest możliwe, że Grosicki zagrał klepkę z Jezierskim, a nikt za Jezierskim nie poszedł? - próbował po meczu usprawiedliwiać podopiecznego Lenczyk.
Szkoleniowiec nie wyklucza jednak zmiany między słupkami Cracovii, ale tym razem zmienił swoje podejście do ogłoszenia obsady bramki. - Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie: czy to są bramkarze, którzy lubią wiedzieć dużo wcześniej, że będą bronić? Czy może są to bramkarze, którzy mają to w nosie i mogą dowiedzieć się dzień przed meczem. Jeśli podejdę do niego cztery, pięć dni wcześniej i klepnę go na treningu w tyłek i powiem, że gra w sobotę, to potem mam go zamknąć w czterech ścianach z psychologiem? - zastanawia się Lenczyk i dodaje: - - Ja mam zaufanie do ich obu. Jeden nie jest gorszy od drugiego. Może jeden gra słabiej nogami. Czas jednak najwyższy, żeby też zawodnicy, którzy biorą udział w grze obronnej nie grali przestraszeni, a pamiętali o to, że walczą o zwycięstwo.
Zdaniem Lenczyka, na dobre zespołowi i samym bramkarzom wyszła konkurencja o miejsce w składzie, o którą Pasy zadbały w ostatniej chwili letniego okna transferowego. Merda został sprowadzony do Pasów w ostatnim dniu sierpnia i stał się konkurentem "Wąskiego". Sławomir Olszewski spadł na trzecią pozycję w hierarchii, a dodatkowo sam zajmuje się szkoleniem golkiperów w klubie. - W tamtym sezonie był sam Cabaj. Olszewski w ogóle nie wchodził. Dla mnie to było zdumiewające, że drugi bramkarz ma pewnie z 10 kilo nadwagi. Potem przyszedł Merda, którego chciałem już do kilku klubów. Wiedziałem, że nogami gra gorzej ode mnie, ale atuty bramkarskie ma dość spore. Kiedy Podbeskidzie przypuszczało szturm na ekstraklasę, bardzo wiele zależało właśnie od niego.
Na Dialog Arena Lenczyk będzie miał do dyspozycji wszystkich swoich obrońców. Z zawodników odpowiadających za grę w destrukcji zabraknie natomiast Arkadiusza Barana, który nabawił się urazu na jednym z treningów w mijającym tygodniu. - Zagłębie ma trzech czarnoskórych graczy o zdecydowanie absolutnych znakomitych walorach fizycznych, którzy ciągną do grę do przodu i nadają ton walce. Trzeba będzie temu sprostać. My natomiast straciliśmy dwóch istotnych zawodników w linii pomocy - Klicha i Barana. Do tego drugiego można mieć różne zastrzeżenia, ale mimo wszystko w tej chwili jest to zawodnik potrzebny drużynie.
- Mnóstwo czasu poświęciliśmy na grę obronną drużyny. Przetestowaliśmy w sumie wiosną ośmiu zawodników w defensywie, a... wyszło jak wyszło. Bramki, które traciliśmy z Ruchem i Jagiellonią zdemolowały naszą grę w obronie. W takich sytuacjach nie takie drużyny, jak Cracovia przestawały grać w piłkę i rozpoczynały grę "na aferę", o czym wspominali w wywiadach moi zawodnicy - tłumaczy Lenczyk. - Dużo czasu spędziliśmy też na ćwiczeniu stałych fragmentów gry. Jesienią traciliśmy w ten sposób wiele bramek. Tak było też z Zagłębiem, kiedy po rzucie rożnym Traore zdobył swojego debiutanckiego gola w lidze. Nie mogę przed meczem liczyć też na to, że po prostu skończy się złota wiosna Micańskiego - spuentował doświadczony szkoleniowiec Cracovii.