Na początku konferencji prasowej, o całym projekcie wypowiedział się Tomasz Bocheński, koordynator do spraw młodzieży w gdańskim klubie. - Jeśli chodzi o genezę pomysłu, to pół roku temu nawiązaliśmy współpracę z Miastem Kętrzyn. Od jakiegoś czasu w Kętrzynie organizowany jest turniej piłkarski, w którym występuje Lechia. Ważna jest przychylność miasta Kętrzyn i Pana Burmistrza. Wstępne rozmowy prowadziliśmy od sześciu miesięcy, teraz przychodzi dzień podpisania umowy. Od tego czasu udało nam się zrealizować parę pomysłów. Między innymi wszystkie roczniki chłopców z Kętrzyna wzięły udział w turnieju Złote Lwy Gdańskie. My natomiast byliśmy z jedną grupą młodzieżową w Kętrzynie. W najbliższej przyszłości mamy zamiar wdrożyć wspólne szkolenia z udziałem trenerów Lechii i Granicy Kętrzyn, która też jest stroną umowy. Projekt jest powołany po to, aby wyjść z szkoleniem poza granice miasta i województwa, aby nie trzeba było chłopców ściągać do Gdańska, a szkolić stacjonarnie u nich na miejscu. Nie będą musieli opuszczać domów. Pierwsze zalążki są, a po podpisaniu umowy współpraca będzie dalej kontynuowana i nabierze rumieńców i oficjalnego tonu - powiedział Bocheński.
Bardzo zadowolony z podpisania umowy z szóstym zespołem Ekstraklasy piłkarskiej jest Burmistrz Miasta Kętrzyn - Krzysztof Hećman, który opowiedział dlaczego właśnie Lechia. - Podpisaliśmy umowę z Lechią dlatego, bo to jeden z klubów przyszłości polskiego piłkarstwa. Z uwagi na pozycję w piłce na północy Polski, w okręgu pomorskim, z uwagi na organizację Euro 2012, to wielka przyszłość polskiej piłki i naszego kraju. Mówiąc z innej strony, są żywe i miłe relacje pomiędzy kibicami Lechii i Granicy. To miłe i bardzo ważne kontakty trwające od lat, które zostają na przyszłość. Ufam, że taki projekt, który będzie budował polską piłkę od podstaw na bazie dobrego, profesjonalnego szkolenia ludzi, którzy chcą grać w piłkę, może w przyszłości stworzyć pozycję reprezentacji i futbolu w różnych miastach na wyższym poziomie, niż jest to w tym momencie - opowiedział zadowolony Hećman.
Konkretnie precyzując, Lechia podpisała umowę z MOSiR-em Kętrzyn, którego przedstawicielką była pani Aneta Janczuk. - Poznaliśmy już zdanie pana Tomka Bocheńskiego, którego mieliśmy okazję gościć. Uważa on, że mamy dobre obiekty. Liczę, że dobrze zorganizujemy wszystkie wspólne projekty - powiedziała z nadzieją w głosie.
Bardzo zadowolony z podpisania umowy był też Maciej Turnowiecki, prezes Lechii Gdańsk, który wypowiedział się o sytuacji piłki młodzieżowej i o samej umowie. - Aktualna diagnoza i ocena szkolenia w zakresie profesjonalnej piłki młodzieżowej jest taka, że szkolenie nie jest dofinansowane. Nie ma odpowiedniego systemu, który mógłby pomóc młodzieży z mniej zamożnych regionów. Piłka nożna staje się sportem elitarnym, który nie jest dostępny dla wszystkich. Podejście niektórych osób z samorządów uniemożliwia szkolenie w klubach, jako elementu wyższej użyteczności publicznej - powiedział Turnowiecki, po czym dodał. - W Polsce nie ma najlepszej bazy i w większości przypadków jej stan ogranicza podejmowanie działań. Lechia i Miasto Kętrzyn chcą zmienić podejście do profesjonalnej piłki młodzieżowej. Realizujemy strategie jako plany sezonowe i długoterminowe. Są trzy dziedziny - marketing, organizacja i sport. Chcemy stworzyć jedną z najlepszych Akademii Piłkarskich w kraju i to jest nasz cel. Konieczne jest powołanie środków terenowych w promieniu trzystu kilometrów od Gdańska. Dzięki temu zyska klub - najlepsi chłopcy będą trafiać do Lechii - oraz dane miasto i miejscowy klub. Kętrzyńscy trenerzy będą brać udział w naszych stażach, obozach. Będzie pełen monitoring działań związanych z pracami młodzieżowymi. Jest to 1 z kamieni milowych polskiego futbolu i dzięki determinacji niektórych osób corocznie Lechia jest goszczona w Kętrzynie. Jest to krok dla dobra polskiej piłki - dodał zadowolony prezes.
Po podpisaniu umowy, specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl wypowiedział się Tomasz Bocheński odpowiedzialny za koordynację szkolenia w Lechii Gdańsk.
Michał Gałęzewski: Z tego co można było usłyszeć, był to pierwszy krok, jeśli chodzi o tworzenie siatki współpracujących miast i klubów filialnych. Może pan powiedzieć o tym coś więcej?
Tomasz Bocheński: Tak naprawdę mamy zamiar objąć podobnym projektem kolejne miasta. Planujemy, aby następnym ośrodkiem był Malbork, a w dalszej kolejności Człuchów bądź Chojnice, a być może i Słupsk. Chcemy otoczyć Gdańsk takimi ośrodkami. Umowa z Kętrzynem była pierwsza, teraz będą kolejne.
Ile docelowo miast ma objąć ten projekt?
- Jeśli chodzi o oddziały Akademii Piłkarskiej Lechii Gdańsk, będzie to około pięciu miast. Oprócz tego planujemy współpracować z klubami partnerskimi nie w pełnym wymiarze, a na przykład na linii seniorów, klasy patronackie. Wpływy Lechii będziemy mogli widzieć w całym województwie, a także odrobinę poza nim.
Planujecie umowę innymi klubami z Gdańska, Sopotu, Pruszcza Gdańskiego, czy innych miast będących w bezpośrednim sąsiedztwie Gdańska?
- Jesteśmy otwarci na wszelkie propozycje. Jeżeli te kluby będą zainteresowane współpracą z Lechią, to jak najbardziej jesteśmy chętni. Pamiętajmy jednak, że każdy klub ma swoją tożsamość i ciężko powiedzieć, czy będzie chciał, aby ją na rzecz Lechii w pewnym stopniu utracić. Wiadomo, że taka współpraca powoduje, że klub jest jednoznacznie kojarzony z Lechią. Ku temu to wszystko jednak zmierza. Mniejsze kluby będą musiały współpracować z dużymi. Takie są prawa natury.
Wiadomo, że celem Lechii nie jest tylko to, aby młodzi ludzie z Kętrzyna, Elbląga, czy Chojnic mieli gdzie pokopać piłkę, tylko wdrożenie ich do pierwszej drużyny. Kiedy będą widoczne efekty nowego etapu szkolenia w Lechii?
- Oczywiście, że wprowadzenie ich do pierwszej drużyny, to cel podstawowy. Celem szkolenia nie jest sukces juniorski, a sukces polegający na wprowadzeniu zawodnika do drużyny seniorów. Trudno powiedzieć o jakim konkretnym czasie trzeba mówić. Na pewno jest to jednak kilka lat. Warunki, które przyjęliśmy trzeba wdrożyć w konkretnych ośrodkach i to troszeczkę potrwa. Nie będzie to jednak bardzo długi termin.
Gdańskich kibiców, którzy nie są bliżej klubu, na pewno frasuje pozycja Lechii w Młodej Ekstraklasie...
- Przyjęliśmy troszeczkę inny model, niż w zeszłym roku i stąd mogą wynikać rozbieżności. Wtedy graliśmy w Młodej Ekstraklasie rocznikiem 89 i 90, a nawet częściowo 88, czyli granicznym w Młodej Ekstraklasie. Teraz przyjęliśmy inny model działania. Starsi zawodnicy z rocznika 89 i 90 grają w IV lidze w rozgrywkach seniorskich, a roczniki 91, 92 i 93 uczestniczą w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. Jest to dla nich ten poziom, przy którym mogą się czegoś nauczyć, bo rywalizują z silniejszymi od siebie. Dla chłopców z rocznika 89 i 90, poziom byłby za niski, bo muszą rywalizować z seniorami. Przeskok, pomiędzy piłką juniorską i seniorską to przepaść i trzeba się do tego przygotować. Stąd czwarta liga i główny nacisk na awans do trzeciej ligi (Lechia zajmuje aktualnie pierwsze miejsce w swojej grupie IV ligi, dop. red.). W Młodej Ekstraklasie nie ma spadków i nie można się tego obawiać. Tam jest miejsce na naukę. W przyszłym roku wprowadzamy do Młodej Ekstraklasy rocznik 1994, z którego być może ktoś zadebiutuje nawet w tym roku. Podnosimy dla nich poprzeczkę, bo w nich jest przyszłość. Chłopcy z rocznika 1989 muszą wiedzieć, że to dla nich czas na grę w seniorach. Jeśli nie wykorzystają szansy, to są już następni.
Na jakim poziomie powinien występować 17-19 letni zawodnik, aby mógł w przyszłości skutecznie rywalizować z najlepszymi?
- Tendencje się zmieniają. Na początku lat dziewięćdziesiątych w drugoligowej Lechii grali 16-17 latkowie - między innymi Wojciechowski, czy Kaczmarek. Rozpoczynali oni kariery w seniorach, ale wtedy nie było Młodej Ekstraklasy i była inna poprzeczka stawiana na zawodników ze względu na poziom piłkarski Lechii. Jeżeli awansujemy do III ligi, to dla zawodników, którzy będą mieli w przyszłym roku 18 lat będzie to odpowiedni poziom. Będzie to rywalizacja z seniorami, wyjazdy na poważne mecze i będą oni mogli zasmakować seniorskiej piłki, aby wejść spokojnie do szatni zespołu Ekstraklasy i czuć się tam dobrze.
Największego pecha przez rozwój Lechii mieli osobiście tacy zawodnicy, jak Kawa, którzy przez kilka ostatnich lat ocierali się o osiemnastkę meczową, a przez to że przychodzili nowi, doświadczeni zawodnicy, mimo osobistego rozwoju nie mogli grać regularnie w lidze...
- To jest to o czym ja mówię. Siłą rzeczy z kolejnymi awansami, wyższymi aspiracjami klubu, zespół był wzmacniany. Siłą rzeczy przychodzili zawodnicy, którzy zastępowali to miejsce, w które oni mogli wejść. Myślę jednak, że potrzeba cierpliwości. Blisko pierwszego składu jest Janusz Weber. Jest to nasz wychowanek. Jak był bardzo mały, to przyszedł do nas ze Szczecina, ale praktycznie jest tutaj przez całą młodzieżową karierę. Myślę, że dla Jakuba Kawy i Roberta Hirsza wypożyczenia przyniosą efekty i pożytek. Ja bym ich nie przekreślał. Szanse na ich grę w pierwszym zespole nie zmalały, ale muszą oni okrzepnąć i to się w tej chwili liczy. Dla Jakuba Kawy gra w IV lidze lub w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy, to byłoby zbyt mało. Liczę, że wrócą z wypożyczeń i będą grali w Lechii.