Ruch: Wyciągnięci z marazmu

10. miejsce na koniec sezonu to przyzwoity wynik drużyny Ruchu Chorzów. Niebiescy zakończyli rozgrywki z siedmiopunktową przewagą nad barażami, a także zajęli najwyższą pozycję spośród wszystkich beniaminków. Mimo wszystko, w ostatnich miesiącach przy Cichej wcale nie było tak różowo, a drużyna zapewniła sobie utrzymanie dopiero w przedostatniej kolejce.

Podopieczni Duszana Radolsky'ego w znakomitym stylu rozpoczęli ten sezon, bo od wyjazdowego zwycięstwa 4:1 nad Groclinem. Początek 2008 roku również wypadł po ich myśli, bowiem w trzech pierwszych meczach zdobyli siedem punktów (remis z Sosnowcem i wygrana z Górnikiem Zabrze oraz Koroną Kielce). Zwłaszcza w tych dwóch ostatnich spotkaniach Ruch grał znakomicie. - Wiadomo, jaka jest walka na Śląsku między Ruchem a Górnikiem. Kibice wybaczyliby nam chyba wszystko, tylko nie porażkę z zabrzanami - twierdzi w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Marcin Nowacki, rozgrywający Niebieskich.

To właśnie presja, emocje i 41 tysięcy widzów podziałały niesamowicie na podopiecznych Radolsky'ego w Wielkich Derbach Śląska. Ruch zaprezentował ofensywny futbol z polotem i fantazją. - Zaczęliśmy bardzo dobrze i zawieliśmy wysoko poprzeczkę. Pokazaliśmy kibicom, że potrafimy ładnie grać, a oni szybko się do tego przyzwyczaili. Po części nie udało nam się sprostać postawionym przez siebie warunkom, choć w kilku spotkaniach zaprezentowaliśmy się naprawdę nieźle. Ale nie ulega wątpliwości, że potem dopadł nas kryzys - przyznaje Nowacki.

Trzeba jednak przyznać, że rywalami chorzowian były zespoły z górnej półki. Zagłębie Lubin, Lech Poznań czy Wisła Kraków - w potyczkach z tymi ekipami, Ruch pozostawał bez większych szans. - Z zespołami z czołówki gra się bardzo ciężko, za każdym razem trener Radolsky ustawiał nas inaczej, pod przeciwnika. Kibice nie wiedzą, jak należy zagrać przeciwko Legii czy ŁKS. Oni po prostu oczekują zwycięstw, gry finezyjnej, z polotem i do przodu - twierdzi rozgrywający chorzowian.

Gorsze występy i kilka porażek zepchnęły drużynę Niebieskich w dół tabeli. Zespół jednak w porę się otrząsnął i w przedostatniej kolejce, remisując z ŁKS, zapewnił sobie utrzymanie. Potem pokonał jeszcze Jagiellonię i rozgrywki ligowe zakończył na 10. miejscu. - A więc cel sportowy został osiągnięty - uśmiecha się Nowacki. Ale to nie jedyne pozytywy, które wypływają z Chorzowa. - Pod względem organizacyjnym Ruch jest klubem bardzo dobrze poukładanym, a pan Mariusz Klimek [właściciel - przyp.PT] wyciągnął ten zespół z takiego marazmu. Na pewno na przyszły sezon drużyna zostanie wzmocniona, cel zostanie jasno określony i będzie on wyższy, aniżeli ostatnio - kończy 27-letni pomocnik.

Komentarze (0)