Lepiej grać słabo niż widowiskowo, ale wygrywać - rozmowa z Marcinem Nowackim, piłkarzem Wisły Płock

Marcin Nowacki w spotkaniu ze Stalą Stalowa Wola pojawił się dopiero po przerwie. W poprzednich meczach piłkarz wychodził w pierwszym składzie Nafciarzy. W środę jego wejście dało wiele spokoju i opanowania w grze Wisły. - Miałem poukładać trochę grę w środku pola - powiedział portalowi SportoweFakty.pl pomocnik Wisły.

Kamil Górniak: Szczęśliwe zwycięstwo Wisły po niezbyt ładnym spotkaniu.

Marcin Nowacki: Mecz był bardzo trudny podobnie jak z Wartą Poznań. Warunki były bardzo ciężkie. Stal zagrała bardzo dobrze. Szacunek dla nich, gdyż walczyli w tym spotkaniu, widać było zaangażowanie z ich strony. Mamy dużo szczęścia i zostajemy nadal w grze. Bramka z 89. minucie spowodowała, że nadal mamy spore szanse na utrzymanie i na kolejny mecz z Motorem jedziemy podbudowani z nadzieją na zwycięstwo. Trzy punkty z Lublinie dadzą nam pewien komfort przed zawodami z GKS Katowice.

Nie mieliście zbyt wielu sytuacji w tym meczu, a bramka dla was padła właściwie z niczego.

- Dokładnie tak. Kiedyś powiedziałem, że lepiej grać słabo niż widowiskowo, ale wygrywać. Do tej pory graliśmy naprawdę dobrze i nie zasługiwaliśmy na porażki z ŁKS-em i Widzewem. W tym pojedynku to zwycięstwo wymęczyliśmy. Przyszło ono w bardzo wielkich bólach. Zabieramy ze sobą trzy bardzo ważne dla nas punkty.

Stal miała kilka groźnych okazji i chyba czuliście wtedy, że może być ciężko nawet o jedno oczko?

- Ciężko było w niektórych momentach, ale graliśmy do końca i to się opłaciło. Nasze zaangażowanie było do ostatniej sekundy potyczki i czekaliśmy na tą jedną sytuację, gdyż w tym meczu jedna bramka decydowała o końcowym wyniku. Zespół, który zdobyłby gola wygrałby. To się udało naszej drużynie. Gospodarze mieli swoje okazje, ale szczęście było po naszej stronie. Nadal jesteśmy w grze i walczymy o to utrzymanie do samego końca.

Tą wygraną doskakujecie do ekip, które są tuż nad kreską.

- Wychodzimy chyba nad strefę spadkową w tej chwili. Z takim optymistycznym nastawieniem jedziemy do Lublina na zawody z Motorem, który walczy bardzo dzielnie walczy o zachowanie ligowego bytu. W tej rundzie zdobyli sporo punktów i nadal liczą się w walce o utrzymanie. Tanio skóry nie sprzedamy. Lepiej grać brzydko i wygrywać, gdyż musimy się uchronić przed spadkiem.

Spotkanie Stali z Wisłą obserwował opiekun Motoru Bogusław Baniak.

- Zgadza się. Następny mecz właśnie gramy z Motorem i trener Baniak zapewne szukał jakiś mankamentów w naszej grze. Nie wiem czy coś udało mu się wyciągnąć, gdyż nasza gra nie wyglądała zbyt dobrze. Bramka załatwiła wszystko. Męczyliśmy się do samego końca i jesteśmy szczęśliwi, że udało nam się wygrać na tak trudnym terenie. Stalówka pokazała w poprzednich meczach, że potrafimy urwać punkty lepszym ekipom.

Wisła Płock to drużyna z potężnym sponsorem, mówi się, że są tam pieniądze a zespół kolejny rok walczy o utrzymanie.

- Jest to poukładany klub i nie ma o czym dyskutować. Cel na ten sezon był zupełnie inny. Tak się sytuacja ułożyła, że na wiosnę musimy walczyć o uniknięcie degradacji. Mamy zająć 10 miejsce w tym sezonie. Takie jest nasze założenie. Do tej lokaty nie jest daleko. W przyszłym sezonie prezes myśli o wzmocnieniu i powalczeniu o coś więcej. Moim zdaniem taki klub powinien grać w ekstraklasie.

Trener Wisły dokonał trzech roszad w składzie i obraz gry uległ zmianie. Wprowadzony Tomasz Grudzień zdobył gola.

- Nasz szkoleniowiec nie miał już chyba wyboru i wpuścił trzech ofensywnych zawodników. Wydaje mi się, że to się opłaciło. Tomek Grudzień długo nie ćwiczył i dopiero teraz zaczyna treningi z pełnym obciążeniem. W tym meczu był naszym bohaterem. Wszedł z ławki i zapewnił nam bardzo ważne zwycięstwo. Gdybyśmy nie zdobyli w tym spotkaniu kompletu oczek, to nawet nie chcę myśleć, co by się działa, jakbyśmy wrócili do Płocka.

Wejście Marcina Nowackiego miało chyba na celu wprowadzenie spokoju i doświadczenia w środku pola?

- Myślę, że tak. Miałem poukładać trochę grę w środku pola. Pierwsza liga bardzo różni się od gry w ekstraklasie. Jest bardzo dużo walki i mało grania. Ciężko się gra w tej lidze, ale jakoś daje radę. Boisko także nie sprzyjało. Mamy zespół do grania w piłkę, bardzo techniczny, co pokazaliśmy w poprzednich konfrontacjach.

A jak pan oceni stan murawy na stadionie Stali, gdyż wszyscy na nią narzekają?

- Poprawił się. Mamy znajomych i mówili, że boisko jest złe. W tym pojedynku nie wyglądało to źle. Było w miarę równe. Dało się grać.

Dlaczego przeniósł się pan z Chorzowa do Płocka?

- W Ruchu postawiono na mnie krzyżyk i postanowiłem zażyć innego powietrza. Wisła to zespół pierwszoligowy, ale z ambicjami. Ten zespół chce walczyć o ekstraklasę i w trakcie przerwy zimowej złożono mi najkonkretniejsza propozycję.

Źródło artykułu: